1
dwadzieścia cztery piętra

harcują po podłodze pokoju

poeta z paluszkami w buzi

jeszcze nie wie nic o świetle

białych kamieniach

nic o kobiecie

niedosypianiu w tkankach cytryny

w czarnych węgielkach

oko ogniste śnieg zdumienia pisze



wygasłe z emocji zwrotki zdarzeń

opieszczają cierpliwe ciała baranków

biała od ognia stalówka

unosi zapach stołu i zimy



dziś jestem kartką papieru w której

milczenie duże poczucie higieny

umysłu i siły

drażni zrywane a puste listki

kalendarza

2
nie wiem czy uda mi się ubrać w słowa to co czuje po przeczytaniu tego wiersza. Jest... inny. Na "pierwsze czytanie" niezrozumiały i chaotyczny, ale kiedy człowiek się trochę zastanowi, widzi jego sens, dostrzega jego wyraz i nagle wie w s z y s t k o. Nie wiem, czy udało mi się wysłowić, ale ogólnie wiersz bardzo mi się podoba.

serdecznie pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

3
Więc dziękuję,że się podoba...większość moich wierszy potrzebuje takiego wwiercenia się w ich miąż....z pozdrowieniami wodoryt
" Z głębi nocy je łowię na haczyki świateł,

by oślepłe kolory wydobyć z ciemności "

( J.Ficowski).
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”