wpadli na dworzec
trzymając się za ręce
śpieszyli po bilet
w lepsze jutro
ona wiedziała
że wczoraj zabrało jutro
a dzisiaj jest jak beza
kruszy się po lekkim ucisku
zasłaniał flagę na jej ramieniu
by nikt nie widział
że zdradzili
śmiała się jeszcze
i tańczyli
chłonęli pocałunki
twarz przy twarzy
oddychali jak jedno ciało
rozłożyła ręce
przytulał ją
błagalnie patrzył
w zielone tory do szczęścia
nieskończone tworzyły
krąg wokół czarnej plamy
czarne kruki zwiastowały cokolwiek
w zwartym szyku
tysiące dusz
o których myśli się
że uzyskały pełnię wolności
nieprawda
ona chciała być wolna do końca
myliła pojęcia
błądziła po szarych peronach
skoczyła
błędnie rozpoznając wolność
nie chciała jej znaleźć
w jego ramionach
w ich dobrych chęciach
w swojej ignorancji
tysiące myśli samobójczych dziennie
zdrada i ból
jak często można myśleć o śmierci
by żyć w poczuciu złudnej wolności
2
Wiersz, który ma potencjał i jeżeli poświęcić by mu jeszcze parę chwil, to najprawdopodobniej dałoby się o nim powiedzieć "dobry". A może nawet "bardzo dobry", ewentualnie - "świetny". :-D
Niektóre fragmenty bardzo mi się podobają, są bardzo oryginalne, idealne dla świeżej poezji. Inne zaś tylko niszczą Twój wiersz.
Pozdr. ;-)
Niektóre fragmenty bardzo mi się podobają, są bardzo oryginalne, idealne dla świeżej poezji. Inne zaś tylko niszczą Twój wiersz.
Pozdr. ;-)