rigor mortis

1
rigor mortis

czekam

nicość jest w siedmioraczej ciąży a ja ojcem
bachory będą świecić oczodołami
wpełzać na kolana wyjadać chęć z piersi
nie odepchnę ich przecież mizernym piórem
nie zatrzymam się tu na postój nie odpocznę

czekam

może dostanę wieść o okrutnej śmierci
to mnie pocieszy bo tamci mieli gorzej
myśl nowa sprężysta przyjdzie mi do głowy
wyszarpie z letargu podnieść się to nie problem
lecz co dalej cofam się nie wyciągam palców

czekam

mam zbyt słabe ramiona płuca puchną gdy się
podciągam spadam to zgodne z prawem fizyki
schodzę z ganku kot nie mruczy na powitanie
sąsiad bez słowa ponuro mija furtkę

czekam
zegar połyka mnie cicho

rigor mortis

2
Nie znam się na wierszach za bardzo. W życiu tylko kilka napisałam i wszystkie tu gdzieś się błąkają. :)
W twoim wierszu jest jakaś taka straszliwa depresja i oczekiwanie na śmierć.
Lubie takie wiersze.
Kot Garfield pisze: zegar połyka mnie cicho
Ten wers bardzo mi się spodobał. Wyobraziłam sobie taki stary zegar z kukułką i pełen obrót od, do. Jest w tym taka nieuchronność tego co nadejdzie.
„Ludzie myślą, że ból zależy od siły kopniaka. Ale sekret nie w tym, jak mocno kopniesz, lecz gdzie”. - Neil Gaiman

rigor mortis

3
Na co można czekać w stężeniu pośmiertnym? Na życie wieczne? :)
Żart, ale nie pasuje mi tytuł w zestawieniu z treścią lirycznego przekazu. Agonia byłaby lepsza. Czekanie w metaforycznej agonii na zainteresowanie ze strony otaczającego świata i poprawę własnych możliwości działania.
Rzeczywiście, wiersz depresyjny, jak napisała Przedkomentująca. Szczególnie wymowna jest figura z nicością w bardzo mnogiej, bo aż siedmioraczej(btw - ciekawy neologizm) ciąży. Ale czy istnieje lokalna nicość?
Ale obraz fajny z tymi bachorami... czekanie.

Upss...przeczytałam ponownie i faktycznie tytuł trafny. Czekającego bohatera połknął czas.
Sorry za nieprzemyślany wstęp. :ups:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”