18
iitam. Prowokator ;)
Dolą grafomana jest, jak się ktoś wyraził, pusta forma bycia pisarzem - pusta, bo grafoman nie ma nic do powiedzenia, nie ma też swojego języka, w którym mógłby cokolwiek wyrazić, i nie jest to zresztą jego zmartwieniem. Chodzi mu tylko o to, by społecznie zaistnieć w roli pisarza. O to, by karmić swój narcyzm
Andrzej Pilipiuk pisze:stanowczo potępiam kicz w literaturze
To znaczy przeciwko czemu?

z artykułu:
Pojęcia te bywają niekiedy utożsamiane, podczas gdy pod paroma względami układają się wręcz w opozycję przeciwstawną. Andrzej Skrendo, analizując dzisiejszy rynek literacki, pisze o „grafomanii podniesionej”, wskazując na wiele współczesnych poczytnych, a jednak bardzo marnych powieści. A przecież nie pisze on - moim zdaniem - o grafomanii, tylko o kiczu. Jedno i drugie charakteryzuje się mizerią estetyczną, ale: grafomania dąży do utrwalenia sygnatury autorskiej - kicz jest często skrywany pod pseudonimem lub zgoła anonimowy; grafomania ma oświadczyć indywidualność - kicz jest rezultatem taśmowej (czasem dosłownie) produkcji; grafoman chętnie dołoży do publikacji swoich utworów - kicz jest wytwórczością obliczoną na zysk (w tym samym stopniu ogrodowy krasnal, co kilka strofek przeplatanych refrenem „O dziewczyno ma, gdzie jest miłość twa”). Grafomania jest naznaczona swoistym heroizmem, kicz jest ze swej natury oportunistyczny. Grafomania to bezkompromisowy gest narzucenia się publiczności - kicz jest elastyczną odpowiedzią na popyt; owszem, może go przez jakiś czas kreować, wzmacniać, ale zaniknie wraz z malejącym zapotrzebowaniem.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

19
Ja bym tu nie wdawała się w takie drobiazgowe analizy, jakie są relacje między grafomanią a kiczem, gdyż pojęcie kiczu ma rodowód zdecydowanie nieliteracki i funkcjonuje przede wszystkim poza obrębem literatury - w sztukach przedstawiających i w architekturze. Zresztą, w ogóle zjawisko kiczu daje się świetnie badać właśnie na przykładzie architektury, która jest mniej uwikłana w przekazywanie konkretnych treści. W niej wiele wynika z samej formy. Ot, chociażby "dwór polski" we współczesnym budownictwie jednorodzinnym - z kolumnami jak serdelki, blaszanym dachem i garażem w elewacji frontowej. Albo tzw. cygańskie pałace, czyli wariacje na temat chyba Disneylandu, gdyż wszelkie przykłady z realnej architektury dawnych wieków wydają mi się w tym przypadku nadużyciem. I tu dotykamy tego, o czym pisał cytowany autor: kicz jest wytworem fachowców (przecież te wszystkie projekty powstają w pracowniach architektonicznych!), a istnieje dlatego, że jest nań zapotrzebowanie. Bez odbiorcy (a w przypadku architektury - zleceniodawcy, który zamawia taką właśnie, a nie inną formę) kicz po prostu nie istnieje. Tzn. istnieje zawsze, lecz jego forma się zmienia :) W tym sensie, pojęcie kiczu można przenosić na teren literatury i w owym kiczu literackim doszukiwać się szeregu innych cech, zwyczajowo z nim wiązanych.
I można go przeciwstawiać grafomanii. Tu w grę wchodziłaby nieudolność wynikająca z braku warsztatu, nieznajomości reguł sztuki (w takim podstawowym znaczeniu, jako ars czy techne). Plus czynniki uwarunkowane osobowością autora, jak kompulsywne dostarczanie światu wytworów własnej jaźni, na które nikt nie czeka i nikt ich nie docenia.
Mam wrażenie, że kicz w literaturze miewa się całkiem dobrze :D Natomiast terminem, którego używamy zdecydowanie częściej, jest grafomania. To chyba wynika z poręczności tego określenia. Grafomania, grafoman, grafomanka - wszystko dobrze brzmi. Kicz, kicz... kicz... - jak nazwać dostarczycieli literackiego kiczu?
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

20
Andrzej Pilipiuk pisze:Jako grafoman a na nawet WIELKI GRAFOMAN stanowczo potępiam kicz w literaturze.
Dlatego idąc do Matrasu wydaję swoje 49,99 na Sontag, a nie na Pilipiuka. 8)
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

21
Rubia pisze:Kicz, kicz... kicz... - jak nazwać dostarczycieli literackiego kiczu?
produkcja powieści? produkcyjniak?
literatura klasy turystycznej (na wzór klas w samolotach) ?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

22
Ech, produkcyjniak kojarzy się jednak z czymś zupełnie innym :)

Nie, mi tutaj chodziło przede wszystkim o to, że o ile jest przymiotnik od słowa kicz (kiczowaty), o tyle bardzo trudno byłoby stworzyć rzeczownik, oznaczający pisarza, który ten rodzaj literatury uprawia. Przecież nie kiczarz! (Oznaczało kiedyś marnego malarza, pacykarza). I nie kiczownik :D A z autorką kiczowatych powieści to już w ogóle marnie... Dlatego grafoman i grafomanka mają się doskonale, zastępując wszystkie inne określenia, nawet jeśli nie przystają do sytuacji :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

23
Pragnę tylko zwrócić uwagę, per analogiam do muzyki na przykład, że przeważnie autorami dzieł podlegających pod definicję kiczu są prawdziwi zawodowcy; bo to wcale nie jest prosta sprawa, takie tworzenie pod określone gusta.

A analogia do muzyki wzięła mi się stąd, że skojarzyłem z tematem piosenkę "Mydełko Fa" :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

[ Dodano: Pią 27 Mar, 2015 ]
Rubia pisze:Kicz, kicz... kicz... - jak nazwać dostarczycieli literackiego kiczu?
Literaci spłacający kredyt na dom...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

24
Piosenka? Tu są zebrane wszystkie motywy, które tworzą kicz nad kicze. Dowód, że kiczem można się bawić bardzo udanie.
:mrgreen:
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

25
Problemem w dyskusjach o grafomanii/kiczu (w zasadzie, to w każdej dyskusji ;) ) jest błędne założenie, że nas ten problem nie dotyczy. Każdy uczestnik występuje z przekonaniem, że jako arbiter elegantiae nigdy się nie myli, a już z pewnością jego twórczość plasuje się wyłącznie w górnych rejestrach. A przecież każdemu można dokopać i przypiąć łatkę - wystarczy wyrwać fragment z kontekstu i wyśmiać.

Poniższy kawałek, w zależności od dnia i aktualnego nastroju, wydaje mi się kiczowaty lub znakomity. A to przecież tylko fragment wyrwany z jednej z najwybitniejszych powieści amerykańskich. Tylko że dużemu możemy więcej wybaczyć.

Jechali, a brzask na wschodzie pobłyskiwał smugami bladego światła, potem rozlał się po widnokręgu ciemniejszą barwą, jak krew przesączająca się nagłymi falami, a tam, gdzie na krańcach świata niebo wchłaniało ziemię, słońce ukazało, nie wiadomo skąd, swój wierzchołek jak żołądź ogromnego czerwonego fallusa i przekroczywszy niewidoczny próg, rozsiadło się za ich plecami – przysadziste, pulsujące, nieprzyjazne.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

26
Filip pisze:Poniższy kawałek, w zależności od dnia i aktualnego nastroju, wydaje mi się kiczowaty lub znakomity.
To naprawdę żaden problem. Znaczy rozróżnienie czy to kicz czy świetny kawałek. Sprawdzasz nazwisko autora i już wiesz: jeśli napisał to ktoś utytułowany, mamy do czynienia z wielką literaturą, jeżeli autorem jest Maniek Trąbka z Prokocimia, to oczywisty kicz :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

27
Filip pisze:Problemem w dyskusjach o grafomanii/kiczu (w zasadzie, to w każdej dyskusji ;) ) jest błędne założenie, że nas ten problem nie dotyczy.
ależ dotyczy! Mnie na pewno. Nie tylko jako piszącej, ale także jako czytelnika i ja z takiego założenia nie wychodzę.

Problem kiczowości (NIE kiczowatości, bo to jest wartościujące) to zagadnienie estetycznie, kategoria estetyczna jak piękno, brzydota, liryzm, skatologia; czy zagadnienie teoretyczno-literackie jak konwencja gatunkowa, styl, trop stylistyczny, zagadnienie kulturowe, antropologiczne.

Twój przykład jest świetny dla ilustracji tego: kiczowość (obrazu) może być tropem semantycznym, wyborem autora.

[ Dodano: Sob 28 Mar, 2015 ]
Navajero pisze:o naprawdę żaden problem. Znaczy rozróżnienie czy to kicz czy świetny kawałek. Sprawdzasz nazwisko autora i już wiesz: jeśli napisał to ktoś utytułowany, mamy do czynienia z wielką literaturą, jeżeli autorem jest Maniek Trąbka z Prokocimia, to oczywisty kicz
iitam...
Namalowanie jelenia czy łabędzia jeszcze nie jest świadectwem miernoty artystycznej
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

28
Sepryot pisze: Dlatego idąc do Matrasu wydaję swoje 49,99 na Sontag, a nie na Pilipiuka. 8)
to wolny kraj - ale jakbyś kupił moją książkę zostało by ci 10 zł na piwo... :roll:

29
Andrzej Pilipiuk pisze:... jakbyś kupił moją książkę zostało by ci 10 zł na piwo... :roll:
Można bardziej radykalnie...

Dyskusja w temacie "Wulgaryzmy..." wzbudziła we mnie nieodpartą chęć posiadania pozycji zatytułowanej "Listonosz" autorstwa Pana Karola Bukowskiego. Skręciłem do antykwariatu, książki nie było, więc szedłem sobie wzdłuż półek, wdychając niepowtarzalny zapach myśli ludzkiej w papierach zaklętej. Taki krótki spacer może być bardziej relaksujący niź godzina pośród zieleni. Wówczas byloby podobnie, gdybm nie natrafił na senatorską twarz Pana Jakuba. Prysnął spokój duszy. Mistrz wody rozmownej gapił się na mnie z jakiejś okładki, a jego spojrzenie wyrażało nieugiętą postawę człowieka, którrego żaden kicz nie jest w stanie pognębić.

Popatrzyłem, pomyślałem, zaoszczędziłem.

Później nabyłem drogą kupna butelkę dobrego gruzina i pogrążyłem się w lekturze. Tamtego wieczora kicz nie był mi straszny :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron