Jak łatwo napisać bestseller

1
Ostatnio zacząłem się zastanawiać nad tym które książki i dlaczego właściwie odniosły taki sukces, dlatego postanowiłem założyć ten temat, bo być może pomożecie tu przybliżyć przyszłym pisarzom wszelkie trendy i sukcesy książkowe z każdego gatunku. Chodzi mi o próby przeanalizowania największych hitów z każdego gatunku, ale to naprawdę tych ogromnych hitów, bo na tym powinniśmy się opierać, by być jeszcze lepszymi pisarzami od tych 'wielkich'. Proszę moderatorów o kasowanie postów kpiących w jakikolwiek sposób z idei tego tematu, krytykę pomysłu wsadźcie sobie głęboko, bo taka analiza może przydać się początkującym.

Tylko teraz jak je dobrze z analizować? przedstawić mocne i słabe punkty?

2
Weźmy pod lupę bestseller "50 twarzy Grey'a". Książką, którą zmęczyłem w wielkich bólach. Zrobiłem to, bo nie mam w zwyczaju przerywać tego, co zacząłem. Dodatkowo kiepska literatura bywa bardziej pouczająca, uczy jak nie należy pisać. Bohaterka denerwująca swoją infantylnością, Grey przebarwiony i wyolbrzymiony obraz faceta dominującego nad kobietą i te bez końca powtarzające się odniesienia do wewnętrznej bogini tudzież przewracania oczami. Mimo wszystko sprzedaje się świetnie. Zastanawiając się dlaczego, odpowiedź nasuwała mi się jedna: bo trafiła w odpowiednią niszę. Jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się artykuły o kobietach i ich fantazjach. Ta książka miała być cynglem, który odpalił ich zmysłowość i potrzebę poczucia bycia zdominowaną. Nie wnikam ile w tym prawdy i ile kobiet poleciało kupić pejcz. No i oczywiście promocja, marketing. Jeśli o czymś się mówi, pisze, dyskutuje, to jest na fali. Podobnie było z Masłowską.
I stawiasz złe pytanie. Nie jest kwestią jak łatwo jest napisać bestseller, tylko jak trafić w niszę, temat, historię, o której ludzie będą mówić.
Dan Brown podał na tacy kontrowersję. Jezus miał żonę? Co za brednie! Ale muszę przeczytać, co ten facet tam wymyślił. Film kręcą? Tym bardziej muszę przeczytać, bo nie od dziś wiadomo, że papier lepszy od taśmy.

3
Bestseller pisze się bardzo łatwo: trzeba siąść, napisać, sprawdzić błędy i wysłać do wydawnictwa. Podpisuje się umowę i potem już samo się dzieje... . Aha i założyć konto na pieniążki.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

4
Kolega nauczy moderatorów, kogo mają kasować, a kogo nie. Tymczasem pozwolę sobie odnieść się do ww. tematu. Krytycznie. I co teraz?

Fragment rozmowy z kultowego "Chłopaki nie płaczą":
- Silnoręki... sprawdź mi tę całą branżę muzyczną i dowiedz się, czy można coś na tym zarobić. Jeżeli tak, to wchodzimy w ten biznes. (...) Jak Bolec coś nagra to załatw, żeby to było pierwsze miejsce na liście przebojów.
- Ale to chyba ludzie decydują.
- To dowiedz się jacy ludzie i pogadaj z nimi po swojemu.

Odwieczna zagadka ludzkości: kto decyduje o tym, że kropka na białym tle jest arcydziełem, a kreska na szarym już nie? I kolejna: jak napisać bestseller? Odpowiedzi nie ma i nigdy nie będzie. Zupełnie z innej strony, istnieje oczywiście coś takiego jak aktualne trendy literackie, ale kierowanie się nimi niekoniecznie wyjdzie na autorowi na dobre. Bo kolejna powieść o szkole dla wampirów czy innych magicznych połamańców albo w ogóle nie przejdzie redakcyjnego sita albo - już wydana - zaginie w natłoku innych, choćby nie wiem jak genialnie podchodziła do tematu. Lepiej trendy wyznaczać. Lepiej być oryginalnym i niszowym, niż "popłuczynami po..." i sprzedawanym w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Chyba, że komuś zależy wyłącznie na kasie. Ale ja sobie nie mogłabym spojrzeć w oczy. Innymi słowy: "50 twarzy Greya" jest hitem w swoim gatunku, ale czy chcielibyście podążać tym tropem?
na tym powinniśmy się opierać, by być jeszcze lepszymi pisarzami od tych 'wielkich'.
Największa bolączka tych, którzy niczego jeszcze nie wydali. Jeden z drugim chce być następnym Tolkienem, a nie są w stanie dorównać choćby średniakom z polskiego podwórka. Zawieszanie sobie poprzeczki zbyt wysoko najczęściej działa wyłącznie zniechęcająco. Co zresztą oznacza "bycie lepszym"? Odsyłam do dialogu z początku postu. Ktoś uzna, że piszesz lepiej od X, inny, że nawet się do niego nie umywasz. Miara popularności też jest zgubna - Rowling sprzedała więcej książek niż Sienkiewicz, ale obu twórców, choćby w zakresie warsztatu, dzieli siedem piekieł.
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

5
Podobno bestsellerem wszechczasów nadal pozostaje Biblia. Wniosek: trzeba prosić o natchnienie. Autorzy pism natchnionych nie wiedzą, co to męki twórcze, wszystko im się samo układa i ciśnie pod pióro.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

6
rubia, tylko że później problem z podziałem kasy. Zobacz, że trzeba by obdzielić wszystkich potomków wszystkich autorów. Trochę by się tego nazbierało...
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

7
A czy ja namawiam do zbiorowych modlitw w dużym gronie? Można prosić kameralnie. A prawa autorskie obowiązują przez 70 lat od śmierci autora.
Ostatnio zmieniony ndz 07 kwie 2013, 23:42 przez Rubia, łącznie zmieniany 1 raz.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

9
rubia,
jeżeli z prośbą o objawienie... modlitwa nie zaszkodzi...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

11
To już sprawa pomiędzy Bogiem a tym jego przekaźnikiem (skrybą), który słowa natchnione zapisał. Niech się jakoś między sobą rozliczają.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

12
Czyli Bóg (w sumie to niezły pseudonim) miał po prostu ghostwriterów.
Nieźle się ustawił skurczybyk.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

13
Proszę moderatorów o kasowanie postów kpiących w jakikolwiek sposób z idei tego tematu, krytykę pomysłu wsadźcie sobie głęboko, bo taka analiza może przydać się początkującym.
to nie kpiny - to analiza u źródeł.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

15
shinjiru, tak poważnie: nie da się przewidzieć, jaka książka zostanie bestsellerem. Wydawca, który ma "nosa", może to przeczuwać, ale nawet on nie będzie miał pewności. Byłam akurat w Niemczech, kiedy na rynek trafił Artemis Fowl, poprzedzony famą książki, która zdetronizuje Harry'ego Pottera. Ekscytowano się tym, że od brytyjskiego wydawcy Eoin Colfer zainkasował największą zaliczkę, jaką kiedykolwiek wypłacono autorowi książek dla dzieci, oczekiwano spektakularnego bum!. No i co? Wychodzą kolejne tomy, owszem, są tłumaczone, nawet w Polsce można je przeczytać, ale Harryemu Potterowi w niczym nie zagrażają, a pomysł filmu czy serialu, ciągle przekładany, padł chyba już nieodwołalnie.
Do tego bywa i tak, że książka tuż po wydaniu przechodzi bez echa, a bestsellerem staje się dopiero w jakiś czas później.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”