"Moja zbrodnia na kartce papieru"

1
Stoję naga nad krawędzią wanny.

Jestem sama na skraju dnia.

Piszczący mózg nadaje wciąż SOS.

To jest moja chwila wahania.

Może to dziś Pani śmierć

dotyka mnie swoim nosem...

Jest zimna i blada jak wanna.

Stoję i waham się.

Jedna żyletka skończyłaby ten koszmar.

Jedna struga ciepłej krwi, mojej krwi.

Jeden moment załamania

jednym ruchem doprowadziłby mnie

do utraconego raju.

Tęsknię za chwilą radosnego lotu ptaka.

Płaczę nad wanną jak nad grobem.

I wiem, że po raz kolejny odejdę stąd żywa.

Nienawidząc swojego tchórzostwa.
alouette
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”