Za oknem kończyło się lato.
Wizja plecaka gięła uczniowski kark.
Z łokciami na parapecie,
Czekam, kiedy zakwitną topole,
po tym jak płótno nieba rozkroją.
Pusty wózek matkę pcha.
Ja czekam na złotą eksplozję poranka,
kwadrans po osiemnastej.
Chwalą nas w każdym świata dzienniku,
Wszyscy na pasku zazdroszczą nam,
Ja czekam dalej na świt topoli,
niech mnie prześwietlą,
już wolę to.
Fin de siecle
2Zbliża sie lato i wizja wakacyjnego urlopu zawsze pobudza nostalgie. Ale w w wierszu widać mnóstwo tęsknoty a to za altem, a to za matką i dzieciństwem. Ale gdzie tam płótno zostaje rozkrojone co stanowi rozdzielnik pomiędzy światami dziecka i osoby dorosłej. Swit topoli przypomina mi troche droge do poznania siebie.