91

Latest post of the previous page:

zagłada ludzkości ze strony rozumnych świnek morskich? :P

pisz na pewno kupię!!! :P

[ Dodano: Wto 15 Wrz, 2015 ]
ok. posumujemy?

z tej dyskusji nasz cenny 1% to chyba analizy struktury baśni rosyjskiej oraz idea by swojej drogi szukać poza głównym nurtem fantasy.

92
A może te dyskusje nie są jednak bezsensowne, bo można sobie podrzucać pomysły, które można realizować. Andrzej, też spróbuj z tym pomysłem. Ja zrealizuję po swojemu, ty zrealizujesz po swojemu, a potem porównamy efekty :D

[ Dodano: Wto 15 Wrz, 2015 ]
Po głowie mi chodzi taki pomysł, który jednocześnie łączy mój plan wyrżnięcia ludzi przez elfy i krasnoludy. Elfy i krasnoludy, mając dość ludzi, którzy zabierają im ziemię, tworzą rozumne, bojowe świnki morskie, które mają zakończyć erę ludzi :D

93
A ja się (trochę z przekory, ale w większości z przekonania) nie zgodzę. Nazwanie czegoś po imieniu pozwala spojrzeć na zjawisko z dystansu. Kiedy człowiek nie przyglądnie się temu, co robi, bezwiednie powiela coś, co już było. Jeżeli zastanowić się nad strukturą, dopuszczalnymi wybiegami, swoimi możliwościami, marginesem manipulacji, można podejść planowo i świadomie łamać pewne zasady.
Btw, morfologię baśni mam już dawno przeanalizowaną :D
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

94
Ja byłbym sceptyczny. Jak ktoś ma talent to "wie" jak ma pisać. Także jeśli chodzi o strukturę. Bo potrafi to sobie w głowie poukładać. Może popełniać błędy takie czy inne, ale poradnik czy wskazówki znających się na rzeczy pomogą mu się poprawić. NIE ZASTĄPIĄ TALENTU. Przy braku talentu, żadne rozważania nie pomogą. Jest mnóstwo teoretyków, niewielu praktyków. Znaczy można udoskonalić swoje pisanie, ale nie przeskoczyć poziom druku. Tzn. mam na myśli permanentne przeskoczenie, bo czasem ktoś ma szczęście i coś mu się uda wydać, ale rynek prędko go zweryfikuje. Gdyby teoretyzowanie robiło z człowieka pisarza, wśród autorów przeważaliby poloniści. A nie przeważają.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

95
moje pierwsze "dzieła" miały kompletnie skopana strukturę - tzn. bohater nie wiedział dokąd idzie i ja nie wiedziałem. W wersjach finalnych "Norweskiego dziennika" - bliskich temu co zostało opublikowane - to jest powieść o poszukiwaniu siebie o odzyskiwaniu pamięci i rozkminieniu w jakie bagno wtrącili bohatera ci których uważał za przyjaciół...

*

Myślę że to jest kluczowe - wymyślamy finał - zakończenie. Prowadzimy do niego bohatera. Po drodze umieszczamy przesłanie i wartości moralne utworu.

Zobaczcie na cykl S.Townsend o Adrianie Mole. Pamiętnik kretyna w bodaj siedmiu tomach. W pierwszym poznaje Pandorę (też ciężka idiotka) i chce ją przelecieć. Czytelnika napędza głównie ciekawość czy mu się uda ;> oraz co jeszcze w swoim życiu po drodze spieprzy...

To się przydaje także w opowiadaniach - nadrzędny czynnik porządkujący - zobaczcie moje opowiadania o doktorze Skórzewskim. Każde stanowi zamkniętą historię - ale uważny czytelnik spostrzega że przez wiele przewija się wątek poboczny - Skórzewski gromadzi pieniądze by sprawdzić obserwacje E. Duchesne zawarte w pracy o antagonizmie między pleśniami a bakteriami. Ergo: ma szansę odkryć penicylinę.

W przypadku Roberta Storma takim głębszym tłem są jego perypetie uczuciowe z tą cholerną Martą... Tu wyszło gorzej.

nieoczywisty wątek poboczny porządkujący cykl opowiadań.

96
Ludzie sięgną po moją trzecią książkę głównie dlatego, że chcą się dowiedzieć, czy w epilogu pierwszej główny bohater zginął...

98
Już mi się dostało za to, że w drugiej były retrospekcje. Chyba za bardzo nadal piszę dla siebie, a nie dla odbiorcy.

Wróć do „Jak pisać?”