po gorączce lepkiego lata
w soczewce okna zamarza
gniazdo dzikich pszczół
zima wyrywa plastry z kalendarzy
kruszy serca w kolorze sjeny
gdy biel szczypie w oczy
spoglądamy w jutro
przez dziurkę od judasza
Tamten świat
2Ten wiersz jest pułapką: bardzo kulturalnie używasz słów, ale zarazem poszczególne składniki nie tworzą - dla mnie - spójnej całości.
Rozumiem, do czego chciałaś doprowadzić - to trzecia zwrotka. Ale co robi gniazdo pszczół w pierwszej? Dlaczego kartki z kalendarza stają się plastrami? Dlaczego serca mają kolor sjeny? Nie rozumiem, a brzmienie słów - jak powiadam, kulturalne - jednak mi nie wystarcza.
Rozumiem, do czego chciałaś doprowadzić - to trzecia zwrotka. Ale co robi gniazdo pszczół w pierwszej? Dlaczego kartki z kalendarza stają się plastrami? Dlaczego serca mają kolor sjeny? Nie rozumiem, a brzmienie słów - jak powiadam, kulturalne - jednak mi nie wystarcza.
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Tamten świat
3Nie lubię tłumaczyć, bo nie jestem nauczycielem.
To jest akurat bardzo prosty taki sobie wierszyk.
Przeszłość- teraźniejszość- przyszłość
Dwuznaczności: plastry, dziurkę od Judasza, soczewka okna.
Ale na pytania dlaczego nie odpowiem.
Dla mnie akurat bardzo proste. Podpowiem można wydedukować "przez czas" i te "dwuznaczności".
Dziękuję i pozdrawiam
To jest akurat bardzo prosty taki sobie wierszyk.
Przeszłość- teraźniejszość- przyszłość
Dwuznaczności: plastry, dziurkę od Judasza, soczewka okna.
Ale na pytania dlaczego nie odpowiem.
Dla mnie akurat bardzo proste. Podpowiem można wydedukować "przez czas" i te "dwuznaczności".
Dziękuję i pozdrawiam

„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".
Tamten świat
4Ale myślisz, że ja nie widzę, że istnieje linia czasu? Widzę, uwierz. Tylko nadal nie rozumiem treści. Metafory powinny być czytelne. Uznajmy, że niekumaty ze mnie czytelnik, spoko - każdy autor ma prawo pisać dla siebie albo tych kumatych 

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Tamten świat
5to nie tak..
pokazujesz nam pewien obraz, chcesz podzielić się swoimi uczuciami..
a my ich nie rozumiemy, bo metafory, połączenia wyrazów, poszczególne wersy - są dla nas nieczytelne.
To nie jest zabawa w zgaduj zgadulę a próba pokazania swojego świata tak, by w innych wzbudzić emocje - zaciekawienie, zainteresowanie, uśmiech lub smutek itd..
Jeśli coś nie zagra, należy się zastanowić czy to błąd w formie czy treści.
Metafory, które stosujesz, sprawiają że pojedyńcze słowa są zrozumiałe ale wers staje się bełkotliwy.
A co najważniejsze - treść, klimat, emocje znikają w całości.
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018
Tamten świat
6Tak z tym się zgodzę. Na pewno trzeba przemyśleć.
Jeżeli chodzi o poprzedni tekst to był mój pierwszy, tak pierwsze kroki stawiałam w pp. Mam do niego sentyment, chociaż zagęściłam za mocno to i tak lubię, i pozostanie taki jak jest. Czas na pośrodkowanie. Czas na pisanie dla innych. Dlatego tutaj jestem.
A co do poezji, bez urazy weszłam na parę tutaj wrzuconych pseudo wierszy, to nie poezja. Później zerknę w polecanych. Dziś już dobranoc
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".
Tamten świat
7Z perspektywy czytelnika zdecydowanie lubującego się w przestarzałej poezji, kwieciestej, rymowanej, pięknej każdym słowem - a jednocześnie potrafiącego docenić poezję dzisiejszą, najczęściej białą, poruszającą głównie swym przekazem, puentą, czasem jakimś nader udanym sformułowaniem.
Nazywam takie wiersze rebusami, ale często gęsto okazuje się, że przesadzam - że to ja mianowicie jestem za mało bystry, żeby pojąć pewne zagadki, imho dopuszczalne przy odpowiednim wyczuciu, których rozszyfrowanie nie powinno być zbyt trudne (w zasadzie może być ono nawet podświadome; tak uważam, liczy się impakt tekstu, zatem wcale niekoniecznie trzeba go do końca rozumieć), a które w jakiś sposób satysfakcjonuje co poniektórych; ze mną włącznie - choć w bardzo rzadkich wypadkach. Są jednak przypadki wierszy-rebusów beznadziejne. Ich rebusowość jest niskich lotów/ przekombinowana/ wreszcie pusta, treść okazuje się bez wartości/nieciekawa/głupia.
W tym wypadku, szczerze mówiąc, nie poczułem i nie zrozumiałem ostatecznie (podkreślam: ostatecznie) nic - więc dla mnie nie miał zbyt dobrej wartości. ALE to nie koniec, postanowiłem przeanalizować go wnikliwie. Może coś ci to powie o tym, jak się wiersz czyta (takim osobnikom, jak ja).
Po pierwszej strofie mam obraz i doznanie. Lepkie (odruchowo widzę w tym duszność, lepkość potu) lato -> gniazdo pszczół, zamrożone. To okno, przez które pada... coś, niekoniecznie światło, ale czyniąc sobie z okna "soczewkę"... to rzekomo ono zamraża owo gniazdo - zgaduję. Nie wiem, czy jestem w tym zgadywaniu bodaj blisko, ale i tak nie wiem, co to znaczy, nie wiem, jak to rozumieć (póki co, zaznaczam, nie staram się nawet szukać symboliki; na razie czytam to dosłownie, wyobrażam sobie i odczuwam; symbolika sama powinna się narzucić - to zwykle działa). Ostatecznie pozostaje mi to doznanie duszności, lata pełnego potu, a zatem ciepło, ale niekoniecznie błogość słodkiej pory roku.
Pszczoły to życie, bez pszczół nie ma w każdym razie życia takiego, jakie znamy. Frapuje to zamarznięcie, ale co oznacza... hm. Zima budzi raczej oczywiste interpretacje, zwłaszcza zamrożenie. Zamrożenie życia; wcześniej lato - może to nie wiosna, życie w rozkwicie, ale blisko, pora ciepła, pora witalności; jeśli zima to czas śmierci, obumierania, lato to czas życia, jego pełni, najwyższego potencjału. No i to okno, ta jego soczewka. Dla mnie z automatu wers środkowy jest (zapewne celowo) absurdalną wariacją rozniecenia ognia za pomocą skupienia światła soczewką. Zamiast tego wychodzi zamarzanie, zima. Okno to też widok na świat, uświadamiam sobie.
Z tych puzzli układa mi się więc lato, życie co aż się lepi, lepkość miodu może, znowu coś bardzo związanego z życiem, nagle jednak... zamrożonego, soczewką, więc może pryzmatem naszych oczu?, więc perspektywy?, poglądów?, wyobrażeń, lęków?, percepcji po prostu.
Wiersz "zima wyrywa plastry z kalendarzy" nie uważam za bełkotliwy, ale karkołomny nieco, owszem. W świetle wspomnianego gniazda, te plastry (a przy tym i ta zima) z pewnością mają znaczenie i przychodzą do głowy wcale dorzeczne interpretacje tego. Ta zima jednak "kruszy serca w kolorze sjeny". Strofa częstuje przykrą wizją, jest w niej smutek, to na pewno. Chyba. Znowu muszę sobie łamać głowę nad znaczeniem zimy tutaj (widoki na zimę? widok - oczywisty, widok każdego z nas - na przemijanie?) ale czym jest tutaj sjena? Kolor miodu? - znowu pszczoły? Czuję się, przyznam, głupi i nabijany w butelkę
Mam szczerą nadzieję, że to jest naprawdę sprytnie przemyślane, a ja jestem po prostu zbyt wolny na umyśle, by za tym sprytem nadążyć. Wiersz jest bardzo krótki, treść musi tu być, zgaduję, baaardzo ciasno spakowana.
"gdy biel szczypie w oczy" - czym jest ta biel? Wcześniejsze strofy nie pomagają; jedynym kolorem była dotąd sjena; z tych, których mógłbym się domyślić był może jeszcze kolor lodu. Coś jakby biel. Czy to biel zimy szczypie w oczy? Tak sobie głośno myślę.
"spoglądamy w jutro przez dziurkę od judasza" - zaglądanie w przyszłość? Czy to jednak próby przewidzenia przyszłych zdarzeń?, może zwykłe bujanie myślami w matni lęków i prawdopodobieństw, coś, co robi każdy z nas - czyli jest a to w przeszłości, rozmyśla o tym, co minęło, a to w niewiadomej przyszłości, głowi się, co przyniesie następny krok?
Samo "dziurkę od judasza" uważałbym za błędne (mamy potocznego judasza, nie dziurkę judasza, a już na pewno nie dziurkę OD judasza) gdyby nie dwie nasuwające się opcje...
pierwsza: po trosze rozumiem, dlaczego tak to ujęłaś; lepiej brzmi.
druga: nie chodzi o judasza, a właśnie o pustą dziurę po nim; ewentualnie chodzi o fuzję/pomieszanie judasza i dziurki od klucza, dwu atrybutów jednej rzeczy - drzwi.
No ale... czym jest ta biel, która szczypie toteż (chyba niejako w rezultacie) kieruje "nasze" oko na judasza?
W tym momencie głowa może rozboleć
Uważam, że wiersz powinno się przyjmować jak woń kwietnej wiązanki. Nawet, jeśli nie ma to dawać czegoś intensywnego, poruszającego, tylko ma satysfakcjonować inaczej, może intelektualnie, to i tak konieczne jest jedno - zrozumienie, przyswajalność, najlepiej natychmiastowa, choć może też roznosić się w człowieku jak smak czekolady w ustach (nieważne, gorzki czy słodki). Po tym ponownym przeczytaniu i rozbiciu na drobiny, po PRÓBACH zrozumienia składowych tego wiersza, wciąż nie wiem, co myśleć. Byłem blisko w pewnym momencie? Sądzisz, że przydałby się gdzieś dodatkowy trop? Może, np., jeśli biel w ostatniej strofie jest jakoś istotna, jeśli coś się pod nią kryje, jest czegoś symbolem, to może wystarczyłoby posłużyć się kolorami i w poprzednich strofach? A jeśli się posłużyłaś, a ja po prostu tego nie wyłapałem, może nie zaszkodziłoby to trochę uwypuklić?, podać dobitniej? To są pytania retoryczne, zadane na twój i tylko twój użytek. Choć oczywiście możesz odpowiedzieć na jakieś, jeśli zechcesz 
Nie wiem, jak odbierzesz ten komentarz. Zamiast krótkiego: "nie zrozumiałem" (raczej bym tego nie napisał, prędzej nic bym nie napisał; jak nie rozumiem, to po co mam się wypowiadać?) postanowiłem zrobić coś, co może jest nieco niehumanitarne, nawet profanujące wiersz. Jeżeli tak myślisz, wybacz mi to. Mogę cię tylko zaręczyć, że chciałem dobrze. I mam nadzieję, że coś ci się z tego przyda i pomoże udoskonalić wiersz - o ile uznasz, że mu czegoś brakuje.
Zdecydowanie doradzam wyjawić nam swój zamysł. Zrobimy burzę mózgów i odkryjemy, gdzie leży pies pogrzebany i jak go przesadzić tam, gdzie nie będzie wadził; czym zastąpić, żeby było dobrze
Na twoim miejscu poczekałbym na jeszcze kilka opinii, a potem tak zrobił. Chyba że wiersz jest zbyt osobisty i ważny dla ciebie.
Nazywam takie wiersze rebusami, ale często gęsto okazuje się, że przesadzam - że to ja mianowicie jestem za mało bystry, żeby pojąć pewne zagadki, imho dopuszczalne przy odpowiednim wyczuciu, których rozszyfrowanie nie powinno być zbyt trudne (w zasadzie może być ono nawet podświadome; tak uważam, liczy się impakt tekstu, zatem wcale niekoniecznie trzeba go do końca rozumieć), a które w jakiś sposób satysfakcjonuje co poniektórych; ze mną włącznie - choć w bardzo rzadkich wypadkach. Są jednak przypadki wierszy-rebusów beznadziejne. Ich rebusowość jest niskich lotów/ przekombinowana/ wreszcie pusta, treść okazuje się bez wartości/nieciekawa/głupia.
W tym wypadku, szczerze mówiąc, nie poczułem i nie zrozumiałem ostatecznie (podkreślam: ostatecznie) nic - więc dla mnie nie miał zbyt dobrej wartości. ALE to nie koniec, postanowiłem przeanalizować go wnikliwie. Może coś ci to powie o tym, jak się wiersz czyta (takim osobnikom, jak ja).
Po pierwszej strofie mam obraz i doznanie. Lepkie (odruchowo widzę w tym duszność, lepkość potu) lato -> gniazdo pszczół, zamrożone. To okno, przez które pada... coś, niekoniecznie światło, ale czyniąc sobie z okna "soczewkę"... to rzekomo ono zamraża owo gniazdo - zgaduję. Nie wiem, czy jestem w tym zgadywaniu bodaj blisko, ale i tak nie wiem, co to znaczy, nie wiem, jak to rozumieć (póki co, zaznaczam, nie staram się nawet szukać symboliki; na razie czytam to dosłownie, wyobrażam sobie i odczuwam; symbolika sama powinna się narzucić - to zwykle działa). Ostatecznie pozostaje mi to doznanie duszności, lata pełnego potu, a zatem ciepło, ale niekoniecznie błogość słodkiej pory roku.
Pszczoły to życie, bez pszczół nie ma w każdym razie życia takiego, jakie znamy. Frapuje to zamarznięcie, ale co oznacza... hm. Zima budzi raczej oczywiste interpretacje, zwłaszcza zamrożenie. Zamrożenie życia; wcześniej lato - może to nie wiosna, życie w rozkwicie, ale blisko, pora ciepła, pora witalności; jeśli zima to czas śmierci, obumierania, lato to czas życia, jego pełni, najwyższego potencjału. No i to okno, ta jego soczewka. Dla mnie z automatu wers środkowy jest (zapewne celowo) absurdalną wariacją rozniecenia ognia za pomocą skupienia światła soczewką. Zamiast tego wychodzi zamarzanie, zima. Okno to też widok na świat, uświadamiam sobie.
Z tych puzzli układa mi się więc lato, życie co aż się lepi, lepkość miodu może, znowu coś bardzo związanego z życiem, nagle jednak... zamrożonego, soczewką, więc może pryzmatem naszych oczu?, więc perspektywy?, poglądów?, wyobrażeń, lęków?, percepcji po prostu.
Wiersz "zima wyrywa plastry z kalendarzy" nie uważam za bełkotliwy, ale karkołomny nieco, owszem. W świetle wspomnianego gniazda, te plastry (a przy tym i ta zima) z pewnością mają znaczenie i przychodzą do głowy wcale dorzeczne interpretacje tego. Ta zima jednak "kruszy serca w kolorze sjeny". Strofa częstuje przykrą wizją, jest w niej smutek, to na pewno. Chyba. Znowu muszę sobie łamać głowę nad znaczeniem zimy tutaj (widoki na zimę? widok - oczywisty, widok każdego z nas - na przemijanie?) ale czym jest tutaj sjena? Kolor miodu? - znowu pszczoły? Czuję się, przyznam, głupi i nabijany w butelkę

"gdy biel szczypie w oczy" - czym jest ta biel? Wcześniejsze strofy nie pomagają; jedynym kolorem była dotąd sjena; z tych, których mógłbym się domyślić był może jeszcze kolor lodu. Coś jakby biel. Czy to biel zimy szczypie w oczy? Tak sobie głośno myślę.
"spoglądamy w jutro przez dziurkę od judasza" - zaglądanie w przyszłość? Czy to jednak próby przewidzenia przyszłych zdarzeń?, może zwykłe bujanie myślami w matni lęków i prawdopodobieństw, coś, co robi każdy z nas - czyli jest a to w przeszłości, rozmyśla o tym, co minęło, a to w niewiadomej przyszłości, głowi się, co przyniesie następny krok?
Samo "dziurkę od judasza" uważałbym za błędne (mamy potocznego judasza, nie dziurkę judasza, a już na pewno nie dziurkę OD judasza) gdyby nie dwie nasuwające się opcje...
pierwsza: po trosze rozumiem, dlaczego tak to ujęłaś; lepiej brzmi.
druga: nie chodzi o judasza, a właśnie o pustą dziurę po nim; ewentualnie chodzi o fuzję/pomieszanie judasza i dziurki od klucza, dwu atrybutów jednej rzeczy - drzwi.
No ale... czym jest ta biel, która szczypie toteż (chyba niejako w rezultacie) kieruje "nasze" oko na judasza?
W tym momencie głowa może rozboleć


Nie wiem, jak odbierzesz ten komentarz. Zamiast krótkiego: "nie zrozumiałem" (raczej bym tego nie napisał, prędzej nic bym nie napisał; jak nie rozumiem, to po co mam się wypowiadać?) postanowiłem zrobić coś, co może jest nieco niehumanitarne, nawet profanujące wiersz. Jeżeli tak myślisz, wybacz mi to. Mogę cię tylko zaręczyć, że chciałem dobrze. I mam nadzieję, że coś ci się z tego przyda i pomoże udoskonalić wiersz - o ile uznasz, że mu czegoś brakuje.
Zdecydowanie doradzam wyjawić nam swój zamysł. Zrobimy burzę mózgów i odkryjemy, gdzie leży pies pogrzebany i jak go przesadzić tam, gdzie nie będzie wadził; czym zastąpić, żeby było dobrze

Tamten świat
8— nie, już chyba wyżej gdzieś wspomniałam to taki sobie wierszyk. Zrobimy tak wrzucę jeszcze jeden banalny zabawa słowem, fraszka?I Inny powiedzmy, że emocjonalny, albo jeszcze pomyślę.
A teraz tak. Bardzo dziękuję za tak obszerny komentarz. W odczycie jak najbardziej byłeś w punkt, lub blisko.
Po kolei mamy o przemijaniu pór roku.
Mamy lato, tętniące życie, pszczoły ul, miód, plastry miodu, lepkość zmęczenie tempem życia, zmian, dzikich uczuć, impulsywnych, żywiołowych,
Przez okno spoglądamy na świat, to taka soczewka skupia pewien obraz, wycinek tych obrazów które nam są najbliższe, okono- dusza uczucia od ich najmocniejszej skali do zamrożenia, uśpienia, sinusoidalnosc natury przyrody i uczuć człowieka. Słońce długotrwałe wystawienie na nie sprawia że kolory płowieją, tak samo zbyt intensywne uczucia zbyt gwałtowne szybko tracą na swojej mocy, dlatego sejna wypalone serce, zamrożonie uczuć, kruszenie kruchość tego co jeszcze przed chwilą było tak żywe intensywne, kontrast lato zima życie uśpienie czekanie na odmrożenie na wiosnę na przyszłość, wiosna niby nadzieja ale nie tutaj, tutaj mamy pesymistyczne spojrzenie w przyszłość, pełną leków obaw, planujemy to i to chcemy żeby przyszłość potoczyła się tak i tak i, planowanie wyprzedzanie zakładanie pewnych faktów że coś potoczy się tak a nie inaczej, jest zdardzieckie, stąd judasz, jest wypatrzone, stąd dziurka, biel szczypie w oczy, ta niepewność czystej nie zapisanej przyszłości budzi w nas lęk, jak potoczy się kolejny rok, dlatego mróżymy oczy bo nas przeraża, próbujemy podglądać, planować, nie oszukamy natury, nastanie kolejne lato uczuć i potem kolejna zima, natura przyrody i natura życia człowieka.
Muszę uciekać! Mam nadzieję, że w tej gonitwie wszystkie wątpliwości uchwyciłam.
Dziękuję!
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".
Tamten świat
10Tęsknota za latem... ale te ''zamarzające dzikie pszczoły'' popsuły robotę, moim zdaniem oczywiście. Brakuje lekkości poza tym, trochę to wygląda, jakby na siłę pisane... a może to jedynie taki czytelniczy odbiór, mój odbiór.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.