Rozdziały rozdzialiki numerki tytuły - co robić?

1
Mam problem. Poważny.
Powieść napisałam. Blisko milion znaków ze spacjami.
Podwójny typ narracji:
pierwszo-osobowa w czasie teraź.
trzecio-osobowa w czasie teraź.
naprzemiennie, z przewagą pierwszo.

Tekst się dzieli rozmaicie: niektóre "rozdziały" (czyli fragmenty w danym typie narracji) to jakieś bite 5-6 stron, niektóre zaledwie 15 wierszy.

Co robić?

wklejam przykładowy fragment i opcje:


numer i tytuł
3. SPRAWA 1274/FB/A32

- Zack, czy ja mówię po chińsku? – Adam cedzi do słuchawki luzując jedwabny krawat.
- Nie.
- Świetnie. Jeszcze raz. Dzisiaj spakujesz wszystkie dokumenty i wyślesz na adres który ci podałem w meilu. Przypominam: kancelaria Kneppera. Bez żadnego listu wprowadzającego, wysyłasz same papiery, resztę biorę na siebie.
- Adam, to już przedawnione. Nic na tym nie ugramy, wiesz…ty nic na tym nie ugrasz – Zack nie może zrozumieć o co chodzi jego szefowi. – Myślę, że to…

Sam numer, a tekst zaraz po nim
3. - Zack, czy ja mówię po chińsku? – Adam cedzi do słuchawki luzując jedwabny krawat.
- Nie.
- Świetnie. Jeszcze raz. Dzisiaj spakujesz wszystkie dokumenty i wyślesz na adres który ci podałem w meilu. Przypominam: kancelaria Kneppera. Bez żadnego listu wprowadzającego, wysyłasz same papiery, resztę biorę na siebie.
- Adam, to już przedawnione. Nic na tym nie ugramy, wiesz…ty nic na tym nie ugrasz – Zack nie może zrozumieć o co chodzi jego szefowi. – Myślę, że to…

Jakaś inna opcja?

2
Lepiej sam numer rozdziału. Tytuły odciągają uwagę od tekstu, IMO byłyby do przyjęcia jedynie w przypadku stylizacji ( vide Sapkowski, Eco), albo jakiejś minipowieści.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

5
Ja lubię tytułować rozdziały :D

Nie–Córka
1.Ja Agnieszka...Ty Kevin...
2.Słowik to, a nie skowronek…
3. Gry w nie-samotność
4. Czasowi nie czas

albo
Lilka z Ostrożeńskich
1.Wot i wsio?
2.Wędrówki i skrzypce
3.Blues z czkawką
4. Pochłaniać tęczę

i tytułowane u innych tez lubię
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
Też lubię tytuły, ale problem polega na tym, że każdy rozdział u mnie wygląda inaczej. To nie takie "zwykłe" rozdziały o mniej więcej równej długości, czasami zdarzają się przejścia narracyjne w samym środku danej sceny.

Chyba te numery będą lepsze.

7
tytuł od razu sugeruje zawartosc rozdziału.
moze faktycznie tylko numer.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

8
Jestem przeciwny tytułom, jeśli są tylko, aby być. W takim wypadku lepiej same numerki.
Jeśli tytułem jest numer sprawy, to można spokojnie wywalić.

Albo zrobić jeszcze inaczej - jeśli tytuły są numerami spraw, to wywalić numerację rozdziałów. Trochę jak w dzienniku, gdzie wpisy z poszczególnych dni stanowią rozdziały.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

10
Ja stosowałem w pierwszej książce klasycznie numer - tytuł, chociaż część tekstu była w osobnej linii fabularnej, oddzielonej znakiem graficznym - ale nie na prawach samodzielnych rozdziałów i nie wyszczególnione w spisie.

W tym, co teraz piszę, dla odmiany, musiałem zrezygnować z numeracji, bo niektóre rozdziały są z zupełnie osobnej linii fabularnej (tym razem to już są pełnoprawne rozdziały, wydzielone w spisie) i stanowią rodzaj klamry narracyjnej. Żeby jednak było od razu wiadomo, że to inna bajka, oraz ze względu na duże skoki w narracji, dodatkowo każdy rozdział ma na początku podany czas akcji - miesiąc i rok, bo czasem między rozdziałami mija kilka dni, a czasem kilka lat. A między obiema liniami fabularnymi - trzynaście lat.

Abstrahując, bo offtop zrobiłem we wprowadzeniu - numery rozdziałów są prostsze i bardziej naturalne. A tytuły są fajniejsze.

I można zrobić taki psikus jak Dick, który w spisie treści kiedyś umieścił zmyślone opisowe tytuły rozdziałów, niemające nic wspólnego z treścią książki. ;)

11
Mnie bardziej zastanawia cel takiego zestawienia narratorów.

Skoro niektóre fragmenty będą miały ok. 15 wersów, to czy nie będzie to rozpraszać i irytować czytelnika?
Zwłaszcza, że po rozdzieleniu i wprowadzeniu numeru/nazwy/podziałki lądujemy w tej samej scenie, w tym samym miejscu, w którym skończyliśmy lekturę poprzedniego "rozdziału".

12
Cel zestawienia narracji:

a tak jakoś wyszło...

:D

żartuję. To miał być eksperyment (z założenia), poza tym niektóre sceny dzieją się poza główną bohaterką i te wszystkie są pisane w IIIos.

Na około 7-8 czytelników (Beta) - tylko jedna osoba była nieco zniesmaczona takim rozwiązaniem, kilka zachwyconych (w różnym stopniu entuzjazmu) - reszta obojętna.

13
Ja chyba trafiłbym do tej pierwszej, najmniej licznej grupy. Zmiana narratora powinna mieć jakąś przesłankę. Nawet jeśli ją mają (np. scena poza bohaterką - nie będę wnikał w znaczenie tych słów), to nie powinny zbytnio szatkować tekstu. Staraj się utrzymywać trochę dłuższe fragmenty w stałej narracji.

Bezpośrednio do tematu:
3. - Zack, czy ja mówię po chińsku? –

Na pewno nie taki zapis. Wg mnie jest okropnie nieestetyczny.
Albo znieś jakąkolwiek numerację i podział. Skoro zmiana narratora jest wprowadzona tylko w określonych momentach, to usadowi się w tekście sama.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”