
Zagubiliśmy gdzieś po drodze szczerość uśmiechu,
Wdzięcząc się po kociemu do quasi przyjaciół.
Słysząc "Pomocy!" sprytnie nabieramy mętnej wody w usta,
Bo kto nam zwróci? Kto zapłaci? Kto order na pierś zatknie?
Już tylko diabeł szepcze do ucha: "Tu zysk! Tam tylko wdzięczność..."
Obrośliśmy kurzem na Szczura torze, walcząc o ochłapy.
Już w centrum my sami - wygodnie rozparci.
Wszak życie nie tango, a partner przeszkadza.
Sami krzyczeliśmy chwytając światło i sami pomrzemy,
Lecz czy nie jest pięknym odchodzenie w kompanii?