Latest post of the previous page:
Sternlicht.Ale to genijalnie proste jest:)
Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. A jak Ci się już znudzi to mała przerwa, a potem cwiczyć...
Mnie niestety brakuje samozaparcia często. W każdym razie brakuje "samo" bo o resztę to chyba łatwiej.
Jeśli wiesz co chcesz napisać i wiesz jak to napisać to problem w pewnym sensie rozwiązuje się sam. Klocki wskakują na swoje miejsce dość łatwo. Odnośnie tego co chcesz napisać to już oczywiście zależy tylko od Ciebie. Ale z "jak" jest sporo łatwiej. Chodzi mi o to, że jeśli wiesz czego oczekuje się po historii jako całości i co ma się znaleźć dajmy na to w akcie pierwszym to musisz "tylko":) wymyśleć jak to opowiedzieć i ułożyć sobie wydarzenia w takiej kolejności, żeby dały Ci odpowiedni rytm.
Jeśli dobrze pamiętam to chyba Dukaj w jakimś wywiadzie mówił, że najpierw wymyśla i pisze koniec, a potem do tego dokłada resztę. Może uprościłem ale jakiś anglojęzyczny pisarz z tych trochę znanych twierdził, że musi wiedziec gdzie jego historia się zaczyna i jak się kończy. Reszta jest jak lot strzały.
Każdy kawałek tekstu ma określoną rolę.
Przykładowo akt pierwszy i Kod DaVinci. W kacie powinno się przedstawić głównych graczy. Mogą się pojawić w opowieściach, a nie osobiście. Można dla niektórych zrobić wyjątek i wprowadzić ich dopiero w akcie drugim ale to jednak tych trochę mniej znaczących. No i jeszcze wypadałoby zainicjować akcję, zakończyc akt przytupem, który nadaje kierunek dalszym działaniom. Podać zasadniczy wybór i dylemat. Wcale tego nie jest mało. A wymieniłem tylko "grubsze" elementy.
No to w kodzie pokazują się kustosz (niby ginie, ale pojawia się we wspomnieniach cały czas), Sylas, profesor, szyfrantka-potomek, inspektor i nauczyciel (nie osobiście). Do tego jest zainicjowanie akcji w postaci zabicia kustosza. Jest zagadka do wyjasnienia. Od razu warto zwrócić uwagę, że odbicie tego jest na końcu. Wyjasnia się kto, kiedy i dlaczego. Jest ucieczka na koniec aktu pierwszego, która wyznacza kierunek. Czyli w punkcie inicjującym pojawił się problem, a na koniec aktu pierwszego ruszamy aby rozwiązać go w konkretny sopsób. Profesor i szyfrantka będą już pewnie do końca albo prawie do końca szukać rozwiązania na własna ręke, ścigani przy okazji przez inspektora, a inspektor prawie do końca będzie przekonany, że to profesor jest winien i będzie ich ścigał. Czyjest podany wybór i dylemat nie pamiętam, ale jest sporo miejsca pomiędzy inicjacją intrygi a zakończeniem aktu pierwszego gdzie jest miejsce na przedstawianie bohaterów. I to całkiem zgrabnie, klimat tajemnicy i zagrożenia sobie powoli pęcznieje.
O pierwszej sekwencji w poszukiwaczach już było ale to wyjątkowy film więc może służyć jako przykład świetnie opowiedzianej historii. Zanim jeszcze zawiązuje się prawdziwa akcja jest podanie konwencji - historia przygodowo-awanturnicza ze szczyptą humoru i wyjątkowych zdloności. Jest przedstawienie głównego bohatera i jego przeciwnika. Jest przedstawienie dwóch opcji czyli pracujemy dla dobra nauki (innych) albo dla swoich własnych brudnych korzyści. Potem zaczyna się zasadnicza część filmu i wydarzenie inicjujące podane w spokojnej rozmowie na uniwersytecie czyli tym razem dla odmiany w nie siedzimy na kupce dynamitu. Niemcy szukają Arki, która wedłóg legendy ma boską moc i pozwala niszczyć wrogów. Żeby nie było - na koniec arka się znajduje i jeszcze wpada w ręce jednej ze stron. Na szczęście nie są to Niemcy. Na koniec aktu pierwszego znów genialna sekwencja w Nepalu. Bardzo płynnie przechodzimy do konkretnej metody rozwiązania problemu. Jones z kobietą rusza tam gdzie kopią niemcy, a przy okazji pojawił się jeszcze jeden przeciwnik. No i mamy tu dylemat. Podczas rozmowy na uniwersytecie pojawia się pytanie czy przy Arce wogóle powinno się manipulować. Na koniec przy oakzji też jest na nie odpowiedź. Ostatnia scena to wileki magazyn ze skrzyniami...
Czyli do zmieszczenia w pierwszym akcie jest całkiem sporo...
