Pytanie może dziwne, ale mnie bardzo intryguje:
Otóż mamy bohatera naszego opowiadania. Powiedzmy, że nazywa się Jan Kowalski. Jest to głowny bohater i zależy nam, by czytelnik go polubił.
Czy więc w takim przypadku, w tekstach narracyjnych powinno przeważać nazywanie go po imieniu? Czy może nie wpłynie na sympatię czytelników, jesli narrator będzie mówił o nim po nazwisku?
Zawsze ma problem, kiedy zacząc nazywać bohatera po prostu "Jasiek".
Jeśli zwracamy się do kogoś po imieniu to bardziej go lubimy, ale z drugiej strony nazwisko zapobiega powtórzeniom w tekście.
Mnie osobiście nie przeszkadza jak się będę zwracał do bohatera, ale może dla innych to mieć znaczenie.
2
Troszkę znaczenie ma. Ja, czytając książki, zawsze się zastanawiam, dlaczego postacie są przez autora uparcie wymieniane z nazwiska. Już wolę, żeby wszędzie się powtarzało "Jasiek", a nie ciągle tylko "Kowalski". Chyba najlepiej by było stosować wiele zamienników. Jan, Jaś, Kowalski, chłopiec, mężczyzna, facet, rozmówca, taksówkarz, brzydal, człowiek z parasolem, właściciel hotelu, obok idący... itd. :wink:
Kiedy nazwać bohatera "Jasiek"? Kiedy się chce. Chyba jednak lepiej na początku, gdyż czytelnik może od razu traktować go bardziej swojsko, bezpośrednio. Po nazwisku to tak z mniejszym szacunkiem - to dobre dla tych negatywnych postaci.
Ja mogę polubić bohatera bez względu na to, jak jest nazywany, ale czasem mi to zgrzyta, jeśli nie pasuje do jego charakteru albo klimatu książki.
Kiedy nazwać bohatera "Jasiek"? Kiedy się chce. Chyba jednak lepiej na początku, gdyż czytelnik może od razu traktować go bardziej swojsko, bezpośrednio. Po nazwisku to tak z mniejszym szacunkiem - to dobre dla tych negatywnych postaci.
Ja mogę polubić bohatera bez względu na to, jak jest nazywany, ale czasem mi to zgrzyta, jeśli nie pasuje do jego charakteru albo klimatu książki.
3
Jak dla mnie mówienie o bohaterze po nazwisku dodaje mu takiego.. animuszu? Takiej ważności, powagi... Ale równie dobrze można napisać po nazwisku o małym Kowalskim, który był dziś niegrzeczny w szkole. Wszystko zależy.
Ja robię taki myk, że na początku długich opowiadań nazywam bohatera imieniem i nazwiskiem (tak razem), żeby czytelnikowi wbiło się w pamięć "aha, Jan ma na nazwisko Kowalski, będę pamiętał". Potem już z imienia. I jak parę rozdziałów dalej dla uniknięcia powtórzenia nazwę bohatera z nazwiska, czytelnik nie będzie miał problemów z połapaniem się o kogo chodzi, bo już będzie pamiętał. Mam nadzieję, że dobrze tłumaczę to, co mam na myśli
Ale, co ciekawe, robię tak tylko w przypadku mężczyzn XD Kobiet nie nazywam z nazwiska. Jakoś tak nie wypada XD
Ja robię taki myk, że na początku długich opowiadań nazywam bohatera imieniem i nazwiskiem (tak razem), żeby czytelnikowi wbiło się w pamięć "aha, Jan ma na nazwisko Kowalski, będę pamiętał". Potem już z imienia. I jak parę rozdziałów dalej dla uniknięcia powtórzenia nazwę bohatera z nazwiska, czytelnik nie będzie miał problemów z połapaniem się o kogo chodzi, bo już będzie pamiętał. Mam nadzieję, że dobrze tłumaczę to, co mam na myśli

Ale, co ciekawe, robię tak tylko w przypadku mężczyzn XD Kobiet nie nazywam z nazwiska. Jakoś tak nie wypada XD
4
Pewnie, kobiety to świętość:D Jeszcze powinno się pisać je zdrobnieniami 
Mały Jan Nowak uderzył małą Annę Kowalską, lecz mały Krzysztof Malinowski nie zareagował. Zgrzyta , nie?
Maciuś z Tomaszkiem wytarli siekierę ochlapaną krwią. Babcia Jadziunia jeszcze rzęziła, wzywając swego męża Andrzejka. Jeszcze gorszy zgrzyt
Dobra, już nie żartuję. Myślę, że nazywanie może takze zależeć od tego, co robi bohater. Jeśli coś, co na pewno nie spodoba się czytelnikowi, można utrwalic wrażenie antypatii nazywając go z mniejszym szacunkiem, np. nazwiskiem albo użyć jakiejś formy przezwiska.

Mały Jan Nowak uderzył małą Annę Kowalską, lecz mały Krzysztof Malinowski nie zareagował. Zgrzyta , nie?

Maciuś z Tomaszkiem wytarli siekierę ochlapaną krwią. Babcia Jadziunia jeszcze rzęziła, wzywając swego męża Andrzejka. Jeszcze gorszy zgrzyt

Dobra, już nie żartuję. Myślę, że nazywanie może takze zależeć od tego, co robi bohater. Jeśli coś, co na pewno nie spodoba się czytelnikowi, można utrwalic wrażenie antypatii nazywając go z mniejszym szacunkiem, np. nazwiskiem albo użyć jakiejś formy przezwiska.
5
Maciuś z Tomaszkiem wytarli siekierę ochlapaną krwią.
Mi się to bardzo podoba. Groteska rulez.
Co do samego tematu... wymyślacie sobie zagwozdki. ;S
Piszcie tak, jak czujecie, jakoś nigdy nie zastanowiłem się, czemu akurat napisałem tak a nie inaczej. Właściwie jak teraz myślę (fenomen, owszem), to wydaje mi się, że nazwisko u mnie zawsze schodzi na dalszy plan (w wielu wypadkach nawet nie znam nazwiska bohatera, wolę po prostu oryginalne imiona). Powtórzeniówki jakoś nigdy nie stanowiły problemu.
Generalnie to nigdy nad tym nie myślę, nazywa się... samo? Tak, chyba tak.
Pozdrawiam.
(PS. Niedługo będą wszyscy zastanowiać się, czy ducha sytuacji bardziej oddaje zwrot "Mężczyzna się zabił", lub może "Mężczyzna zabił się". Albo "Jadzia wywaliła się", czy "Jadzia się wywaliła".

"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
6
Mnie to jest zupełnie obojętne.
To jak nazwiemy bohatera nie ma dla mnie żadnego wpływu w tym czy go polubię.
Byleby nie powtarzać co drugi wers nazwiska, jakieś urozmaicenie jest potrzebne.
Zresztą to czy przywiążemy się do bohatera nie zależy od tego jak nazywa go narrator, nie bądźmy śmieszni.
Bez sensu. Nie wiem co więcej napisać odpowiadając na taką błahostkę.
To jak nazwiemy bohatera nie ma dla mnie żadnego wpływu w tym czy go polubię.
Byleby nie powtarzać co drugi wers nazwiska, jakieś urozmaicenie jest potrzebne.
Zresztą to czy przywiążemy się do bohatera nie zależy od tego jak nazywa go narrator, nie bądźmy śmieszni.
Bez sensu. Nie wiem co więcej napisać odpowiadając na taką błahostkę.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
7
Dzięki za odpowiedzi.
To chyba zależy, czy traktujemy narratora jako swoistego uczestnika akcji, czy tylko bezduszną, bytującą gdzieś z boku istotę do klepania kolejnych zdań.
O ile w poźniejszych rozdziałach książki poznajemy bohatera po czynach i nie wątpimy już, czy go lubić, czy nie, o tyle na samym poczatku, kiedy go poznajemy, takie niuanse, jak sposób wypowiadania się narratora o postaci moga mieć znaczenie.
Tak czy siak dzieki za szybkie odpowiedzi.
Zresztą to czy przywiążemy się do bohatera nie zależy od tego jak nazywa go narrator
To chyba zależy, czy traktujemy narratora jako swoistego uczestnika akcji, czy tylko bezduszną, bytującą gdzieś z boku istotę do klepania kolejnych zdań.
O ile w poźniejszych rozdziałach książki poznajemy bohatera po czynach i nie wątpimy już, czy go lubić, czy nie, o tyle na samym poczatku, kiedy go poznajemy, takie niuanse, jak sposób wypowiadania się narratora o postaci moga mieć znaczenie.
Tak czy siak dzieki za szybkie odpowiedzi.
8
Ja piszę fantasy i bohaterów nazywam tylko po imionach lub ewentualnie przed imieniem tytuł "zawodowy" (np. mistrz, profesor, itd). Tak jest wygodniej i chyba nikomu nie przeszkadza. Co innego, gdy akcja dzieje się w czasach współczesnych - wtedy nzwisko jest konieczne. Jednak głównego bohatera chyba wystarczy określać samym imieniem, a nazwisko tylko nadmienic na początku (jak już wspomniała Obywatelka AM).
Robroq
9
Jednak czasami można używać nazwiska i tytułu naukowego bohatera jako jego główne określenie. Np. w "Ludziach Bezdomnych" cały czas znamy bohatera jako doktora Judyma, z czasem nazywanego po imieniu. I jak czytałem książkę, to nawet nie przeszkadzało mi to za bardzo.
Uważam, ze zależy to od tego, jaki odbiór bohatera przez czytelnika chcemy osiągnąć. Jeżeli, chcemy, by bohater budził szacunek, to na pewno nie powinniśmy w opisach nazywać go Jacusiem
Uważam, ze zależy to od tego, jaki odbiór bohatera przez czytelnika chcemy osiągnąć. Jeżeli, chcemy, by bohater budził szacunek, to na pewno nie powinniśmy w opisach nazywać go Jacusiem

Wbrew pozorom świat nie jest skomplikowany - to tylko ludzie na siłę sami sobie go utrudniają.
10
Ważne jest samo brzmienie nazwy, a nie jej charakter (imię, nazwisko, ksywa). Dla każdego bohatera są dobre imiona i złe, tak samo jak dobre i złe nazwiska. Dobrze, żeby te określenia miały jakieś znaczenie, odniesienia, aluzje, ale też i nie zbyt nachalne.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.
Re: Narrator o bohaterze
11Alan pisze: ale z drugiej strony nazwisko zapobiega powtórzeniom w tekście.
Mnie oso.
o w mordę.
to sie nazywa "reguła trzech okresleń".
bohaterowi przypisujemy 3 okreslenia które absolutnie jednoznacznie go identyfikują. może być imię i nazwisko, może być coś z zawodu, może być coś z wyglądu.
3 i tylko 3. jak dasz wiecej czytelnik sie pogubi.
w w dialogu czy opisie żonglujemy 3 określeniami.
***
jak imię bohatera źle Ci brzmi (a probowałeś przeczytac ten kawałek na głos?) to weź ksiązkę telefoniczną i po prostu poszukaj ładniejszego.