Latest post of the previous page:
Bo chyba trudno byłoby inaczej, jeśli autora i czytelnika mają łączyć emocje, a nie wstęga Moebiusa
Roger Zelazny "Pan Światła"- Mówić znaczy nazywać, ale mówienie jest bez znaczenia.
Jeśli już się coś zdarzy, to znaczy, że nie zdarzyło
się jeszcze nigdy przedtem, a widzieć to, znaczy, ujrzeć rzeczywistość.
Człowiek nie może powiedzieć innym, co widział. Inni wszakże chcą wiedzieć,
co widział, i pytają: ,,A do czego było podobne to coś, co widziałeś?" l wtedy
usiłujemy powiedzieć, co widzieliśmy, porównywać rzeczy jedną do drugiej.
Lecz co zrobił ten człowiek, który jako pierwszy ujrzał ogień? Powiedział: ,,To
jest czerwone jak mak, lecz prześwitują przez to także inne kolory. Nie ma
kształtu, jak woda, która wszędzie płynie. Jest ciepłe jak słońce w lecie, ale jest
także cieplejsze. Istnieje tak długo, jak ów kawałek drewna, z którego wyrasta.
A kiedy drewno się kończy, jak gdyby pożarte, pozostawia po sobie coś, co jest
czarne i sypkie jak piasek. Gdy drewno się kończy, ono także przestaje istnieć".
Po wysłuchaniu tej opowieści słuchacze muszą pomyśleć, że rzeczywistość jest
jak mak, woda, czy słońce, jak wszystko to, co je i wydala. Słuchacze myślą, że to
coś, czego nie znają, a co widział ów człowiek, jest podobne do wszystkiego,
o czym im ów człowiek mówił. A przecież ani razu nie widzieli ognia, nie mogą
więc znać go takim, jakim jest. Mogą tylko o nim wiedzieć. Lecz ogień znowu
pojawił się na świecie i znowu ktoś go widział, coraz więcej ludzi wie, czym on naprawdę jest. l z biegiem czasu ogień powszednieje, staje się rzeczą zwykłą,
niczym trawa i chmury, i powietrze, którym każdy oddycha. Teraz ludzie już
wiedzą, że choć ogień jest podobny do maku, to jednak nie jest makiem,
a chociaż jest jak woda, nie jest wodą, a chociaż jest jak słońce, nie jest
słońcem, a chociaż przypomina to wszystko, co je i trawi, nie je, ani nie trawi.
Jest czymś innym od każdej z tych rzeczy osobno i wszystkim razem. Zatem
patrząc na tę nowość ludzie wymyślają nowe słowo i nazywają to coś, czego
przedtem nie znali. Nazywają to ,,ogień".
A kiedy spotykają człowieka, który jeszcze nie widział ognia i opowiadają mu
o tym, co widzieli, on nie jest w stanie pojąć, o co im chodzi. Wtedy oni zaczynają
mu opowiadać, do czego podobny jest ogień. Opowiadając zaś wiedzą
z własnego doświadczenia, że to, co mówią, nie jest prawdą, lecz tylko
połowicznością prawdy. Wiedzą, że z ich słów ów człowiek nie pozna
rzeczywistości, o której mówią, choć mogą czynić użytek ze wszystkich słów,
jakie znają. Lecz ów człowiek musi ujrzeć ogień na własne oczy, musi powąchać
dym, ogrzać ręce, popatrzeć w jego serce, w przeciwnym razie na zawsze
pozostanie w niewiedzy. Dlatego ,,ogień" nic nie znaczy, tak jak pozbawione są
znaczenia ,,ziemia", ,-powietrze". ..woda". .,Ja" też nic nie znaczy. Żadne słowo nic
nie znaczy. Zapamiętując słowa zapominamy o rzeczywistości. Im więcej słów
zdoła spamiętać człowiek, tym większym cieszy się szacunkiem. Spogląda na
wielkie przemiany świata, lecz nie jest w stanie spostrzec je takimi, jakimi były
widziane w chwili, gdy człowiek patrzył na nie po raz pierwszy. Człowiek
wymawia nazwy rzeczy uśmiechając się, jakby je dotykał, myśląc, że w czynności
nazywania zawiera się także poznanie. Nie można powiedzieć, że coś się
zdarzyło, ponieważ wszystko ciągle się zdarza. Rzeczy nie przestają się dziać,
i to jest cud- Wielki płonący kwiat rośnie, faluje na skraju świata, spopiela się,
a jednak nie jest żadna z rzeczy, które wymieniłem, choć jednocześnie jest nimi
wszystkimi, l to jest rzeczywistość... Bezimienna.
Zatem napominam was: zapomnijcie nazwy, które tworzycie, zapomnijcie
słowa, które wypowiadam i które znikają, gdy zostaną wypowiedziane. Spójrzcie
w to Bezimienne, które jest w was, które powstaje, gdy się do niego
zwracam. Ono nie słucha mych słów. lecz tego, co we mnie rzeczywiste, czego
część samo stanowi.
Jeśli uważasz, że świadomość niemożności może pomóc...Romek Pawlak pisze:Wbrew pozorom, nie zatoczyliśmy kółeczka
Na pewno może. Nie siądzie wtedy ktoś do pisania myśląc, że np. fantasy jest takie łatwe, to se siądzie i napiszekfk pisze:Jeśli uważasz, że świadomość niemożności może pomóc...
Romek Pawlak pisze:dobra literatura to nie tylko język, raczej suma różnych elementów
Romek - a, jak odejmiemy język? Na eksperymentu?Romek Pawlak pisze:dobra literatura to nie tylko język, raczej suma różnych elementów
język (literacki)= udany tekst - [emocje (doświadczenie własne lub analogie)* + świadomość trudności opisywania nieopisywalnego (przybliżenie)**]Romek Pawlak pisze:język + emocje (doświadczenie własne lub analogie) + świadomość trudności opisywania nieopisywalnego (przybliżenie) = w miarę udany tekst
Ej, no nie, nie tak! Każda droga jest dobra, żeby dookreślić fenomen, jakim jest pisarstwo. To, że literatura jest bogata i różnorodna nie oznacza, że nie warto jej sobie jakoś w głowie poukładać, już choćby po to, żeby zrozumieć, co stoi za różnymi "bomisię", a co jest od nich całkiem niezależne. Czyli stworzyć jakieś kryteria, nawet na własny użytek.Zaqr pisze:Nie kierujmy pisania na drogi matematyczne, już próbowano w pozytywizmie bodajże. Obliczono ile czasowników w stosunku do rzeczowników i przymiotników powinno znajdować się w powieści.
Tylko po co? Literatury określić się nie da, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie się podobało coś zupełnie innego i (przy dobrych wiatrach, talencie itp.) ustali on nowy nurt.
Kto to niby wymyślił i skąd to kolega wziął?Nie kierujmy pisania na drogi matematyczne, już próbowano w pozytywizmie bodajże. Obliczono ile czasowników w stosunku do rzeczowników i przymiotników powinno znajdować się w powieści.
Zaqr, ale to dotyczy przede wszystkim upodobań czytelniczych i tego, co można by nazwać stopniem trudności czy przyswajalności tekstu. Jak z Schulzem, o którym pisała Natasza: ktoś uzna to za bełkot, ktoś inny się zachwyci, a jeszcze inny stwierdzi, że, owszem, zrozumiał, lecz wcale to do niego nie przemawia.Zaqr pisze:Sęk w tym, że każdy literaturę może traktować inaczej, nigdy nie dojdziemy do stanowiska, z którego wszyscy będą zadowoleni