Złe Sny Złe Dni (cz.1)

1
Wstałem lewą nogą, martwi mnie świt
Martwy jak sny, marny jak my
Patrzę tępo w przestrzeń, zimnej kawy łyk
Papieros spłonął, pozostał dym.
Za tą zasłoną ukrywam swój wstyd
W tej stercie kapsli leżących obok drzwi
Co zrobię się wali
Prosto na pysk.
Wymijam przestrzeń w pułapce męki
Ostatnio kładę się źle
Ostatnio wciąż źle śpię
Ostatnio źle żyję – budzę się wściekły!

2
Krimsky pisze:Papieros spłonął, pozostał dym.
Za tą zasłoną ukrywam swój wstyd
a bez tego? Bo to tak zjechane jak świat
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”