Na przykładzie Niemowlaczka

1
„Żył krótko, a wszyscy byli odwróceni” – wykonanie takiego napisu zlecił Jan Himilsbach na grobie Marka Hłaski i to zdanie kojarzy nam się do dziś z legendarną postacią „pięknego dwudziestoletniego”.
Twórczość Hłaski dzieli się na dwa okresy – krajowy i emigracyjny. Odnoszę wrażenie, że bliższy jest nam okres emigracyjny, ponieważ właśnie z niego pochodzą najsłynniejsze dzieła pisarza, choćby „W dzień śmierci Jego”. Nieco z tyłu, niestety, plasują się pozostałe utwory Hłaski, te z okresu krajowego. A musimy pamiętać, że jest ich całkiem sporo.
Pierwsze opowiadanie Marka Hłaski, jakie przeczytałem, pochodzi właśnie z okresu krajowego (zakłada się, że trwał on do tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego ósmego) i nosi tytuł „Baza Sokołowska”. Tak, ta „Baza…”, w której najprawdopodobniej autor zawarł cząstkę swojego życia.
W „Bazie…” poznajemy pracowników rodzącej się po wojnie firmy przewozowej. Hłasko ukazał, jak różny wpływ miały wyniszczające warunki na byt bohaterów. Prym wiedzie tu młody mężczyzna, świeżo upieczony kierowca bez jakichkolwiek umiejętności. Nie radzi sobie w pracy, zdezelowane ciężarówki jakby tylko mu odmawiają posłuszeństwa, a współpracownicy mają dość prowadzenia go za rękę. Pewnego dnia otrzymuje zlecenie, które, chcąc czy nie chcąc, przyjmuje. Ta podróż zmieni jego oblicze.
W tle Hłasko opisał skomplikowane losy pozostałych pracowników, zawodowe wypady za miasto, podniosłe, aczkolwiek rozbawiające uroczystości, śmierć.
Hłasko wiedział, co chce opisać i osiągnął sukces. Po skończonej lekturze czujemy – można rzec – na własnej skórze, jak tragiczne musiało być życie bohaterów „Bazy…” Na uwagę zasługuje wielowątkowość i siła przebicia głównego motywu oraz – co ważniejsze – nieszablonowe postacie, zaczynając od „niemowlaczka zasranego”, na Rusteckim kończąc. Zaskakuje tylko spokój, z jakim te kilkudniowe wydarzenia opisał autor i jednocześnie emocje, jakie przekazał tekstowi:
„Tak zginął Stefan Kamiński, dwudziestotrzyletni kierowca naszej bazy, kochający życie, ulice swego miasta, ludzi, dziewczynę, wiosenny zapach bzu o zmroku…”
Prosta historia, która, dzięki sprytowi języku, zostaje w nas na długo. Dla młodych, ponieważ to oni czują się odosobnieni. Niech „niemowlaczek” udowodni, że prędzej czy później musi nastąpić przemiana.

[ Dodano: Pon 28 Cze, 2010 ]
Pardon, "języka", nie "języku", literówka do poprawy.

2
dlaczego w tekście publicystycznym piszesz "nas"? Przekazuj własne zdanie.
Daty w tekstach publicystycznych piszemy cyferkami :)

dzięki sprytowi języku,
:D

Ogólnie - źle nie jest.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”