Latest post of the previous page:
Też borykam się z tym problemem. Jeśli zamiennik imienia bohaterki będzie zbyt kwiecisty, to odciągnie uwagę od akcji. Lepiej wcześniej określić bohaterkę jakimś epitetem, którym nazywana bywa przez znajomych lub przyjaciół. Ale to też z wyczuciem, żeby pasowało do sytuacji. Jeśli bohaterka na przyjęciu sięga po kieliszek, to chyba najlepiej zastosować podmiot domyślny.32
Długa dyskusja, a głos tylko jedenBaśka Sęk pisze:Czasem lepsze powtórzenie

Wydaje mi się, że dwa określenia powtórzone dostateczne blisko (i nie nazbyt często rzecz jasna) mogą wytwarzać efekt pewnego rytmu, a niekiedy czynić narrację albo infantylną w odbiorze, albo zabawną. Jeżeli ktoś pragnie pisać śmiertelnie poważnie, to takich środków stosować nie warto. Jeżeli nie - warto na glos przeczytać i zastanowić się, czy lepiej imię powtórzyć, czy stosować zamiennik.
37
dokładnie tak. Pisałem o tym parę razy - choć nie wiem czy na tym forum też.
Każdej postaci przypisujesz 3 "identyfikatory"
imię, nazwisko lub ksywa - to w zasadzie jeden.
można coś z wyglądu - np garbus.
można coś z zawodu lub z funkcji społecznej. Notariusz, barman, gospodarz
I nimi żonglujesz.
Więcej faktycznie lepiej nie dawać - podobnie jak w dialogu trudno poprowadzić więcej niż 3 osoby.
Każdej postaci przypisujesz 3 "identyfikatory"
imię, nazwisko lub ksywa - to w zasadzie jeden.
można coś z wyglądu - np garbus.
można coś z zawodu lub z funkcji społecznej. Notariusz, barman, gospodarz
I nimi żonglujesz.
Więcej faktycznie lepiej nie dawać - podobnie jak w dialogu trudno poprowadzić więcej niż 3 osoby.
38
O'Wmorde!
Neandertalczyk, małpolud, bimbrownik, baca na Skorodnem, małpiszon, stary, no i Markuch... to i tak nie wszystkie określenia, którymi żongluję. Mówicie, że trzeba poprawić? Tylko trzy?
No, to kiepsko, tekst wielki jak dziura budżetowa...
A bardziej serio:
) można chyba traktować jako jedno określenie. Czytelnik załapie w czym rzecz, a powtórzenia nie popełnisz.
Neandertalczyk, małpolud, bimbrownik, baca na Skorodnem, małpiszon, stary, no i Markuch... to i tak nie wszystkie określenia, którymi żongluję. Mówicie, że trzeba poprawić? Tylko trzy?
No, to kiepsko, tekst wielki jak dziura budżetowa...
A bardziej serio:
Wariant "coś z wyglądu" wydaje mi się najbardziej obiecujący. Można wymiennie: garbus, garbaty, a w sprzyjających okolicznościach i Quasimodo pasować będzie. Taki zestaw (awaryjnyAndrzej Pilipiuk pisze:...można coś z wyglądu - np garbus.

40
Czytając ten wątek nasunęło mi się takie "wyzwanie" SF:
Sterylnie czyste pomieszczenie rozświetlone mlecznym blaskiem w którego centrum stoją cztery postaci. Są to klony stworzone z komórek jednego człowieka na jego obraz i podobieństwo. Wyglądają identycznie. Mają idealnie równy wzrost, długość włosów, a nawet tętno, że nie wspomnę o budowie DNA. Każdy z nich ubrany jest w taką samą białą koszulę sięgającą nagich łydek i każdy został wybudzony dokładnie w tej samej chwili, czego już żaden nie pamięta. Stoją zdezorientowani na białej jak śnieg podłodze i każdy w ten sam sposób odczuwa jej chłód. Wkrótce wywiązuje się miedzy nimi dialog i... wracając do tematu: jak sobie poradzicie z dialogami i określeniem rozmówców w takiej sytuacji?
A już 100% w temacie:
Jestem zwolennikiem nie więcej niż dwóch identyfikatorów i podmiotu domyślnego. Od trzeciego identyfikatora wolałbym już powtórzenie.
Sterylnie czyste pomieszczenie rozświetlone mlecznym blaskiem w którego centrum stoją cztery postaci. Są to klony stworzone z komórek jednego człowieka na jego obraz i podobieństwo. Wyglądają identycznie. Mają idealnie równy wzrost, długość włosów, a nawet tętno, że nie wspomnę o budowie DNA. Każdy z nich ubrany jest w taką samą białą koszulę sięgającą nagich łydek i każdy został wybudzony dokładnie w tej samej chwili, czego już żaden nie pamięta. Stoją zdezorientowani na białej jak śnieg podłodze i każdy w ten sam sposób odczuwa jej chłód. Wkrótce wywiązuje się miedzy nimi dialog i... wracając do tematu: jak sobie poradzicie z dialogami i określeniem rozmówców w takiej sytuacji?

A już 100% w temacie:
Jestem zwolennikiem nie więcej niż dwóch identyfikatorów i podmiotu domyślnego. Od trzeciego identyfikatora wolałbym już powtórzenie.
41
A jeśli określenia zmieniają się wraz z rozwojem fabuły? Wtedy chyba można wrzucić ich więcej niż trzy?Andrzej Pilipiuk pisze:dasz za dużo możliwości - czytelnik się pogubi.
Zrobiłabym tak: Napisałabym scenę z punktu widzenia jednego z klonów. Na początku ustawiłabym ich w kółeczku (nazywaliby się „ten po lewej”, „ten po prawej”, „ten na wprost” - albo coś podobnego). Szybko zaczęliby się rozłazić po pomieszczeniu i gubić w tym, kto jest kim, aż w końcu sami wykombinowaliby jakiś sposób na rozróżnianie się (wystarczy, że każdy w inny sposób rozerwałby albo związał swoją koszulę).Jacek_L pisze:jak sobie poradzicie z dialogami i określeniem rozmówców w takiej sytuacji?
Teraz proszę się nie śmiać. Nadciąga „tęga rozkmina”

Do jakiego wieku bohater jest chłopakiem/dziewczyną? Kiedy staje się kobietą/mężczyzną? Dialogi są pod tym względem proste. Ludzie z reguły zaniżają wiek (gdy ktoś rozbije się samochodem i zginie, sąsiedzi plotkują „szkoda chłopaka, taki był młody” a potem się okazuje, że miał koło trzydziestki). Jak to ogarnąć w opisach? Taki dwudziestoparolatek może równie dobrze żyć na garnuszku rodziców, studiować albo mieć dziecko i kredyt.
Najprościej byłoby tego unikać, wiem, ale czasem się nie da albo nie chce (bo postać ma powiedzieć kilka zdań, a później iść w odstawkę).
42
Jeżeli dokładniej przeczytać to, co pisze Mistrz-od-Jakuba, problem wydaje się mniejszy. Nie chodzi przecież o trzy niezmienne określenia, ale o trzy kategorie określeń. Żonglerka w ramach kategorii pozwala na pogodzenie owych dwóch sprzeczności: uniknięcia powtórzeń i problemu jednoznaczności.Strzałka pisze:A jeśli określenia zmieniają się wraz z rozwojem fabuły? Wtedy chyba można wrzucić ich więcej niż trzy?Andrzej Pilipiuk pisze:dasz za dużo możliwości - czytelnik się pogubi.
ChechechechecheStrzałka pisze:Teraz proszę się nie śmiać. Nadciąga „tęga rozkmina”![]()

Sugeruję wyznaczyć nieprzekraczalny wiek siedemdziesięciu pięciu latStrzałka pisze:Do jakiego wieku bohater jest chłopakiem/dziewczyną? Kiedy staje się kobietą/mężczyzną?

...kwitesencja wszystkich punktów widzeniaStrzałka pisze:... potem się okazuje, że miał koło trzydziestki).

To wtedy można używać określeń w powszechnym odbiorze uważanych za mało pochlebne.Strzałka pisze:Taki dwudziestoparolatek może równie dobrze żyć na garnuszku rodziców
Teraz przez chwilę będzie poważnie: wcale nie najprościej i moim zdaniem nie warto. Z drugiej strony trzeba uważać na kontekst... socjologiczny?... historyczny? Nie wiem jak to nazwać. Jeżeli napiszesz o współczesnym "chłopaku", który właśnie ukończył lat czterdzieści pięć - nie musi (chociaż czasami może) razić, ale jeżeli akcja Twojej powieści będzie się rozgrywać przed wiekami, wówczas nawet sformułowanie "młody męźczyzna" w odniesieniu do faceta po trzydziestce zostanie zauważone i spotka się z zasłużoną krytyką.Strzałka pisze:Najprościej byłoby tego unikać
No i to jest problem. Bywa też tak, że problem sam się rozwiązuje, kiedy postać, która ma iść w odstawkę, wcale w odstawkę iść nie zamierzaStrzałka pisze:...ale czasem się nie da albo nie chce (bo postać ma powiedzieć kilka zdań, a później iść w odstawkę).

43
Podam przykład, który wymyśliłam na poczekaniu:
Celina siedziała przed lustrem i układała fryzurę. Paweł nie był obojętny na jej wdzięki. Dziewczyna uśmiechnęła się, gdy zrozumiała, że jest obserwowana.
Nie trzeba co chwilę powtarzać imion bohaterów. Jeśli sytuacja, którą opisujemy nie jest skomplikowana i można domyślić się z kontekstu, kto odgrywa daną rolę (przykład powyżej). Gdy postaci jest w danym momencie więcej czasem, trudno uniknąć powtarzania imion, ale moim zdaniem, nie powinno się na siłę tego zmieniać. Można zamiast imienia, użyć formy opisowej, "Młody mężczyzna", " Rudowłosa dziewczyna", oczywiście jeśli mamy pewność, że czytelnik skojarzy to z postacią, którą mamy na myśli. Nie nadużywałabym jednak tego - w języku polskim jest też taki bajer jak podmiot domyślny - czemu tego nie wykorzystać
Celina siedziała przed lustrem i układała fryzurę. Paweł nie był obojętny na jej wdzięki. Dziewczyna uśmiechnęła się, gdy zrozumiała, że jest obserwowana.
Nie trzeba co chwilę powtarzać imion bohaterów. Jeśli sytuacja, którą opisujemy nie jest skomplikowana i można domyślić się z kontekstu, kto odgrywa daną rolę (przykład powyżej). Gdy postaci jest w danym momencie więcej czasem, trudno uniknąć powtarzania imion, ale moim zdaniem, nie powinno się na siłę tego zmieniać. Można zamiast imienia, użyć formy opisowej, "Młody mężczyzna", " Rudowłosa dziewczyna", oczywiście jeśli mamy pewność, że czytelnik skojarzy to z postacią, którą mamy na myśli. Nie nadużywałabym jednak tego - w języku polskim jest też taki bajer jak podmiot domyślny - czemu tego nie wykorzystać
