Przewijam w głowie taśmy,
Składam kwestie, scenariusze,
Jeśli to film to niemy,
Dopieram tylko muzę, rzewną.
I się wzruszam, czytam list,
Twój, czytam, bo zapomniałem głosu.
A co czytam, zachowam dla siebie.
Dziś podczas gwaru wiatr porywał słowa,
Jak nosił zeschnięte zbrązowiałe liście,
Niósł je z wysokiej, wiekowej brzozy
I ciskał z mocą na ziemie.
Niektóre kołysał inne pieścił w tej drodze.
One składały się cicho, nie zwracając uwagi,
Omijały żyjących, do snu schodząc.
I jak wszystkie swój kierunek obrały,
Dostojnie przerwał z brzozą swe harce,
A Ty żeś się na Tym grobie padł i żeś się obrócił,
Spojrzał na mnie...
„Bóg”
„A co Bóg?”
Korespondencja z zaświatów
1Unless I grip the sword
I cannot protect you,
While grippinig the sword
I cannot embrace you...
I cannot protect you,
While grippinig the sword
I cannot embrace you...