Kolejny wiersz, bardzo uniwersalny. Opowiada on o pewnym wydarzeniu z historii Polski, aczkolwiek można go odnieść do wielu innych rzeczy.
możni panowie,
przy stole się zebrali
każdy po ciastko sięgnął
tortu ukroił kawałek
najedli się do syta
a przyjęcie było wspaniałe
ale potem, coś dziwnego
stół opustoszał całkowicie
i żadne jedzenie na nim już nie zawitało
bo do gospodarza, rachunek przyszedł
a cena wysoka była,
bo krwią swoją własną, zapłacił…
2
nie.
to już nie jest dobre.
Popatrz - nic nie powiedziałeś, poszedłeś w kiczowatą kliszę i... taką dziecięco-naiwną "buzię w ciup".
bo krwią swoją własną, zapłacił…
a mnie się w tym kulinarnym sztafażu wścibiło w obraz, jak zauważył patriotycznie Broniewski:
to już nie jest dobre.
Popatrz - nic nie powiedziałeś, poszedłeś w kiczowatą kliszę i... taką dziecięco-naiwną "buzię w ciup".
bo krwią swoją własną, zapłacił…
a mnie się w tym kulinarnym sztafażu wścibiło w obraz, jak zauważył patriotycznie Broniewski:
(co chodzi o to CO powiedział Cambronne)i przypomnimy, co rzekł Cambronne,
i powiemy to samo nad Wisłą.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)