Margot...

1
Margot...



Wiesz nie kochałam twoich

Szalonych pomysłów

Czarne glany zbyt agresywnie

Wkraczały w nasze życie



Teraz daje o sobie znać

Niedoceniana znajomość chemii

Jako jedyna z nas ją rozumiałaś

Choć nigdy nie skończyłaś zadania

Mdlejąc gdzieś wśród resztek

Nieprzetrawionych pierwiastków



Wciąż mam przed oczami twoje

Kasztanowe włosy wypadające

Z głowy razem z tysiącem

Tabliczek mlecznej czekolady

Modnie poprzecierane jeansy

Przypięte paskiem do wąskich bioder

Kiedyś tak kształtnych

Zwłoki rozkładają się i cuchną



Nie spałam od kilku nocy

Momentami czuje że krew

Od środka parzy mnie w żyły

Ale wiesz czuję się całkiem nieźle

Dziś zjadłam nawet kawałek

Pizzy z szynką i pieczarkami

Niedługo może nawet odnajdę

Zbędne fałdki tłuszczu

W nieskazitelnej tafli lustra
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”