16

Latest post of the previous page:

Mearqur:

Ok. Ale czym jest wulgaryzm w tekście literackim?
Narzędziem jak każde inne. Jeśli się go używa w jakimś celu to wszystko jest w porządku.
Nie wiem, czy wypada przywołać bitwę, w której brałeś udział - tym bardziej, że jeszcze się nie zakończyła - ale co tam :)
Popatrz, dwóch z oceniających zauważyło, że wulgaryzmy w tekście numer jeden są zbyteczne, ergo - tekst bez ich użycia byłby lepszy. Świadczy to o tym, że jak najbardziej wulgaryzmy są do używania, tylko z głową.

Pozdrawiam,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

17
Chętnie bym przytoczył, niestety regulaminowo muszę czekać do wieczora, mimo że pewnie i tak już nic się nie zmieni.

Nie napisali, że bez nich byłby lepszy, tylko że "nie pasuje do akurat takich ludzi", no i że ogólnie dialogi sztucznie wychodzą, bo muszę przyznać, że nie jestem osobą towarzyską i nie do końca jeszcze umiem je pisać, więc co za tym idzie wulgaryzmy też nie do końca pasują.
Ale czy tekst jest aż tak super, jeżeli nie pojawi się w nim żadne przekleństwo? No nie wiem. Mi się to kojarzy od razu z grzecznymi ludźmi z dobrych domów. Bo cała reszta normalnie ich używa i nawet nie zauważa...
A black secret in the shadows of ancient times
Forgotten knowledge the rocks now teach me
About the Trollking's war against a poisonous pig
The stone whispers, but it tells no lie.

18
Mearqur:
Ale czy tekst jest aż tak super, jeżeli nie pojawi się w nim żadne przekleństwo?
Szczerze? Nie wiem. Za to wiem, że pojawienie się owego przekleństwa "super" tekstu nie uczyni.
Mi się to kojarzy od razu z grzecznymi ludźmi z dobrych domów.
Skojarzenie dziwne. Na własnym przykładzie powiem tylko, że o ile wyrażenie "z dobrego domu" jest dla mnie trudne do zdefiniowania (w związku z czym nie wiem czy z takiego pochodzę), to "grzeczny" nie jestem na pewno, raczej panuje absolutnie odwrotna opinia (zakład że mówimy nie o uprzejmości, a raczej pewnym rodzaju charakteru), a wulgaryzmów używam rzadziej niż sporadycznie.
Bo cała reszta normalnie ich używa i nawet nie zauważa...
Pozwolę sobie się nie zgodzić.
Dla przykładu mój wieloletni znajomy, bohater filmu "Born Dead" , który kilka bardzo długich lat spędził w zakładach karnych używa przekleństw równie sporadycznie jak ja.
Myślę że z tego się wyrasta po prostu. Bo na dzień dzisiejszy, według mnie, mnóstwem wulgaryzmów operuje tylko pewna grupa wiekowa oraz pewne grupy zawodowe (przeważnie związane z tzw. pracą fizyczną).

Podsumowując, żeby nie był to taki całkowity offtop.
Jak najbardziej można używać wulgaryzmów w tekście, trzeba tylko zadać sobie pytanie czy to do tekstu coś wnosi czy kompletnie nic. Czasem trzeba, żeby lepiej pokazać postać albo żeby zaakcentować wyjątkowość sytuacji (kiedy przeklina osoba, która przez pół książki tego nie robi) itd.
Więc - jeśli trzeba to trzeba, jeśli nie to lepiej nie ;)

Pozdrawiam,

G.

P.S.

Społeczności "bluzgających" nie dyskryminuję na żadnym polu ;)
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

19
Godhand pisze:Szczerze? Nie wiem. Za to wiem, że pojawienie się owego przekleństwa "super" tekstu nie uczyni.
To też, oczywiście. Tutaj kierowałem się tym, co pisałeś wyżej z tymi wojskowymi/dżentelmenami, co dla mnie byłoby już naciągane. Nawet najbardziej opanowany człowiek w totalnym stresie i rozdrażnieniu może nie wytrzymać i bluzgnąć.
Godhand pisze:
Mi się to kojarzy od razu z grzecznymi ludźmi z dobrych domów.
Skojarzenie dziwne. Na własnym przykładzie powiem tylko, że o ile wyrażenie "z dobrego domu" jest dla mnie trudne do zdefiniowania (w związku z czym nie wiem czy z takiego pochodzę), to "grzeczny" nie jestem na pewno, raczej panuje absolutnie odwrotna opinia (zakład że mówimy nie o uprzejmości, a raczej pewnym rodzaju charakteru), a wulgaryzmów używam rzadziej niż sporadycznie.
To się widzi. Ludzie, dla których etyka, prawo i tym podobne są rzeczą naturalną. Na przykład w Niderlandach jak miałem kontakt z policją, to było widać kto poszedł z własnej ochoty, a kto został wysłany z dobrego domu "naprawiać społeczeństwo" i przy kontakcie z byle squotersami mieli stracha, jakbyśmy byli groźnymi kryminalistami, a to komicznie wygląda.
Godhand pisze:
Bo cała reszta normalnie ich używa i nawet nie zauważa...
Pozwolę sobie się nie zgodzić.
Dla przykładu mój wieloletni znajomy, bohater filmu "Born Dead" , który kilka bardzo długich lat spędził w zakładach karnych używa przekleństw równie sporadycznie jak ja.
Myślę że z tego się wyrasta po prostu. Bo na dzień dzisiejszy, według mnie, mnóstwem wulgaryzmów operuje tylko pewna grupa wiekowa oraz pewne grupy zawodowe (przeważnie związane z tzw. pracą fizyczną).
No oczywiście zależy to od osoby, nie ważne gdzie by się taka obracała. I fakt, tutaj w Anglii w sumie ciężko mi przypomnieć osobę, która nie bluzga. Ale jak się dobrze zastanowię, to właściwie ciężko mi przypomnieć kogokolwiek, z kim miałem do czynienia, żeby nie klął.
Godhand pisze:Podsumowując, żeby nie był to taki całkowity offtop.
Jak najbardziej można używać wulgaryzmów w tekście, trzeba tylko zadać sobie pytanie czy to do tekstu coś wnosi czy kompletnie nic. Czasem trzeba, żeby lepiej pokazać postać albo żeby zaakcentować wyjątkowość sytuacji (kiedy przeklina osoba, która przez pół książki tego nie robi) itd.
Więc - jeśli trzeba to trzeba, jeśli nie to lepiej nie ;)
Tak. Ale też trafia się, że na przykład jedna bądź dwie postacie są stworzone jako tacy rzucający mięsem non stop. Wtedy każda wypowiedź zawiera bluzgi. A większość pozostałych rozmawia normalnie, kulturka i tak dalej.

Również pozdrawiam.
A black secret in the shadows of ancient times
Forgotten knowledge the rocks now teach me
About the Trollking's war against a poisonous pig
The stone whispers, but it tells no lie.

20
Z tymi dobrymi domami, to powiem tak...

Chodziłam do liceum z rodzaju tych elitarnych, gdzie każdy jeden był "z dobrego domu" i w życiu się od nikogo tylu przekleństw nie nauczyłam.

Jestem na studiach ze zwykłymi, szarymi ludkami i muszę uważać, co mówię, bo ja bluzgać lubię, a oni nawet zwykłej "cholery" nie używają.

Także myślę, że akurat to, czy jest się z dobrego domu, czy nie, ma mały wpływ na używany język. Raczej liczy się środowisko, chyba też wiek, etc., itd.
Każdy, kto posłucha robotników na budowie chyba uzna, że nie sposób wykreować postaci realistycznego robola, który mówiąc, nie operuje wulgaryzmami ;)
jestem zabawna i mam pieski

21
No wszystko zależy od środowiska, i może dlatego dla mnie te przekleństwa są rzeczą naturalną, bo się zadaję w większości z tzw. marginesem bądź oszołomami. I też takie postacie przedstawiam przeważnie w swoich opowiadaniach/RPGach.
A black secret in the shadows of ancient times
Forgotten knowledge the rocks now teach me
About the Trollking's war against a poisonous pig
The stone whispers, but it tells no lie.

22
Caroll mądrze napisała:
Moim zdaniem problem pojawia się, gdy tych wulgaryzmów jest nadmiar (rażą), używają ich wszyscy (nic nie indywidualizują) są w narracji (overkill) lub ich użycie jest nieuzasadnione (ani sytuacją ani "stylem" postaci).
Wulgaryzmy są częścią języka, absolutnie się nie zgadzam z osobami (są takie), które twierdzą, że użycie rynsztokowego słownictwa automatycznie obniża wartość tekstu. U Sapkowskiego duża część humoru w dialogach polega właśnie na umiejętnym - dowcipnym - operowaniu wulgaryzmami :)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”