requiem dla poranka

1
requiem dla poranka

4 nad ranem



Pierwsze słowo: śmierć

a grzech twój cały czas przed tobą



cztery kąty pokoju

na piętrze

na mieście nieme dzwięki

głuchota minionych lat niepozwala na wychwycenie ogólnego sensu przekazu



śpisz w kaosie,

sen układa twoje magazyny po samą góre wszerz i wzdłuż

nagromadzone natręctwa morderczej podróży

pikowany ,zabudowany sen nie przynosi spokoju.



Otworzyć oczy

-nie chce iść na urwisko



Atakują zwierzęta w klatce



chłodny drzysty poranek,drzwi balkonowe otwarte na ościerz toczą do pokoju spokój

mgła nocy unosi się wokoło głowy nie dając podjąć decyzji



Piekne rano na planecie



Zaczyna się:

kąpiel

papieros

suszenie



Będziesz wisiał !



Sznurki pod łużko podrzucone

przechodzą

Złodzieje czasu i przestrzeni

wstają

Okradzion z marzeń

Wściekłośc

...z wielką wytrwałością

zrobienia czegokolwiek

zanurzenia się w głębinie twojego krocza

jeszcze świecić troche.



I wkroczyłem na bezkresny ogrom trawy

biała ścieżka znikała za mną

Księżyc śpiewał: -razem coś wymyślimy



-pozdrawiajmy smoka -pozdawiamy cię z drugiego brzegu

płynącego smutkiem przekrecając łby



W północnej prowincji strumieniem w mojej głowie płynie kobieta,

mężczyzna na mieliznie odbudowywuje stojące wieże



-największej wierzy wieczna cześć



Decyzja to wolność



Boli człowiek

ludzka wolność

absurd życia



Bóg milczy



-a ty mnie widzisz

Ja krzycze do twojego brzucza

wychodze na upał

Zamarłaś Otworzylaś dzrzwi -poczekam do nocy

-czeka wieczny wiatr



przy samej ziemi zamarłem też



Ty dziwna

z batem w ręku, z drugiej strony lustra

współczesny taniec szczęścia tańczysz i krzyczysz

Czarna maska

patrzy na tę ziemie

z głową osła odpicowany leże

i krzycze do twojego brzucha



Halucyluje beztrosko



Uniósł mnie dym ponad stół

i wszedłem do oceanu diamentowego

Wiecznego nieświadomej porażki

Dotkąłem człowieka

a to powiedziało: trzeba zawrócić



I zasypiam z tobą tańczącą o poranku

pył snu unosi się przy ścianie

twój zapach przyklejony

Niemozliwy

ten dzwięk którym chcesz wpłynąć

mów do mnie powietrzem

ten krzyk uśpij

Zaśnij majaczą szczyty nieprzebyte na tyłach kina paradizo



Pukam do nieba bram

ptaki w raju już rozsiadłe

wybuchają...



Jutro

wierze że...

w życiu najwarzniejsze jest życie

życie pięknee

Wolność to drugi człowiek



Otwieram oczy:





na stole dwie kawy parzą

się parzą
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”