21
autor: Tatia
Zarodek pisarza
Magic
Moim zdaniem uśmiechy politowania powinni zbierać ludzie, którzy wypowiadają sie na temat tych książek negatywnie, w ogóle ich nie czytając. Co prawda Pachnidła nie przeczytałam, bo mnie odrzuciło, ale pozostałe i owszem, z większym ( Harry Potter dorastał razem ze mną, płakałam, gdy w dniu moich 11 urodzin nie przyszedł żaden list ), lub mniejszym ( język w 50 shades of Grey i Twilight nie jest najwyższych lotów, ale tłumaczki, a szczególnie pani tłumacząca Zmierzch dobiła tę książkę, mym zdaniem, dość skutecznie, sformułowaniami : sójka w bok i zbity z pantałyku, pojawiającymi się tuzinami w powieściach ) zachwytem, ale abstrahując od tego, to są naprawdę chwytliwe historie. Z drugiej strony, 50 twarzy powstało na podstawie Zmierzchu, więc tutaj istnieją pewne analogie, ale! na Boga, jeśli ktoś mi mówi, że go nie porywa Harry Potter, z tą całą swoją genialną, na tamtą chwilę niebywale pomysłową fabułą, zupełnie od zera stworzonym światem tysiąca oryginalnych stworzeń, przedmiotów, czy miejsc, to ja tego nie rozumiem.
Zaznaczam, żee wszystkie trzy autorki, o których mowa, to swego rodzaju debiutantki.
Nemesis666
Piszesz o arcydziele, jak gdyby pomiędzy nim, a bestsellerem nie sposób bylo postawić znaku równości. Dobry pisarz ma być skazany na wieczną nędzę i chwalę trzysta lat po śmierci?
Czemu lekkie powieści, trafiające do zmęczonych, chcących się jedynie odprężyć po ciężkim dniu pracy ludzi, muszą być złe? Dlaczego generalizuje się rynek książek młodzieżowych i traktuje jak ten gorszej jakości? To, że miliony nastolatek szaleje za jakimś bohaterem literackim, czytając bez opamiętania książki o nim, pisząc fan ficki, zakładajac blogi i dyskutując na przerwach, nikomu nie szkodzi. A wręcz jest zjawiskiem pozytywnym, bo w końcu COKOLWIEK czytają. Nie wiem ilu z Was ma kontakt z dzieciaki i młodzieżą w wieku od 6 do 18 lat. Mam okazję obserwować ich codziennie i wolę, gdy czytają te swoje Monster High, niż gdy całymi dniami siedzą przed laptopem, grając w strzelanki.
To samo z kobietami zajmującymi się domem. Chcą czytać Greya? Niech czytają. Rozumiem, że lepiej, aby oglądały bilionowy odcinek Mody na Sukces, niż spotkały się z przyjaciółką, i chichocząc, wymieniały się zachwytami. Widocznie tego im potrzeba.
Ale pytano jak napisać bestseller. Zgadzam się z Nataszą, tylko wcześniej bym jeszcze zaznaczyła, że to wszystko musi być zakrapiane choćby niewielką dawką talentu. Warsztat warsztatem, ale jak się utworu nie czuje, to nic z tego nie będzie.