Ptaki gniazda. Lisy nory.
A on …
Nagi.
Nawet miłość,
wymienił na
pięć pogard i dwanaście obelg
oraz obowiązkową prowizję.
Otul go Panie.
2
Strasznie skomplikowany jest dla mnie ten wiersz. I nie wiem, czy to jego zaleta, czy wada. Chyba zaleta, bo idę sobie zadowolona, słonko świeci, ptaszęta śpiewają, a tu nagle ten wiersz i się potykam, krok mi się myli, staję zdezorientowana - o co chodzi u licha? Jeśli wiersz tak robi odbiorcy, to chyba jest dobry... Nie jestem jednak pewna, bo jednocześnie on mnie jakoś złości, coś mi tu okropnie nie pasuje, ale może to też dobrze?
Przeczytałam go cztery razy pod rząd i za każdym razem wydaje mi się czymś innym - raz mi się podoba, raz nie.
Tok myślenia miałam mniej więcej taki:
Pierwsze czytanie: tytuł mi całkiem umknął, zapamiętałam pogardy i obelgi, a po nich prowizję. Konstatacja - wiersz o akwizytorze. O człowieku, który zarabia na chleb, łykając codziennie upokorzenia. Wiersz świetny.
Drugie czytanie: zauważam tytuł. Kantor? Jaki kantor? No Niebieski. To o kim to jest? Nagi? To chyba nie akwizytor? Nagi Chrystus na krzyżu? Nagie Dzieciątko na sianie? No tak - te ptaki i lisy, a On bezdomny. I miłość wymienił na pogardy (dlaczego pięć?) i obelgi (dlaczego dwanaście?). Ale jaka prowizja? O prowizji to Judasz mógłby mówić ewentualnie... Nie, Chrystus to być nie może, bo "otul go Panie", a jeśli religijnie ma być, to On sam jest przecież tym Panem.
Trzecie czytanie: a może właśnie dla Judasza to współczucie? Ale jakiż on nagi?
Czwarte czytanie: mimo wszystko zostaje coś z Chrystusa i coś z akwizytora. A gdyby tak zobaczyć Chrystusa w zwyczajnym akwizytorze? I znów wracam do tego pierwszego czytania i znów mi się podoba pomysł ogarnięcia współczuciem i swoistego uświęcenia natręta z odkurzaczami, bo te upokorzenia, których on doznaje codziennie - to nie jest na ludzkie siły...
A może tu w ogóle o coś całkiem innego chodzi?
Przeczytałam go cztery razy pod rząd i za każdym razem wydaje mi się czymś innym - raz mi się podoba, raz nie.
Tok myślenia miałam mniej więcej taki:
Pierwsze czytanie: tytuł mi całkiem umknął, zapamiętałam pogardy i obelgi, a po nich prowizję. Konstatacja - wiersz o akwizytorze. O człowieku, który zarabia na chleb, łykając codziennie upokorzenia. Wiersz świetny.
Drugie czytanie: zauważam tytuł. Kantor? Jaki kantor? No Niebieski. To o kim to jest? Nagi? To chyba nie akwizytor? Nagi Chrystus na krzyżu? Nagie Dzieciątko na sianie? No tak - te ptaki i lisy, a On bezdomny. I miłość wymienił na pogardy (dlaczego pięć?) i obelgi (dlaczego dwanaście?). Ale jaka prowizja? O prowizji to Judasz mógłby mówić ewentualnie... Nie, Chrystus to być nie może, bo "otul go Panie", a jeśli religijnie ma być, to On sam jest przecież tym Panem.
Trzecie czytanie: a może właśnie dla Judasza to współczucie? Ale jakiż on nagi?
Czwarte czytanie: mimo wszystko zostaje coś z Chrystusa i coś z akwizytora. A gdyby tak zobaczyć Chrystusa w zwyczajnym akwizytorze? I znów wracam do tego pierwszego czytania i znów mi się podoba pomysł ogarnięcia współczuciem i swoistego uświęcenia natręta z odkurzaczami, bo te upokorzenia, których on doznaje codziennie - to nie jest na ludzkie siły...
A może tu w ogóle o coś całkiem innego chodzi?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
3
Dzięki za wnikliwy komentarz. Wypada się odwdzięczyć. Tak mnie natchnął do napisania wiersza taki jeden ksiądz od "trudnej", "zbuntowanej" młodzieży. Poświęcił jej całe życie narażając się hierarchii. Teraz jest stary, wylądował na "karnej" parafii, a młodzież szybko zapomniała, ewentualnie na co ją stać po 33 latach, to wyrzuty, że ich nawracał, sami już właściwie starzy,jednak chcieliby się jeszcze pobuntować. Może z przyzwyczajenia. Jak widzisz trop dobry jest coś z Chrystusa, jest i z Judasza i ta miłość, za którą może liczyć tylko na pogardę...Długo by tłumaczyć...
4
Wiesz, to niezwykłe, że w tak krótkim wierszu udało Ci się zawrzeć właśnie to. Różnie można całość interpretować, ale jasne jest, że mowa o czymś skomplikowanym, emocjonalnie trudnym i niejednoznacznym... Ja to właśnie tak odebrałam - jako coś niejasnego, trudnego do wytłumaczenia, z mnóstwem silnych i zarazem poplątanych uczuć. A forma utworu - właściwie mini. Myślę, że to dobrze wróży Twojej przyszłości poetyckiej, pod warunkiem, że nie wpadniesz w pułapkę Wielkich Słów.Majka Skowron pisze:Długo by tłumaczyć...

Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
7
Może właśnie dlatego, że nie masz ambicji poetyckich, będziesz w stanie od czasu do czasu napisać dobry wiersz? Może taka postawa typu: "chcę pisać wiersze" bardziej przeszkadza niż pomaga? Może dobre wiersze powstają tak trochę niechcący? Gdybam sobie, bo sama też wierszy nie piszę. 

Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka