Przedsionek

1
pierwszego listopada
stałem pomiędzy zasłonami

za słone było moje życie
i
za
bardzo
chciałem umrzeć i powstać
z martwych przez martwych do martwych

stałem
się niczym
żywica
więżąca w sobie zatopione zło

- znicze tańczyły na tęczówkach
dwuletnie bourbony uderzały w trzewia
wspomnienia szczypały w szyję
była noc -

pomiędzy barierami stałem
za nic mając sobie grunty stałe
emocje stabilne i
umiejscowienie samego siebie w galaktyce
nieokiełznania
własnej świadomości

granice wszechświatów tu właśnie
mają swój kres
czwartek
zamieć
ostatnie piętro Sodomy spada na moją głowę
Ostatnio zmieniony pn 24 mar 2014, 20:24 przez Zoso, łącznie zmieniany 1 raz.
Zablokowany

Wróć do „Poezja biała”

cron