Gdzie biegniesz depcząc nieustannie szaro srebrne żywe pola wrzosu
Kradnąc kolejny dech haust zimnego wieczoru
Mordując obojętnym biegiem szaleńczy opór stromego stoku
Jedynie wir myśli pochłaniający życia dwa Jej i Twoje
Jakby było to jakieś miłe uprzejme zbocze lub zwyczajna równina
Biegniesz bo nie czujesz innego wroga niż ból co zadaje Ci katusze
Jak grań stalowy co krwawi Ci skroń gdy jej bliskości szukasz
To one kleszcze trzymają kowala nad ogniem a on zęby zaciska
Biegniesz by poczuć co nie myślą ogarnąć pragniesz
Zbyt gwałtownie inaczej nie potrafisz inaczej ciebie się nie pisze
Na co Ci wielkie dłonie grube jak wełna włosy i brwi krzaczaste
Szerokie ramiona wytrzymałe barki hartowane silne ciało
Mocarna wola głębia i dal w oczach co jej i tak nie pokonasz
Niebo jest jak łąka osnute mgłą jak szaro-srebrzystą trawą i skały
Jak prześwity i nie ujrzysz wśród nich siedzącej na głazie bogini
Ta pora przeszłą jest noc biegniesz boś szaleńczo silnie pisany próżno
[ Dodano: Czw 14 Kwi, 2011 ]
"I'm trying to settle how I shall pay Hindley back. I don't care how long I wait, if I can only do it at last. I hope he will not die before I do!" - Heathcliff
- Emily Bronte, Wuthering Heights, Ch. 7
Potępieniec
1Unless I grip the sword
I cannot protect you,
While grippinig the sword
I cannot embrace you...
I cannot protect you,
While grippinig the sword
I cannot embrace you...