121

Latest post of the previous page:

cranberry trudne pytanie... ostatnio się nad tym zastanawiałam. na potrzeby własne mówię, że 'niefantastykę', ale to są chyba jakby obyczajówki z dużą domieszką psychologii...
A rodzina nie wie, co wnioskuję, po tym jak dostałam od mamy pełne przerażenia pytanie "Paulina, ale ty chyba żadnych smoków nie wymyślasz?" ;)

122
paulina.itp pisze:cranberry trudne pytanie... ostatnio się nad tym zastanawiałam. na potrzeby własne mówię, że 'niefantastykę', ale to są chyba jakby obyczajówki z dużą domieszką psychologii...
A rodzina nie wie, co wnioskuję, po tym jak dostałam od mamy pełne przerażenia pytanie "Paulina, ale ty chyba żadnych smoków nie wymyślasz?" ;)
Ależ oczywiście, że nie, mamusiu. Piszę o nauczycielach-wilkołakach, pożerających swoich malutkich uczniów-wampirków. Uspokój mamę, póki czas :P

123
Mam ciekawy - jak mi się zdaje - dylemat poetycki.

Piszę wiersz o Oriflamme - sztandarze bojowym Królów Francji. Nazwa pochodzi z łaciny, od aurea flamma, złoty płomień.

Pytanie, czy w takim wierszu "płonąca blaskiem słońca" będzie grafomańską metaforą, czy subtelną grą z symbolem?
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

124
Grafomańską metaforą. Mimo wszystko.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

125
W ogóle, sorry, "płonąca złotem słońca". xD Ale to niewielka różnica raczej.

Myślisz? Mnie się wydaje, że zabieg, jeśli ktoś zna źródłosłów, ciekawy. Gorzej, jeśli się go nie zna.

126
Subtelną grę z symbolem to ja bym raczej poprowadziła na precyzyjnym wyobrażeniu, ni mniej ni więcej, tylko samego złotego płomienia. Tylko i aż.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

128
Podobno chlor daje zielony płomień. Ciekawe, czy jest coś, co się rzeczywiście pali na złoto - bez żadnych metafor.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

129
Trudno w ogóle powiedzieć, żeby coś się paliło na jakiś dany kolor, bo to kwestia fizyczna, zależy od widma. :P Przykładowo, słońce, gdy na nie patrzymy, jest żółto-złote, ale tylko dlatego, że światło przechodzi przez atmosferę.

W ogóle barwa to jest strasznie ciekawy temat.

131
Ciekawe w kontekście tego o co chciałem zapytać.
Szafujemy tu ideą nie traktowania czytelników jak idiotów.
Seprioth, ilu z potencjalnych czytelników swojego wiersza podejrzewasz o znajomość etymologii
wyrażenia?
Zawarłem w swoim tekście wyraźne (według mnie oczywiście) naprowadzenie że jest on jest satyrą na UE (w konwencji fantasy).
Nikt (!) z kilkudziesięciu czytelników nie skojarzył i nie wyłapał mrugnięcia.
To nie traktujemy czytelników jako idiotów czy taktujemy jako idiotów umiarkowanych?

Pozdrawiam,

Godhand

132
Zawarłem w swoim tekście wyraźne (według mnie oczywiście)
I sęk tkwi w tym, że według Ciebie - jeśli wiesz kto zabił, to czytając kryminał wyłapiesz wszystkie wskazówki i rozróżnisz je od fałszywych poszlak, bez tego chwycisz się raz takiej wersji, a raz innej.
Czytelnik musi rozgryźć zamysł autora - jeśli czytałbym fantasy, to naprowadzenie musiałoby być bardzo mocne, żebym zszedł na tok rozumowania o UE. Nie jest to jednak niemożliwe - polecam "Grillbar Galactica" Kossakowskiej. W pewnym momencie łapiesz nawiązania, a później już z nimi lecisz.
Jak traktować czytelnika? Zależy od tego, czy ten ukryty przekaz jest najważniejszy - jeśli tak, to musisz go wyeksponować, jeśli nie, to zostaw go tej elicie, która go odnajdzie.

133
Godhand pisze:Seprioth, ilu z potencjalnych czytelników swojego wiersza podejrzewasz o znajomość etymologii
wyrażenia?
3/4.

Nikt oprócz ludzi wykształconych dzisiaj wierszy, niestety - a raczej, pardon - na szczęście! - nie czytuje. :P

134
Zaqr:
Zgadzam się prawie w całej rozciągłości ale...
Ja tam sobie pisze o możliwościach zjednoczenia ras w jedno państwo, przecież już czytelniej być nie może, w jednym momencie zostaje wspomniany "Godefroy Moolb, główny przeciwnik Zjednoczenia".
Na litość, czy trzeba być absolutny znawcą polityki żeby załapać że chodzi o Godfreya Blooma (największą "gwiazdę" obnażania absurdów UE, jednocześnie będąc członkiem jej struktur) ?
Jasne, nikt nie ma przymusu interesowania się polityką, czy znania tych lub innych jej postaci, ale nikt!? Na kilkadziesiąt osób?
To nie jest nic ważnego dla konstrukcji i odbioru tekstu a jednak...
trudno czasem nie stracić wiary w wiedzę ogólną czytelników jak i chęci "mrugania do nich".
Seprioth:
Niniejszym nadaję Ci tytuł Optymisty Absolutnego.
Czytają, czytają. Pamiętam okres kiedy co drugi czytał Plath kompletnie nie wiedząc o co chodzi.

Pozdrawiam,

Godhand

135
Ja tam sobie pisze o możliwościach zjednoczenia ras w jedno państwo
Tego bym nie podawaj jako argument za Unią, bo akurat to przewijało się bardzo często w historii (Imperium Romanum, które później chciał odbudować Otton III, III Rzesza itp).
A co do nazwisk, to sam często łapię się na tym, ze wystarczy trochę pozmieniać literki w obcobrzmiącym nazwisku i już nie wyłapię za pierwszym razem o kogo chodzi(a jeśli chodzi o tekst czytany, to czytelnik może po prostu pomijać nazwiska jako nieistotne).

136
a jeśli chodzi o tekst czytany, to czytelnik może po prostu pomijać nazwiska jako nieistotne
Nierozsądna postawa czytelnika, która przeczy tezie co by nie traktować go jak idiotę.

Pozdrawiam,

Godhand

Wróć do „Jak pisać?”