Konfesja

1
Zaimprowizowany częściowo Pietą, częściowo "Listem do M.", a częściowo tym, że jeszcze nigdy nie napisałem nic o matce (nawet w przedszkolu :? )



Konfesja



Mamo, piszę do Ciebie wiersz.

Może nie jestem ostatni

I na pewno nie pierwszy.

Moja intymna spowiedź

Bez której nie wiem

Jak mogliśmy ze sobą żyć.



Tak trudno się przyznać

Kiedy ponoszę winę.

łatwiej zrzucać ją przez 20 lat.

Wynajdować w sercach swych bliskich

Niechciane drzazgi

Wyjmowane w cierpieniu

Modlitwą i uczynkiem,

A drut kolczasty w swoim sercu

Pielęgnować, przycinać

Okalać nim siebie.

Zasnuwać sumienie.

I twierdzić, że to…

Róże



Zbierałem te drzazgi,

Chowałem do pudełka

żeby było ich więcej od różanych krzewów.

Jednak wciąż miałem zbyt mało drzazg

W zakrwawionych rękach.

Czy to dlatego że pudełko

Splecione w niepotrzebnych mękach

Było z krwawego mego serca drutu?



Chciałbym rozpleść teraz ten kosz upiorny.

Wypić puchar własnej krwi i potu.

Jednak skrucha nie dostarcza już tej ochoty

Co złość i gniew zrodzone z życia mojego popiołów.

Gdyby mi się jednak udało

Uplótłbym pewnie wieniec.

Koronę cierniową, taką jak Twoja.

Dałbym się ukrzyżować,

Zerwać sobie szaty,

Ubiczować.



A to wszystko tylko po to, byś przez chwilę znów była moja.

Jak wtedy gdy byłem dzieckiem, a dom był ostoją.

Gdy tęsknota do tego była tylko samym bez łodygi korzeniem

By przeżyć Pietę na własnej skórze.

Ten ostatni jeden raz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”

cron