Mój ostatni wiersz

1
Mój ostatni wiersz

Mój ostatni wiersz napisałem
Siedząc na klozecie w publicznym kiblu
Był to wiersz o miłości

Zapisałem go na skrawku papieru toaletowego
Niestety przepadł bo to był ostatni
skrawek papieru w tym kiblu

A szkoda
napisałem naprawdę niezły wiersz
o miłości
Wyraź siebie!

2
Superbad,

* * *


Jeszcze w nią nie wszedł, już nie ma jak wrócić.

Ze świata jawnie wyświecony, w skóry

worek wciśnięty, patrz: śliną sromotną

cieknie w otwarte

jej krocza okno.


Kobieta nie wie, na co jeszcze czeka.

On słyszy: skoblem mrozu zima szczęka.

Za sienią ciała tamtej w pobielone

świeżo dla gościa

prosi o pokoje.


Kobieta mówi, że nie ma wyboru.

Ale on jeszcze wciąż odwraca głowę.

Lecz nagle - śmierć już całą w sobie przeżył -

wpada. Nie widać

mu nawet pięty.
Wybrałam wiersz jednego z "legendarnych i tragicznych" Rafała Wojaczka. Wiersz turpistyczny, skatologiczny, trudny w odbiorze z uwagi na obscenę wyobraźni. A z wyklętych jeszcze jest Ratoń, który "zabija" piękno i humanizm świata, krzycząc o nie jednocześnie rozpaczliwie.
Brzydota fizjologii, podjęta jako temat wymaga dwóch rzeczy: odwagi i powagi.

Twój wiersz do mnie nie krzyczy przeżyciem podmiotu. On - przechodzi mimo - niczym skecz kabaretowy. Jest grą języka, a nie obrazowaniem.
Sądzę, że czujesz język, jego paradoksy i umiesz je wykorzystać. Ale tu przestrzeliłeś - wiersz staje się banalnie o niczym.

Wojaczek podstawowym rysem człowieczeństwa uczynił doświadczanie brzydoty, biologizm. Temu podporządkował poeta spojrzenie na świat i stosunki z ludźmi. Wizje śmierci i miłości. Spotkamy tu więc turpistyczne wizje człowieczeństwa.
Kazimierz Ratoń poszedł jeszcze dalej. Życie to – w filozofii poety - "agonia oddychającego jeszcze mięsa", człowiek zaś to "żywy trup", "upiór nieśmiertelności", który urąga niebu swoją beznadziejnością - jak wyznaje w wierszu ***W nocy zmęczonej... W „***Opuścić siebie opuścić” jesteśmy świadkami bezsensu egzystencji, poeta odrzuca metafizykę . W środku mojego ciała żyje ogromny wrzód wyznaje podmiot i konsekwentnie orzeka
nie ma dokąd i nie ma po co
nie ma już żadnego celu i sensu.

Obsesyjnie powraca w twórczości Ratonia obraz pogrążonego w bólu, rozpadającego się ciała. Jesteśmy świadkami rozpadu : „ciało łamie się pęka i kiśnie”, bólu i cierpienia, w którym dokonuje się jakaś swoista de-personifikacja, zezwierzęcenie. Sensem jest tylko ból gnicia ból gnijącego mięsa jak czytamy w ***Opuścić siebie opuścić. W jego poezji turpizm - fizjologia, ohyda, skatologia - stają się podstawowym tropem semantycznym, są środkiem do wyjawiania buntu i rozpaczy. Ta hiperbolizacja brzydoty człowieka jest wszakże wołaniem o piękno i miłość pośród bezsensu istnienia. Istnienia, które w wierszu „***z gnijącego mózgu” jest jedynie pokarmem robaków.
Piękno staje się ideą, marzeniem, pragnieniem. Wyjątkowość człowieka polega na – jak by powiedział Pascal – wiedzy o własnej nędzy. To jej świadomość wyróżnia człowieka, nadaje mu jednak tragiczny wymiar. W poezji turpistów odnajdujemy owo tragiczne de profundis… „tylko cierpienie świadczyć może że ty istniejesz”.

Na prośbę Autorki poprawiłem literówki - Er.
Ostatnio zmieniony śr 11 wrz 2013, 20:51 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”

cron