Ścieżka

1
Ognisko już dogasało,
Zwierzęta oddały się w objęcia Morfeusza,
Księżyc wyszedł pełnić swoją codzienną wartę,
Nastała cisza.
Wokół pustka.
A Ciemność coraz szybciej zbliżała się do mnie.

Wyruszyłem przed siebie w dalszą drogę.
I mym oczom ukazał się drogowskaz z napisem „Szczęście”.
Poszedłem za nim.

Znalazłem się rozstaju dróg.
Znikąd pomocy, ni innego drogowskazu.
Z głównej ścieżki wychodziły trzy inne,
Węższe i pełne zakrętów.

Pierwsza od lewej:
Niezbyt kręta,
Ale bardzo stroma po bokach.
Gdyby przyjrzeć się jej dogłębnie,
Można było odnieść wrażenie,
Że w oddali widać kobietę i dziecko.

Środkowa:
Najbardziej kręta z nich.
Po każdej stronie ścieżki głęboki kanion
Na horyzoncie unosiła się złota łuna,
A ścieżka pobłyskiwała w świetle Księżyca.

Ostatnia:
Ilość zakrętów można było policzyć na palcach jednej ręki,
Łagodne zbocze,
Miękkie podłoże pełne śladów butów .
Nie było widać jej końca,

Ciemność była coraz bliżej.
Czas naglił.
Zdecydowałem- środkowa.


http://antypoeta.blog.pl/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”

cron