2
Najpierw przyjrzyj się nazwie tematu i zorientuj się, dlaczego jest tak kuriozalnie niepoprawna.

Potem nadaj swojemu bohaterowi kilka-kilkanaście epitetów, z rodzaju "brunet", "mężczyzna", "poeta", "grafik" - i stosuj je zamiennie. Konsekwentnie buduj narrację, a wtedy imię bohatera gładko i niejako samoistnie będzie zanikać na rzecz form czasownikowych (gdy piszesz "zawołał", to wiadomo, że nie chodzi o Anitę).
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

3
Seprioth pisze:Potem nadaj swojemu bohaterowi kilka-kilkanaście epitetów, z rodzaju "brunet", "mężczyzna", "poeta", "grafik" - i stosuj je zamiennie.
Jessu... nie!
zamienniki wnoszą przecież nowe sensy. Jeżeli nazwiesz kogoś zastępczo "brunetem" czy "poetą", to nie to samo, co Wacek. Zamiennik to nie kwestia uniknięcia powtórzenia, ale rodzaj wypełniania kreacji postaci, kolejna kreska w jego portrecie. Zamiennik wynika z czegoś więcej, a nie tylko z estetyki zdania czy akapitu. Użycie innych form jest kwestią optyki narratora, sytuacji, emocji.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
Seprioth pisze:Ale zakładamy chyba, że ten czy ów Wacek ma jakiś tam rys, który trzeba jakoś wykorzystać, czyż nie?
mylisz o epitetach stałych? Jak różanopalca Eos?
Powiedziałam - kwestia optyki narratora: skąd, z kogo patrzy.
Kiedy patrzy z żony i nazwie męża brunetem (cecha stała męża) to ja dostaję dreszczy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

7
Natasza pisze:Powiedziałam - kwestia optyki narratora: skąd, z kogo patrzy.
Kiedy patrzy z żony i nazwie męża brunetem (cecha stała męża) to ja dostaję dreszczy.
No, to uznałem za oczywiste. :P
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

8
Sep - sam użyłeś określenia epitet
Epitet ma wpływ na znaczenie wyrazu, do którego się odnosi. Jednak, w przeciwieństwie do określenia logicznego, nie zawsze poszerza je bądź zacieśnia, natomiast uwydatnia jakąś cechę przedmiotu, nadaje inny nieco odcień emocjonalny, określa stosunek wypowiadającego do danego przedmiotu lub zjawiska lub tylko służy ku ozdobie.
za Wiki
Czyli - zamiennik jest istotny semantycznie.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

10
lackoftactics pisze:eż mi się wydaje, że używanie zamienników jest niepoprawne - przynajmniej w zbyt dużej ilości.
Nie ma poprawne/niepoprawne. Jest uzasadnione/nieuzasadnione.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

11
Więc podsumowując: "zamiennniki" tak, ale trzeba bardzo uważnie pilnować kontekstu i punktu widzenia narracji. Żona rozanielona będzie myśleć o swoim (brunecie ;) ) małżonku "moje kochanie", żona wściekła - "ten idiota" (znowu zrobił coś tam) itd.

Przyznam, że nie lubię kiedy narrator "mówi" o znanym już nam bohaterze "mężczyzna" - zauważmy, że opowieściach mówionych, potocznych moglibysmy tak powiedzieć o męzczyźnie (właśnie!) widzianym na ulicy, ale opowiadając w domu anegdotę z pracy nie powiem tak przecież o koledze, którego znam x lat, no nie?

Duuużo łatwiej pisze mi się moją obecną bohaterkę, która ma imię, nazwisko i cechę szczególną (nie jest w pełni człowiekiem, co odróżnia ją zazwyczaj od innych bohaterów w scenie) niż moją poprzednią bohaterkę, która miała tylko imię. ALE - o tej nowej bohaterce mogę beztrosko pisać "po nazwisku", bo jest oficerem w armii czyli funkcjonuje niejako "jak facet". O facetach mówi się po nazwisku (bez imienia), o kobietach - raczej nie. Znowu, taki niuans.
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

13
Caroll pisze:Masz jeszcze do dyspozycji instytucje podmiotu domyślnego:)
Jasne, ale podmiot domyślny jest szalenie zdradliwy, bo wtedy może wychodzić, że "idąc do szkoły padał deszcz" i inne takie kfiatki ;)

Tak serio - kiedy pisałam powieść o tej bohaterce-co-miała-samo-imię, zaczęło mi brakować dla niej jakiegoś innego określenia do używania jako zamienny podmiot właśnie w czasie, kiedy kontakt z zawodowym redaktorem skrzywdził mnie nieodwracalnie, pokazując podstępność domyślnych podmiotów ;) Tzn. że w zasadzie czasownik odnosi się do ostatniego rzeczownika odpowiedniego rodzaju: "Kasia spojrzała ostatni raz na półkę, na której stała książka. Wstała i poszła do pracy". Niby wszystko OK, ale redaktor spyta wrednie i słusznie: "KSIĄŻKA wstała i poszła???" I ja już niestety teraz widzę ten problem - wcześniej go nie zauważałam, czytałam zdania "jak rozum mówi" (czyli że Kasia poszła).
[ Ten przykład jest kiepski, ale kompletnie nie umiem w tej chwili wymyślić takiego, w którym brak podmiotu w następnym zdaniu naprawdę razi, tutaj chyba mogłoby być tak, jak jest. ]
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

15
Ja nie lubię zamienników, rażą mnie przy czytaniu. Zwłaszcza, gdy już wyobrażę sobie bohatera i na dwudziestej stronie, bez wcześniejszej zapowiedzi, autor postanawia go dookreślić w dialogu, np:

- Oczywiście - powiedział białowłosy.

Ooo! Jak miło...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”