W świetle księżyca dalekiego wyjec ku niemu wciąż wyje, pamięta czasami gdy jako człowiek po lesie poruszał się o dwóch nogach.. Tęsknota przy pełni wciąż go porywa..i płacze.. Wolnym w lesie...królem wilkołyczym bez zagrożeń mu wszędzie.. Jednak ceną za wolność...inną tę wolność także utracił. Gdzie smutek bolał..jak bolał.. I gdzie tęsknota była łatwiejsza w nazwaniu. Gdzie w tłumie samotnym stał..jak teraz sam w lesie. Patrząc na księżyc, wilkiem dawniej chciał zostać..lub ptakiem!! I latać wysoko, niemal do słońca..jak Ikar...by spalić się. I całość skończyć.. I nie wie jak skończył i gdzie się przypiekł czy może popalił? Że dziś w lesie obudził się z dala od siebie samego. Gdzie myśli uciekły. Człowieczy los z psem się posplatał.. I moknął i śmierdział gdy deszcz padał. Cuchnął gdy w truchle się czasem wytarzał.. O korę ocierał i łapy se lizał gdy cierń wszedł i mocno uwierał..i bolał. Jak bolał...
Upiór zaprosił go w gości...
Więc poszedł.. Człowiekiem kiedyś czy będzie..?
A kto to jest Człowiek..
2
Za mało wielokropków i patosu.
A tak serio, to trudno mi coś w ogóle napisać. Zapis, stylistyka i interpunkcja leży i nawet już nie kwiczy, bo dawno dobita "mizerykordią rozpaczy". Naćkane błędami językowymi. Patetyczne, niedzisiejsze, archaiczne, pseudoromantyczne.
No po prostu nie.
Poczytaj trochę poezji współczesnej, albo w ogóle trochę poezji jako takiej i wróć.
A tak serio, to trudno mi coś w ogóle napisać. Zapis, stylistyka i interpunkcja leży i nawet już nie kwiczy, bo dawno dobita "mizerykordią rozpaczy". Naćkane błędami językowymi. Patetyczne, niedzisiejsze, archaiczne, pseudoromantyczne.
No po prostu nie.
Poczytaj trochę poezji współczesnej, albo w ogóle trochę poezji jako takiej i wróć.