16

Latest post of the previous page:

Obłuda.T. zgodzę się z Tobą co do tego, że małolaty nie mogą mieć za wiele do powiedzenia, że pisarz im dojrzalszy tym lepszy. Przecież to logiczne, że człowiek, który ma na karku czterdziestkę będzie o wiele bogatszy w wiedzę i doświadczenie (nie tylko te warsztatowe, mam tu na myśli również wszystkie inne dziedziny życia i ogólny światopogląd) niż taki siedemnasto czy osiemnastolatek, którego ogólny światopogląd i przekonania są jeszcze chwiejne jak chorągiewki na wietrze.



Nie znaczy to oczywiście, żeby młodzi pisarze przejmowali się swoim "za młodym" wiekiem, bynajmniej. Niech robią co do nich należy wkładając w to serce i pracę, a przyszłość na pewno przyniesie efekty.

17
Smerdiakow pisze:Obłuda.T. zgodzę się z Tobą co do tego, że małolaty nie mogą mieć za wiele do powiedzenia,


ja miałem - tylko nikt nie chciał słuchać :twisted:



ostateczna wesja "Norweskiego Dziennika" bazuje na wersji którą zaczłąem pisać wiosną 1992 roku - mając 18 lat.

18
E. Bryll, J. Baran, T. Konwicki, S. Barańczak- to tylko niektóre znane nazwiska pisarzy, którzy studiowali filologię polską, a więc można być polonistą i pisać dobrze. Z drugiej strony studia te napewno nie są wyznacznikiem talentu pisarskiego, bo z tym trzeba się po prostu urodzić i dobrym pisarzem można zostać nawet po informatyce, ekonomii i innych studiach, odbiegających od kierunków humanistycznych. Jednak taka polonistyka może ułatwić pewne sprawy- dzięki przedmiotom typu poetyka czy nauka o literaturze nabywa się nieco teorii, która może okazać się przydatna przy próbie pisarstwa.
"Nie wiem, co to poezja,

jest w niej coś z laski Mojżesza:

strumień dobędzie ze skały,

umie zabijać i wskrzeszać."

W.B.

19
Aruna pisze:W opracowaniach naukowych "zjadalny" styl to rzecz najmniejszej wagi


Zależy, co rozumiesz pod słowem "styl". Osobiście sądzę, że dużo ważniejszy od słów i samej gramatyki, jest sposób w jaki autor "prowadzi myśli". Jedni robią to chaotycznie i tego się bezdyskusyjnie nie da czytać. Przykładem są pokręcone sławy naukowe w stylu Carla Friedricha von Weizsackera ("Jedność przyrody" - myślałem, że wyrzucę książkę przez okno, bo to był czysty chaos intelektualny), albo Wernera Heisenberga ("Część i całość" - postanowił swoje wywody szokująco mętnie zbeletryzować, co przyprawiło mnie po kilkudziesięciu stronach do stanu załamania estetycznego).



Język w książkach naukowych jest względnie ujednolicony i zmonopolizowany na całym globie ziemskim. Swoją strukturą przypomina połączenie stylu dziennikarskiego ze stylem bajek dla dzieci. Nie żebym narzekał. Mnie taki styl, w publikacjach naukowych, względnie odpowiada.



Dobrze napisana książka naukowa to (kolejna sława naukowa) Burrhus F. Skinner (ortodoksyjny behawiorysta), "Poza wolnością i godnością", albo Włodzimierz Pawluczuk (bardzo komunikatywne rozważania o socjologi i Kulturze) - "żywioł i forma".


Aruna pisze:Znacznie ważniejsza jest poprawność merytoryczna, (...)


Czytałem mnóstwo takich książek - merytorycznie bez zarzutu, a wątki myślowe poprzeplatane jak kosmiczne obwarzanki na rynku w Krakowie.


Aruna pisze:Poza tym absolwenci filologii zostają pisarzami. Witold Jabłoński jest tego żywym przykładem


Dla mnie to raczej wyjątek od reguły :twisted:



Jakiś czas temu (pół roku temu) czytałem książkę Michała Pawła Markowskiego ("Nieobliczalne. Eseje") - profesora z UJ-otu (wydział polonistyki). Rzecz jasna wszystko było w niej poprawne, gładko poprowadzone, ale bez głębszej myśli. Czytało się miło, ale bez dreszczu na skórze. Bez tej (jak ja to nazywam) "intelektualnej wynalazczości".



Założę się, że każdy absolwent polonistyki myśli sobie, że mając dyplom w ręce już jest potencjalnym pisarzem. Teraz - wystarczy tylko! - popełnić książkę. No i popełniają - nudy na pudy.



Ha! Teraz przypomniał mi się jeszcze taki bohomaz intelektualny (kolejna makabrycznie poskręcana obwarzanka), tym razem Stanisława Lema pt. "Tajemnica chińskiego pokoju". Tak, miałem po tym koszmary.

Dodane po 5 minutach:

Poprawka:



"Mnie taki styl, w publikacjach naukowych, względnie odpowiada" na "(...) mniej więcej odpowiada". :?

20
Założę się, że każdy absolwent polonistyki myśli sobie, że mając dyplom w ręce już jest potencjalnym pisarzem. Teraz - wystarczy tylko! - popełnić książkę. No i popełniają - nudy na pudy.
Przegrałeś zakład. Płać :twisted: Radzę do grupy znajomych dodać kilku polonistów i dopiero wtedy się wypowiadać na ich temat :)



Btw: jeszcze jeden przykład: King. Wprawdzie obcojęzyczny, ale po studiowaniu rodzimej filologii :twisted:



żeby nie było wątpliwości: nie uważam, że po filologii polskiej z góry staje się pisarzem. Do tego same studia nie wystarczą, ale można wzbogacić warsztat o pewne pomocne umiejętności, np. jako iż wybrałam specjalizację edytorstwo mam nadzieję na bardziej umiejętne poprawianie własnych błędów :D Z drugiej strony dyplom nie zamyka drogi ku dobremu pisaniu. Jak ktoś zacznie pisać nudne i beznadziejne książki naukowe to znaczy, że od początku to w nim siedziało (albo narastało niczym obcy w brzuchu). Poza tym ludzie muszą zarabiać, dlatego tworzą niekiedy takie "potworki". łatwiej to wydać niż powieść.

21
Aruna pisze:Jak ktoś zacznie pisać nudne i beznadziejne książki naukowe to znaczy, że od początku to w nim siedziało (albo narastało niczym obcy w brzuchu). Poza tym ludzie muszą zarabiać, dlatego tworzą niekiedy takie "potworki". łatwiej to wydać niż powieść.
Nie, wcale nie łatwiej, wiem, bo jestem współautorem takiego jednego potworka :P Wydając beletrystykę uczciwie rywalizujesz z innym, oczywiście jeden czy drugi redaktor nie musi być uczciwy, ale generalnie jak napiszesz coś dobrego to wezmą. Jeśli chodzi o publikacje naukowe, to przeznacza się na nie pewną pulę pieniędzy, nieważne z jakich źródeł owa pula pochodzi - pierwszeństwo przy korytku z kasą ma profesura, co z kolei często ma się dokładnie odwrotnie do wartości naukowych jej dzieł :)



Ontopicznie - IMO poloniści mają nieco wypaczony pogląd na pisanie, nadmiernie koncentrują się na technikaliach, poprawności językowej itp. Generalnie rzecz jasna, bo nie wszyscy. Jednak en masse - bardziej nadają się na redaktorów i korektorów niż pisarzy :twisted:
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

22
W obronie pisarzy -polonistów:

S. Grochowiak, T. Gajcy, R. Wojaczek, G. Herling- Grudziński- kolejni pisarze, studiujący filologię polską, których talentu chyba nie da się zakwestionować. Owszem, nie każdemu może się podobać ich twórczość, ale zajmują istotne miejsce w naszej rodzimej literaturze.

Dodane po 41 minutach:

Kilku z tych wymienionych przeze mnie twórców to poeci, ale zakładam, że w dyskusji chodzi ogólnie o tych, którzy po polonistyce PISALI.
"Nie wiem, co to poezja,

jest w niej coś z laski Mojżesza:

strumień dobędzie ze skały,

umie zabijać i wskrzeszać."

W.B.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”