Krzyż bezbożnych

1
pojawił się prędko jak ptak
dziko żyjący gdzieś w lesie
nie ukazał głosu barw
i straciłem go z oczu

pokazał się znów
podszedł
uklęknął
zrobił znak krzyża
i powiedział parę słów
bo zakłuła go pokrzywa

krzyż bezbożnych milczał
może płakał, lecz nie dobiegał mnie
jego szloch
może się śmiał
ale nie dostrzegłem uśmiechu

przysiadłby chętnie
nad swoim straconym losem
nakreślił biografię patykiem
na złotym piasku

zabiłby bez skrupułów
bez mrugnięcia jaśniejącym okiem
wykopał wnękę głęboką
i wypełnił rewanż

got mit uns, przyjacielu
krzyż żyje we wnętrzu
nic nie uczyni
nie będzie złorzeczył
jedynie znów zamilknie
i odegra nieprzystępnego

2
Uhuhu, a cóż to za mrrroczne klimaty, co? :P

Żartuję - bardzo lubię wiersze o takiej tematyce. A twój wiersz bardzo mi się podoba. Ma taki specyficzny klimat.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”

cron