[***Z uchylonym okiem***]

1
Przyszedł i czas na mnie ^^.



***



Z uchylonym okiem

- tak na wszelki wypadek –

stąpałbyś po snach

niczym po tafli szkła.



Z rozpostartymi ramionami

- w razie większego wiatru –

leciałbyś na szarych skrzydłach

aż do nieba.



Z rękami złożonymi do modlitwy

- jedynie na zapas –

przedarłbyś się przez puch biały,

by ujrzeć iskierkę promienia.



Z bukietem przebiśniegów

- na przeprosiny –

zgrzeszyłbyś, by poznać

smak bliskiej wolności.



Wydaje ci się, że twoje czyny

są dostatecznie przemyślane,

choć nie masz pojęcia,

że tak naprawdę się mylisz.



Zastanawiasz się,

czemu wiara w marzenia jest taka…

2
Bardzo mi się podobało... przez pierwsze cztery wersy. Końcówka jest trochę zbyt dosłowna, a od dosłowności do banału już bardzo blisko.



Co nie zmienia faktu, że wierszyk jest dobry. Po prostu użyłabym trochę innych słów, może jakiejś metafory w zakończeniu.



Peace!
I've got the lot to burn...

3
Hm, w zakończeniu właśnie znajduje się metafora. Dla mnie tymi marzeniami - nieosiągalnymi i przepięknymi - jest Bóg.

Jedyny problem mam z tą zwrotką, która zaczyna się od "wydaje ci się". Kilkakrotnie ją zmieniałam, ale chyba nadal nie jest najlepsza ;P.



Dzięki za komentarz ;).

5
Czytałem już ten wiersz wcześniej i wróciłem do niego. Całość interesująca, przykuwająca uwagę. Ale od wersu Wydaje ci się, że twoje czyny aż do samej puenty coś się popsuło. Według mnie wersy te trochę obniżają wartość utworu i warto jeszcze je dopracować.

6
Dziękuję za pomoc. Udało mi się poprawić tę część, jednak nie jestem pewna, czy teraz nabrała kształtów wyczerpujących, a wręcz czy nie przesadziłam. Wstawiam ją i proszę o krytykę.



I zdaje się, że życie warunkuje czas,

puenta przynosi ukojenie dla pytań,

lecz w obliczu spełnienia

stawia nas w niepewności.



Pytasz o sens zagadki,

czemu wiara w marzenia jest taka...

7
Krytykować nie będę, bo krytyk ze mnie marny, ale pokażę swój punkt widzenia.



Wiersz jest bardzo ogólny, aż do puenty (ale o niej za chwilkę). Wróćmy do początku. W pierwszych czterech wersach mamy cztery ładnie namalowane słowem „obrazy”, z których każdy mówi coś innego i nie wydają się one być kontynuacją jednej myśli (przynajmniej na początku, kiedy nie znamy zakończenia). Są to więc cztery myśli ubrane w metafory. Czytając ten wiersz już za pierwszym razem zastanawiałem się, co je ze sobą połączy, jakie będzie główne przesłanie. W pierwszej zwrotce PL mówi, że odbiorca (być może słowa kieruje do konkretnej osoby, ale ja odbieram jakby PL mówił do mnie – czytelnika, w czym utwierdzają mnie ostatnie strofy) czujny ( Z uchylonym okiem) sypiałby bardzo uważnie, chodziłby po snach niczym po tafli szkła., tak na wszelki wypadek, bo trzeba być zawsze czujnym. W drugiej zwrotce PL mówi, że jeśli sprzyjałyby mu „dobre wiatry”, mógłby z zapałem (Z rozpostartymi ramionami) zajść bardzo daleko, pomimo że jest zwyczajnym szarym człowiekiem - leciałbyś na szarych skrzydłach / aż do nieba. W trzeciej, że przy wsparciu modlitwy pokonałby przeciwności, by w końcu ujrzeć iskierkę promienia, czyli iskrę nadziei (na spełnienie marzeń – dointerpretowałem sobie). Zastanowił mnie w tej strofie wers: - jedynie na zapas –. Czyli te modlitwy miałyby być ostatecznym środkiem, jeśli inaczej się już nie da? W czwartej zwrotce jednak zgrzeszyłby Z bukietem przebiśniegów, by poznać smak bliskiej wolności., czyli po prostu spróbowałby owocu zakazanego w związku – zdrady lub rezygnacji ze związku na rzecz wolnych związków (przynajmniej ja tak to odebrałem).



Dopiero następna zwrotka tak naprawdę mówi nam (czy też powinna nam powiedzieć), o co w tym wierszu chodzi. Wydaje się, że –

całe życie, opisane na czterech powyższych przykładach (strofach), czytelnik mógłby przeżyć, jeśli pozwoli mu na to czas, bo życie warunkuje czas; wszystko, o czym marzy, mogłoby się ziścić, zastanawia się nad tym, lecz nadal ma wątpliwości i zadaje sobie pytania aż do samej puenty, czyli śmierci –

ale kiedy to wszystko się ziści ( w obliczu spełnienia), znowu pojawią się wątpliwości, niepewność, czy to jest to, czego tak naprawdę chciał?

Puenta: Pytasz o sens zagadki, / czemu wiara w marzenia jest taka... kończy wiersz i można by zadać pytanie – no właśnie, jaka? – ale to już zadanie czytelnika, o czym świadczy wielokropek.



Tak właśnie odczytałem ten wiersz (w wersji z poprawionym zakończeniem), ale mam świadomość, że mogłem się interpretacyjnie minąć z Twoim zamierzeniem. Od razu widać, że pierwsze cztery strofy są bardziej spójne pod względem budowy i wyraźnie odbijają się od pozostałych – później nagle zmienia się rytm i sam wyraz, co czuje się czytając. O ile pierwsza wersja interpretacyjnie była przejrzysta, to drugą zagmatwałaś. I zmieniłaś znaczeniowo, bo w pierwszej wersji przekaz był trochę inny. Dlatego nie bardzo wiem, której wersji się trzymać. Ja osobiście skupiłbym się na pierwszej i spróbował zapisać w inny sposób. I może nie pisać, co wydaje się odbiorcy? On chyba wie to najlepiej ;) – chodzi mi o wers: Wydaje ci się, że twoje czyny. Podobnie zrezygnowałbym z pytania: czemu wiara w marzenia jest taka…, pozostawiając większe pole dla czytelnika, a jednocześnie wzbudzić tym jego ciekawość. Ale to tylko takie moje drobne sugestie.

Ja bym jednak upłynnił zakończenie, by tekst nie wydawał się tak „podzielony”. Takie przykładowe zakończenie, może przyda Ci się na coś, może podda nowy pomysł (napiszę z pozostałymi strofami, żeby lepiej się czytało):





Z uchylonym okiem

- tak na wszelki wypadek –

stąpałbyś po snach

niczym po tafli szkła.



Z rozpostartymi ramionami

- w razie większego wiatru –

leciałbyś na szarych skrzydłach

aż do nieba.



Z rękami złożonymi do modlitwy

- jedynie na zapas –

przedarłbyś się przez puch biały,

by ujrzeć iskierkę promienia.



Z bukietem przebiśniegów

- na przeprosiny –

zgrzeszyłbyś, by poznać

smak bliskiej wolności.



A czyny przemyślane

- z zimną kalkulacją –

stopią się w realność

i pytania






Pozdrawiam

Dodane po 15 minutach:
Adrienne pisze:Hm, w zakończeniu właśnie znajduje się metafora. Dla mnie tymi marzeniami - nieosiągalnymi i przepięknymi - jest Bóg.
Ale tego w wierszu nie ma. I nie miało być?

8
Marcinie, bardzo Ci dziękuję za długą i szczerą wypowiedź.

Owszem, PL nie kieruje słów do konkretnej osoby, a z myślą o tym, aby każdemu człowiekowi przekazać swoją myśl. Pisząc ten wiersz - a działo się to w samolocie - w głowie kołatały mi się myśli o Bogu - tak jak wspomniałam wcześniej. Pierwsze dwie zwrotki przedstawiają dokładnie to, co Ty zinterpretowałeś. Natomiast trzecia z nich - po raz pierwszy w wierszu - wyraża naszą niepewność, zaczynamy się zastanawiać, czy rzeczywiście to, co robimy jest uczciwe, dobre, ale również czy żyjemy będąc spełnionymi. By ujrzeć iskierkę promienia znaczy tyle, co odszukać rozwiązanie lub chociażby pomoc, która mogłaby nas nakierować właściwie. Przy czwartej strofie musimy cofnąć się nieco i wytłuścić sobie - tak na wszelki wypadek - ; - w razie większego wiatru - ; - jedynie na zapas - ; - na przeprosiny -, bo wszystkie te myśli są ze sobą ściśle powiązane: najpierw robimy coś lekkomyślnie, potem zaczynamy się zastanawiać nad sensem naszych czynów, a dopiero na końcu - uświadomieni - próbujemy naprawić to, co się stało, płaczemy nad rozlanym mlekiem.

Również trzykropek na końcu wcale nie oznacza zakończenia głębszej myśli, a jest raczej niedopowiedzeniem, tak, aby każdy miał możliwość dodania swojego zdania, opinii o marzeniach, czyli Bogu.

Wydaje mi się, że druga wersja zakończenia jest lepsza, dlatego przy niej pozostanę.

Jeszcze raz dziękuję za podaną propozycję i ogólną opinię.

Pozdrawiam.

9
I to jest w poezji piękne, jest głęboka (nie zawsze, ale tutaj tak) i można stworzyć w niej większe pole interpretacji i czytając ponownie ten sam wiersz, spoglądać na niego pod różnym kątem :)

Co do wielokropka, to o to samo mi chodziło, pisząc, że czytelnik sam go dokończy - bo pozostawiłaś mu taką możliwość, nie określiłaś tych marzeń jako Bóg i chwała Ci za to - każdy ma własne marzenia i dzięki temu może poczuć się uczestnikiem tego wiersza.

W sprawie zakończenia - oczywiście, że tak - to twój wiersz i Ty decydujesz ;)



Pozdrawiam

Witam!

11
Wiersz średnio mi się podoba. Uważam, że jest zbyt ogólny. Czytając mam wrażenie jakby chodziło o miłość podmiotu lirycznego, osoba mu bliską, która nie widzi swego złego postępowania, może myśli, że dobrym gestem od czasu do czasu naprawi całe swoje życie...utwór zdecydowanie gorszy od wierszyka "Kawa czarna"...ale ogólnie nie jest zły.
Adrian

12
Dziękuję za ocenę. Mogę Cię zapewnić, że ten wiersz nie ma nic wspólnego z miłością. Jak już wcześniej wspominałam - głównym tematem jest Bóg, czyli nieosiągalne marzenia, niedoścignione zalety.



Pozdrawiam,

Adrienne.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”