obcinam paznokieć i dowiaduje się
że nie ma mnie w paznokciu
nie jestem paznokciem
i nie jestem już dla paznokcia – nic nas dłużej nie łączy
moja była tkanka
moja zdechła cząstka
zdaje się informować
że nie jestem też palcem ani nadgarstkiem
nie jestem śledzioną, emocją, bólem
ani powietrzem
chwilowo tkwiącym w płucach
mówi że to tylko przedmioty
zdania po wielokroć złożonego
mój stracony kompan
mój uszczypliwy przyjaciel
zdaje się niewygodnie wgryzać w pytanie
o podmiot
Paznokieć pyta o podmiot liryczny tego wiersza
2paznokieć "niewygodnie wgryza się w pytanie" ?
to jest taki pokład liryzmu, który mnie przerasta.
Rozumiem ważkość pytania o "Ja", ale raczej nie zatrzymam się tu na dłużej.
to jest taki pokład liryzmu, który mnie przerasta.
Rozumiem ważkość pytania o "Ja", ale raczej nie zatrzymam się tu na dłużej.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer
Paznokieć pyta o podmiot liryczny tego wiersza
3O kurde, jeden z niewielu wierszy na tym forum, który zrozumiałam!
Ale
Po drugie brakuje mi czegoś pomiędzy śledzioną a emocjami - może mózg. Coś co jest wciąż materialne, ale sugeruje przejście do stanów psychicznych, "wnętrza" człowieka.
Mnie się podoba. Lubię takie refleksje. Ostatnio czytam książkę popularnonaukową, w której jako pewnik traktuje się brak duszy, a stany psychiczne jedynie jako wynik pracy neuronów i hormonów. Natomiast typowo ludzkie moralne uczucia - empatię czy potrzebę sprawiedliwości uznaje się za wynik działania ewolucji.
I też się zastanawiam, kim właściwie jestem. Zlepkiem komórek, czy mam w sobie tę "iskierkę" czyli duchowość?
Dzięki!

Ale
Czy tu miało być "dowiaduję się"?
Tutaj nie pasuje mi coś z kolejnością. Najpierw są części ciała/organy, potem emocje, a potem powietrze (znów coś "materialnego").nie jestem śledzioną, emocją, bólem
ani powietrzem
chwilowo tkwiącym w płucach
Po drugie brakuje mi czegoś pomiędzy śledzioną a emocjami - może mózg. Coś co jest wciąż materialne, ale sugeruje przejście do stanów psychicznych, "wnętrza" człowieka.
Mnie się podoba. Lubię takie refleksje. Ostatnio czytam książkę popularnonaukową, w której jako pewnik traktuje się brak duszy, a stany psychiczne jedynie jako wynik pracy neuronów i hormonów. Natomiast typowo ludzkie moralne uczucia - empatię czy potrzebę sprawiedliwości uznaje się za wynik działania ewolucji.
I też się zastanawiam, kim właściwie jestem. Zlepkiem komórek, czy mam w sobie tę "iskierkę" czyli duchowość?
Dzięki!
"Moje znaki szczególne
to zachwyt i rozpacz."
W. Szymborska
to zachwyt i rozpacz."
W. Szymborska
Paznokieć pyta o podmiot liryczny tego wiersza
4Ups, ale literówa!


Muszę to przemyśleć, bo właśnie inne części ciała się tu pojawiały i znikały i nie mogły się zdecydować, które chcą zostać

Też interesuję się tymi tematami i zdecydowanie nie jestem fanem takiego redukcjonizmu; skrajnego epifenomenalizmu (ale też nie radykalnego kartezjańskiego rozdziału między jednym a drugim). Owszem, to wszystko opiera się na neuronach, na ewolucji, ale moim zdaniem nie da się psychiki zamknąć w materii, a paralelizm psychofizjologiczny wcale nie musi oznaczać odebrania prawa do realności (chociaż tu można by jeszcze długo dyskutować czym - w tym kontekście - ta realność jest) "rzeczom" niezmaterializowanym.Katka pisze: Ostatnio czytam książkę popularnonaukową, w której jako pewnik traktuje się brak duszy, a stany psychiczne jedynie jako wynik pracy neuronów i hormonów. Natomiast typowo ludzkie moralne uczucia - empatię czy potrzebę sprawiedliwości uznaje się za wynik działania ewolucji.
I też się zastanawiam, kim właściwie jestem. Zlepkiem komórek, czy mam w sobie tę "iskierkę" czyli duchowość?
Co więcej, osobiście wierzę w tę "iskierkę" (bliższy jest mi obraz pt. "rdzeń"


W każdym razie, co by kto nie myślał, to musi przyznać, że ta nasza rzeczywistość to jest taka niesamowita, że szczena opada

Dzięki za komentarz!