Latest post of the previous page:
O losie, proszę bardzo:Tego nienaturalnie parnego dnia Tomasz kontemplował nad fatalnie poplamionym dywanem.Raz po raz ocierał pot z czoła, nie zastanawiając się czy traci tyle wody przez skórę z powodu upału, czy też na samą myśl o reakcji jego skrajnie pedantycznej żony na nowy wzór dywanu.
" Jak do ciężkiej cholery mogłem nie zauważyć?"- zastanawiał się, spogądając raz na swoje podniszczone buty, a raz na wierne kopie ich podeszw pozostawione na perfekcyjnie czystym dywanie . Nawet gdyby nie wlazł w plamę oleju silnikowego, która od kilku godzin zdobi parking przed ich kamienicą....i tak powinien zdjąć buty.Czuł narastającą wściekłość. W miarę ,jak czas do powrotu Beaty skracał się niepokojąco szybko ,narastał w nim coraz większy gniew.
To się nazywa zły tekst, który jest zły, bo:
- jest pierwszy
- to jest jego pierwsza i jedyna wersja
- autorka była przekonana, że jest całkiem nieźle

- autorce ktoś wcisnął kit, że jest bardzo dobrze
- autorka dopiero uczyła się pisać na klawiaturze, tracąc długie chwile na znalezienie poszczególnych literek


No!
[ Dodano: Nie 28 Cze, 2009 ]
Moim zdaniem nikt, któ siada do klawiatury z zamiarem napisania złego tekstu, takiego tekstu nie napisze.
A! Nie ma rzeczy, których nie da się napisać. Weźmy tajną broń, zaimki osobowe.
Ja i on siedzieliśmy przy okrągłym stoliku. Z nami siedziało wiele innych osób. Oni ze sobą rozmawiali i wymieniali żarty, ale my nie. To jest, niezupełnie, bo od czasu do czasu też się odzywaliśmy do tego towarzystwa. Na soliku walało się mnóstwo śmieci, ale nam to nie preszkadzało, bo my na siebie ciągle patrzeliśmy. Ona na mnie i ja na niego. I nikt z tamtych tego nie widział, bo byli oni zajęci zrozmową między sobą.
Ha! Co wy na to?