Aliteracja - zło całego świata?

1
Mam takie pytanie, może jest głupie, ale muszę je jednak zadać. Męczy mnie to ;)

Co złego jest w aliteracji? Czym on atak zawiniła, że jest tak wypominana w tekstach? Pytam, bo już kilka razy zauważyłem, że podczas weryfikacji jest ona podkreślona przez osobę weryfikującą czyjś tekst jako błąd. Dlaczego? Ja w tym nie widzę niczego złego. Niech mnie ktoś oświeci :D

2
kundel bury pisze:Dlaczego?
Dobre pytanie i sam nie jestem pewien. Widzę sporo aliteracji u Dukaja, jakoś się facet tym nie przejmuje. Moja intuicja mi podpowiada, że to może zaburzać rytm czytania, ale żeby to był jakiś szczególny problem? No nie wiem. Naciągane to imho jest.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

4
Moim skromnym zdaniem aliteracja jest środkiem stylistycznym, który bardziej pasuje do poezji, a nie do prozy. Proza z definicji unika rymów. Chyba właśnie dlatego aliteracja uważana jest za błąd. Poza tym nawet gdyby nie była błędem, a są ludzie, którzy uważają ją za błąd, to lepiej nie ryzykować. Znany pisarz ma nazwisko i może sobie pozwolić na taki zabieg, nawet na większą liczbę powtórzeń (często widzę je np. u Arkadego Fiedlera), ale ktoś nieznany niepotrzebnie przez to ryzykuje. Jeśli są jakieś zasady, którymi kierują się pracownicy wydawnictwa, to lepiej się tych zasad trzymać. Tak podpowiada rozsądek.

6
kundel bury pisze:Co złego jest w aliteracji? Czym on atak zawiniła, że jest tak wypominana w tekstach?
Dobre pytanie.
Aliteracja była - podobno od początku świata, a w każdym razie literatury - pełnoprawnym środkiem stylistycznym, używanym w poezji, właśnie ze względu na jej walory brzmieniowe i rytmizujące. Historycy literatury z upodobaniem przytaczają różne łacińskie wiersze, bazujące na tym koncepcie. Podobnie jak inne środki stylistyczne, choćby metafory, musi być stosowana umiejętnie, żeby dała dobry efekt. Jest też okazją do rozmaitych zabaw słownych, często w literaturze dla dzieci, ale nie tylko:
żółte żabki żałośliwie
żalą się żółwiowi, że
żółtodzioby żuraw z Żywca
zamiast żyta, żaby żre.

Natomiast w prozie bywa utożsamiana ze zmanierowaniem, albo, najczęściej - z brakiem dbałości o zróżnicowanie brzmieniowe wypowiedzi i tępiona na zasadzie, że źle brzmi. Moim zdaniem, to rzecz dyskusyjna. Czasem takich zbitek trudno uniknąć:
pobiegł po pomoc można zmienić na pobiegł szukać pomocy.
ale:
poszkodowani potrzebują pomocy trudno przeredagować, gdyż poszkodowani to nie to samo, co ofiary, potrzebują nie da się zamienić na domagają się, a pomoc ma inny zakres znaczeniowy niż opieka czy wsparcie. Jeśli więc kogoś razi aliteracja, musi rozbudować zdanie, na przykład:
poszkodowani potrzebują szybkiej pomocy
i uważać, żeby nie napisać:
poszkodowani pilnie potrzebują pomocy.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

7
padaPada pisze:
FDF pisze:Moim skromnym zdaniem aliteracja jest środkiem stylistycznym, który bardziej pasuje do poezji, a nie do prozy. Proza z definicji unika rymów.
Ale aliteracje to nie są rymy.
Nie są, tyle że i tu i tam jest pewien rytm, który sprawia, że tekst na moment zatraca dotychczasową równowagę. Spróbujmy sobie wyobrazić sytuację odwrotną. Mamy wiersz, w którym ktoś nagle zaczyna posługiwać się prozą. Chyba wyjdzie zgrzyt. Myślę, że z tym jest podobnie. Nie chciałbym przez to powiedzieć, że całkowicie należy zapomnieć o aliteracji. Myślę, że ona może zabrzmieć w jakiejś wyjątkowej okazji, ale tu pewnie trzeba mieć za sobą już kilka wydanych książek.
rubia pisze:poszkodowani potrzebują pomocy trudno przeredagować,
Można przedstawić to samo na tysiąc sposobów. Ważne tylko żeby posłużyć się obrazem, a nie opisem:

- Ratunku! Ratunku! - krzyczeli ludzie z dołu (i nie trzeba tłumaczyć, że są poszkodowanymi i potrzebują pomocy). (:

8
FDF pisze:Można przedstawić to samo na tysiąc sposobów. Ważne tylko żeby posłużyć się obrazem, a nie opisem:

- Ratunku! Ratunku! - krzyczeli ludzie z dołu (i nie trzeba tłumaczyć, że są poszkodowanymi i potrzebują pomocy).
Ja piszę o konkretnym zdaniu, a nie o tym, jak można przedstawić jakąś sytuację. Na przykład, w notatce prasowej o terenach zalanych powodzią w tydzień po fakcie nie będziesz szukał "tysiąca sposobów" żeby napisać, że ludziom jest potrzebna pomoc.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

9
Dla mnie aliteracja często wprowadza taki dziwy rytm i trochę przeszkadza. Jak się bawię w czepianie szczegółów, to zerkam i na to. Ale ja nie jestem polonistką - oceniam wszystko na "mi brzmi", "mi nie brzmi" pomagając sobie różnymi zasadami.

Często, ale nie zawsze. Niekiedy po prostu tego wymaga treść, zdanie brzmi dobrze itp. I wtedy niech sobie będzie.

Bywa też tak, że aliteracja wprowadza efekt, który dla mnie brzmi jak powtórzenie. Chyba zwykle, kiedy pojawia się w krótkich wyrazach. Brakuje mi teraz przykładu - jak coś ogarnę, to dorzucę.
Przy dłuższych wyrazach często zróżnicowane brzmienie dalszych ich części ratuje sytuację. Wtedy po prostu zanika efekt powtarzania tej samej literki czy sylaby na początku.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

10
Rubia, chciałem tylko powiedzieć, że zawsze znajdzie się wyjście. A prasa śmiało może sobie pozwolić na aliterację, powtórzenia i wszystko to, co mocno nie razi, a czego literatura nigdy nie przełknie. Prasa może korzystać i korzysta z szablonów (spotkanie na najwyższym szczeblu, trudne rozmowy, nie znaleziono porozumienia itd.), przez co jest powtarzalna. (:

P.S. Zapraszam do pomocy tutaj: http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 6107#96107

11
Aliteracja nie jest zła - czasem nawet potrzebna. Ale aliteracje brzydkie, czyli takie, które sprawiają kłopot w czytaniu (np umieszczenie spółgłosek jako drugiej litery albo występują w zdaniu na początku lub na końcu) najczęściej źle wpływa na płynność czytania, a czasem często czytelnik zaczyna myśleć nad strukturą zdania, nie zaś nad treścią. Ot, co.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

12
aliteracja to nie zło, ale wielokrotnie łapię się na tworzeniu potworków typu "to to", gdzie pierwsze "to" jest częścią konstrukcji składniowej "jeśli... to...", a drugie "to" jest tym słowem w stylu "to słońce". Ewentualnie po prostu zaimkiem określającym jakiś przedmiot.
I o ile w mowie potocznej "jeśli coś tam, to to znaczy" mnie jakoś nie razi, to w piśmie to dziwnie wygląda.
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

13
Aliteracja stosowana nieświadomie i niechlujnie może być uznana za błąd. Natomiast świadomie użyć aliteracji, bawić się brzmieniem i rytmem słów - czemu nie?
Nie lubię stwierdzeń typu: dlaczego aliteracja jest błędem, przecież widziałem, że Dukaj też tak pisze ;) Może na tym właśnie polega różnica, że komuś przez przypadek się nagromadziło literek i wyszedł z tego stylistyczny potworek, a Dukaj, świadomy języka jako narzędzia, aliterację stosuje i ona coś wnosi do jego utworów (teoretyzuję, nie zwróciłam nigdy uwagi na aliterację u Dukaja :)).
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”