Sybir

1
Widzę piękne widoki, w oddali słyszę śpiew ptaków. Tak piękna pogoda jak nigdy.
Nagle ciuf-ciuf w oddali po ciuchu zbliża się z zawrotną prędkością pociąg.
…zatrzymał się. Podniosły się jęki, krzyki: wody, wody. Jak stado zwierząt zawyli.
Upokorzenie, zniewaga ale oni tego nie czują oni proszą tylko o wody łyk. Czy to tak wiele?

Wagony się otworzyły, jęki na chwile ustały… bali się, bali się, że zginą.
Rozumiesz? Ludzi, którzy formalnie już nie żyją, chcieli żyć.
W dzisiejszych czasach ludzie zabijają się, bo … bo co, mają takie błahe powody.
A oni wytrwale walczyli o życie z nadzieją, co ja mówię, z jaką nadzieją. Mieli tylko wiarę i siebie.

W wagonach po trzydziestu trupów, niektórzy głupieli, zaczynali mówić, co ślina na język przyniesie.
Strach ogarniał innych, bali się ze ich zgubi szaleńca śpiew. Ale wtedy śmierć w oczy jego zawitała.
Niektórzy próbowali uciec, wyrywając trzy deski w wagonie, nie lada odwaga.
Gdy 100 osób jeden koło drugiego stoi i trzeba wyrwać kawałek podłogi…

Gdy niektórzy odważyli się wyskoczyć mieli jeszcze klika przeszkód.
Trafić pod koła nie chcieli, a gdy już wyskoczyli to upaść na kamień nie mogli.
Zycie im miłe było. Na sybir, na sybir jechali wołając o pomstę do nieba…
Nie wyobrażalne katorgi tam przeżyli. I pomyśleć ze ludzie ludziom zgotowali ten los.
Marcin ;D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”