Kochana Wiosenko...

1
Drzewa okryte szkarłatnym kwiatem,
W rynsztoku odbicie jest bardzo przejrzyste…
Wiosenka zaplotła wianek;
Włosy ozdabia w zwiędłe liście…

Wnet starzec już ślepy oparty o ścianę,
Cynicznym głosem snuje o miłości...
Ukochana butelka znowu jest pusta;
Człowiek pragnie tylko radości…

*

Przysięgi składane jesienią pod wierzbą,
że świat zawojują, że do nas należy…
Z dziewczynki po czasie stała się kobietą;
Jej usta jedyną rozrywką w tym mieście…

Dziecino…
Oh Cicho! Bo jeszcze usłyszy!
I znowu nazwie cię głupią!
Czy śpi? Czy chrapie? I co się stanie?
Czy będzie chciał cię wysłuchać?


Bogate komnaty w ciemności chichoczą
Naiwna Królewna zamiata podłogę…
Ten zamek ma lśnić - oczywiście;
Bo woźny okrutny rozkazał…


*

I dokąd mam pójść kochana Wiosenko?
Gdy wiatr swym dotykiem mnie kraja…
Poniosłaś mnie ścieżką, uciekłam gdzieś w noc…
Lecz ciągle wracam do domu…

Odeszłaś na zawsze kalecząc swą twarz…
Zerwałaś z tej maski dziecięcą pogodność,
Wszczepiłaś nieufność, więc idź dalej w las…
Nie zważaj na drogi zawiłe!


Znów zbliża się do mnie i oczy mu płoną,
W ciemności sylwetka okrutna;
...pijany jak zwykle, garbiący się starzec,
prosi bym rozchyliła usta…

Zasypiam...
Na bezdrożach, jeszcze się spotkamy...

2
Utwór ten mnie się bardzo podobuje. Jest klimatyczny, zwrotki dobrze ze sobą współgrają, wszystko urządzone zgrabnie, bez przesady; słowa pikne, dobrze oddają charakter wiersza.
Ten zamek ma lśnić - oczywiście;
Bo woźny okrutny rozkazał
Tutaj szyk jest niemrawy.
Znów zbliża się do mnie i oczy mu płoną,
W ciemności sylwetka okrutna;
...pijany jak zwykle, garbiący się starzec,
prosi bym rozchyliła usta…


To jest w dalszym ciągu ten sam ślepy starzec, czy jak...?
wyje za mną ciemny, wielki czas

6
Witaj,

"zasypiam" moim zdaniem zbędne, jedynie szkodzi wierszowi.

PadaPada i Gra mają rację, podzielam ich opinię. Od siebie dodam, że byłoby całkiem nieźle, gdyby nie brak konsekwencji - utwór może nie należy do tych, które określam jako "swoja klimaty" (nie lubię utworów stylizowanych na klasykę, w których w większości brakuje mi indywidualizmu autora), ale też nie jest zły. Co in plus, to wiemy, zgrabność języka. Opowiedziana historia jest całkiem spójna. I nie byłoby źle, gdyby niekonsekwencja. Zastanowiłbym się, jak ewentualnemu deklamującemu ten utwór ułatwić życie... ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”