Uśmiech eremity

1
Uśmiech eremity



Zmierzch oceanu świt wita

w blasku łuny księżyca

siada mądrość na drzewie

skrzeczy coś pod nosem



Tamten zaś człowiek nie słucha

mądrości

nie wie co to jest

nie może jej dojrzeć



Szuka więc po omacku

księżyc nie pomaga

świt przeszkadza

człowiek mu zawadza



Zabija więc człowieka

eremita nasz…



o mądrości! imię twoje…

splamione przezeń eremitę



A on szuka wciąż mądrości

i zabija jej podległych

jej poddane zewsząd

sługi



Czasem weźmie jakiś laur

eremita nasz asasyn

za mądrości skarb

pozostawi chwały ślad



Ktoś popatrzy, dojrzy może

ślady też te krwawe

Jeden ślad człowiek

Śmierć



Bez mądrości eremita

nasz asasyn zapomniany

już do końca bez wytchnienia

czynić dzieło pragnie



Zabija więcej więcej

daleko od mądrości odszedł

nie ta działka

nie ten człowiek

nie ta sprawa

nie ten cel…

2
Okej, stoi sobie tak samotnie ten wiersz, to może go ugryziemy :)



Zacznijmy od konstrukcji. Układ wersów. Zastanawia mnie, dlaczego:
Tamten zaś człowiek nie słucha

mądrości
?

We wszystkich innych wersach konsekwentnie oddzielasz bohatera lirycznego od reszty strofy pięknym enterem:
Zabija więc człowieka

eremita nasz…
Czasem weźmie jakiś laur

eremita nasz asasyn
Bez mądrości eremita

nasz asasyn zapomniany
Może warto by było i tam enter postawić, skoro nie zmienia to w żaden sposób interpretacji?



Jako, że podzieliłeś wiersz na regularne dosyć strofy, czterowersowe, miło by było, gdybyś pomyślał o jakimś rytmie dla niego. Tym bardziej, że wersy są krótkie i czyta się je na głos jak "klepankę". Taka niestety jest uroda utworów zapisanych w ten sposób. Dlatego, że taka przejrzysta treść nie wymaga zagłębiania się w interpretację i człowiek po prostu "leci" przez tekst. Nie mówię, że to źle, tylko, że jest to powód, dla którego ja bym chętnie zobaczyła w tym wierszu jakiś rytm.



A propos treści :) Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to mądrość, która sobie skrzeczy pod nosem. Pasuje tu trochę jak wół do karety, niestety :) Generalnie, malujesz obraz mądrości jako czegoś podniosłego, czego nasz kochany pustelnik nie może osiągnąć; ilustrujesz ją za pomocą apostrofy (o mądrości!... przy okazji, "o" powinno być napisane wielką literą) a tu takie "skrzeczy". Odbierasz jej (mądrości) całkiem godność na początku, żeby potem wyśpiewać o niej peany.


Ktoś popatrzy, dojrzy może

ślady też te krwawe

Jeden ślad człowiek

Śmierć


Ta strofa jest, moim zdaniem, nieudana. Podmioty w całym utworze są jasne i całość przedstawia się jako jakaś opowiedziana historia a tu jest taki zonk. Nagle, ni z gruchy, ni z pietruchy, zaburzając odbiór, wyłaniają się takie myślowe ruchome piaski. Gdzie jest podmiot, gdzie orzeczenie, czy to jest jakieś wyliczenie a jeśli tak, to czemu nie ma przecinków, skoro w pierwszym wersie jest. Nah... Zabiłeś mi ćwieka.



Do osobistych wrażeń:

Noooo... nie bardzo >< Nie bardzo mi się podobało. Przeczytałam to kilka razy na użytek komantarza i za trzecim razem widziałam dokładnie to samo, co za pierwszym. Nie przepadam za poezją, która wystawia kawę na ławę. Wyjątek robię dla poezji "lekkiej, łatwej i przyjemnej", ale ten tu wiersz (głównie ze względu na tematykę) chyba do takiej kategorii nie aspiruje.

Ot, taki se wiersz. Lecisz sobie przez niego, nie musząc się nawet nad nim zastanawiać, kończy się bez żadnej "porażającej" puenty (która by się przydała wobec takiej podanej explicite treści). Nie wróciłabym do niego, gdyby był częścią tomiku, bo nie przyciąga uwagi :) No, ale to osobiste wrażenia są :)



Pozdrawiam
"To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem." Lao-Cy, Księga Drogi i Cnoty

"Litterae non erubescunt." Cyceron

3
Dlaczego taki układ wersów? Żeby właśnie nie było żadnej rytmiki. To po pierwsze. Następnie... to co już na innym powiedziałem. Chodzi o to by przedstawić wszystko z przeciwnościami. Asasyn-eremita, słońce- księżyc. Rozumiesz mnie? Ten wiersz ma drugie dno. nie chodzi o to by pokazać jakąś mądrość. Chcę pokazać, że wszystko w świecie musi mieć przeciwieństwo by mogło istnieć. :) Pozdrawiam :)

4
Nie rozumiem cię. Drugiego dna nie widać. Nawet teraz czytałam ze świadomością tego "drugiego dna". Przykro mi. Chyba nie wyszło, ale może ktoś zauważył tę drugą warstwę.



Dałam przeczytać całej rodzinie. Też nic nie zauważyli.
"To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem." Lao-Cy, Księga Drogi i Cnoty

"Litterae non erubescunt." Cyceron

7
W zasadzie masz rację, ale staraj się unikać takich rymów nawet pojedynczych. Podobnie jak powtórzeń. Wiersza, wbrew powszechnej opinii, nie pisze się w pięć minut. Trzeba bardzo starannie dobierać słowa i poprawiać, wyłapywać to czego nie wyłapie się przy pierwszym czytaniu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”

cron