Jak nie zgubić podmiotu?

1
Wiem, że ten temat może się wydawać dla większości z was banalny. Niestety bardzo często zdarza mi się gubić podmiot.

Czy stosujecie jakieś metody, aby uniknąć gubienia podmiotu (stawiam, że nie)?
Gdzie mogę przeczytać coś więcej o tym problemie?

2
Możesz podać jakieś przykłady takiego gubienia? Bo przyczyny mogą być różne i sposoby na to też.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

3
" - Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, to ci zdradzę – powiedział Borys do mężczyzny w kapturze, z którym szedł tunelem w stronę światła"

Chodzi mi także o takie błędy, które występują na przestrzeni kilku zdań, a nie tylko jednego.

Na przykład:
"Był to dosyć wysoki mężczyzna, na oko miał pięćdziesiąt lat. Ubrany w bardzo elegancki i równie drogi garnitur."

4
O! To jest problem bardzo mi bliski. Też często gubię się gdzieś w środku zdania, wychodzi mi straszny miszmasz. Gubię nie tylko podmiot, ale i często sens i myśl.
Dlatego staram się raczej pisać krótkimi zdaniami, często równoważnikami. Lepsze krótkie zdania niż nieład i kaptur idący w stronę światła.
thoughts arrive like butterflies

5
Kajsz, też myślałem nad takim rozwiązaniem. Jednak to chyba uciekanie od problemu, zamiast stawienie mu czoła.

Poza tym, wydaje mi się, że duża ilość krótkich zdań może znudzić czytelnika.

6
W pierwszym przypadku podzieliłabym: - Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, to ci zdradzę – powiedział Borys do mężczyzny w kapturze. Szli tunelem w stronę światła. I dalej kontynuacja dialogu.

W drugim przykładzie brakuje nie podmiotu (jest domyślny), lecz orzeczenia. Poza tym, mężczyzna był wysoki i wyglądał na tyle i tyle lat przez cały czas, natomiast ubrany był w konkretny strój w tym momencie. Dlatego napisałabym tak: Był dosyć wysokim mężczyzną. Wyglądał na jakieś pięćdziesiąt lat. Tego dnia miał na sobie bardzo elegancki i drogi garnitur. Albo (jeżeli chodzi o to, że ubierał się tak codziennie): Zazwyczaj nosił eleganckie i drogie garnitury. "Równie" wyrzuciłabym, bo jest to przyrównanie nie wiadomo do czego. Ceny do elegancji? Po co to porównywać, skoro to odrębne cechy?

Przy pisaniu nie przejmowałabym się w ogóle takimi błędami - nie takie rzeczy się wypisuje w szale twórczym. To normalne. Poprawia się je dopiero przy redakcji tekstu, kierując się logiką i wiedząc, co jest w poprzednim i następnym zdaniu, dzięki czemu można uniknąć powtórzeń.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”