Ile tych wulgaryzmów...?

1
No właśnie - ile? Pytam w kontekście moich rozmyślań nad "nadaniem klimatu" niektórym scenom w mojej powieści o tematyce postapokalipsy. Dla przykładu, jest taka sytuacja:

Główny bohater odkrywa, że w schronie, gdzie przebywa on i kilku innych ocalałych, jest mężczyzna chory na lekomanię. Dziewczyna tego mężczyzny kradła dla niego środki przeciwbólowe z magazynu. Bohater, mając nadzieję na osobiste korzyści, dzieli się odkryciem z samozwańczym liderem grupy, który jest porywczy i w sytuacjach, w których chodzi o bezpieczeństwo ocalałych, staje się agresywny. Decyzja kończy się tym, że lider chce pobić lekomana i wyrzucić go ze schronu, przed czym jednak przestrzegają go inni ocalali i wywiązuje się olbrzymia kłótnia. Lecą takie wyrażenia, jak "ku**a", "spier***aj" oraz różnorakie inwektywy, co, jak dla mnie jest czymś oczywistym dla takiej sytuacji (połączonej dodatkowo z agresywną naturą jednego z bohaterów): nikt przecież nie będzie mówił "och, jak źle postąpiłeś! Niedobry ty!". Moim zdaniem jest to mimo wszystko dobry zabieg, by nadać wyżej wspomnianego klimatu oraz wiarygodności zachowań. Lecz czy jednak nie będzie to przekroczeniem pewnych granic? Bo ja rozumiem jeden wulgaryzm, ewentualnie dwa na dialog, sam się z tym spotykałem w książkach. Ale u mnie jest tak, że na jeden dialog przypada, jak na razie(jestem w trakcie pisania tegoż), pięć "ciężkich" wyrażeń. I chyba na tej liczbie się nie skończy. Lub jednak tak, jeżeli poradzicie, by nie przesadzać ;)
„Przekupić można każdego. Tyle, że jedni cenią się bardziej, drudzy zaś mniej.”

2
odporność czytelników jest różna - przeważnie jednak ci którzy czytają książki próg tolerancji mięcha mają ustawiony niżej niż miłośnicy filmideł Pasikowskiego. Tak więc trzeba uważać.

3
Ale u mnie jest tak, że na jeden dialog przypada, jak na razie(jestem w trakcie pisania tegoż), pięć "ciężkich" wyrażeń. I chyba na tej liczbie się nie skończy.
A wyobraź sobie, że Twój bohater zamiast przeklinać, wali pięścią w stół (albo w mordę adwersarza) i to pisz za każdym razem - sprawdź, ile wytrzyma czytelnik informacji o tym waleniu. Jak będzie wyglądał dialog (i gęby rozmówców), przerywany w kółko waleniem.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

4
Wulgaryzmy są uzasadnione tylko wtedy, gdy wkładasz je w usta prostaka a akcję umieszczasz w burdelu. W pozostałych wypadkach (przeważnie) świadczą one o braku oczytania, ubóstwie słownictwa i problemach emocjonalnych samego autora, który zna tylko dwa rodzaje mowy knajacką (stereotypowo zdatną do opisu post-apokalipsy) i patetyczną, sentymentalną (niepasującą do nastroju post-apokalipsy). W szczególności razi połączenie wulgarnej postaci z nimbem herosa lub otoczeniem o wysokiej kulturze etc. Zdecydowanie mam wybitnie niski poziom akceptacji dla prymitywów językowych (nie tylko z książek). Proszę mnie nie nawracać, bo zdania nie zmienię, użycie mowy wulgarnej tak, by nie raziła, to wielka sztuka stylistyczna. A za Sapkowskim i jego "Wiedźminem" nie przepadam! :)

5
Humanozerca pisze:świadczą one o braku oczytania, ubóstwie słownictwa i problemach emocjonalnych samego autora, który zna tylko dwa rodzaje mowy knajacką (stereotypowo zdatną do opisu post-apokalipsy) i patetyczną, sentymentalną (niepasującą do nastroju post-apokalipsy)
Hum! Przecież to nieprawda!
O niczym takim nie świadczy! Twoja wypowiedź jest prywatną cenzurką wystawioną autorowi. Tak Ty interpretujesz wulgaryzm. Ja uważam, że nieoczytany autor nadużywa słowa "niebieskofiołkowy" a autor z problemami emocjonalnymi stosuje nadmiar porównań homeryckich ;)

[ Dodano: Pon 03 Cze, 2013 ]
giacomo9, tu była rozmowa o wulgaryzmach http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=12331
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
Nataszo, z naukowego punktu widzenia moja wypowiedź jest nadmiernie insynuacyjna... Tylko wiesz, tolerancję w tym względzie należy zmniejszać programowo! A jak nie wierzysz to się przejdź po ulicy, albo przejedź komunikacją miejską. :P

7
Czasami można użyć słów pochodzących z egzotycznego dla nas języka lub wymyślonych, których bohater będzie używał do wyrażenia silnych emocji. Z kontekstu powinno wynikać, co chce przekazać.

Na przykład bohater nieoczekiwanie staje przed tajemniczym, imponującym budynkiem. Co lepiej brzmi w tej sytuacji: O k***! czy na przykład: Zghozd!

Aby taka metoda dobrze zadziałała, opis musi bardzo działać na wyobraźnię.
W ten sposób postać będzie się dodatkowo wyróżniać i łatwiej zapadnie czytelnikom w pamięć.
Ostatnio zmieniony pn 03 cze 2013, 11:13 przez Marcin Dolecki, łącznie zmieniany 1 raz.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

8
Humanozerca pisze:A jak nie wierzysz to się przejdź po ulicy, albo przejedź komunikacją miejską.
Ale to nie ma nic wspólnego z wulgaryzmem, jako środkiem ekspresji w utworze literackim.
Oczywiste jest, że wulgaryzmy zachwaszczają codzienny język.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

9
Nie sądzicie, że używanie wulgaryzmów to dodatkowy wysiłek dla mówiącego? Musi użyć więcej słów.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

10
Natasza pisze:A wyobraź sobie, że Twój bohater zamiast przeklinać, wali pięścią w stół (albo w mordę adwersarza) i to pisz za każdym razem - sprawdź, ile wytrzyma czytelnik informacji o tym waleniu. Jak będzie wyglądał dialog (i gęby rozmówców), przerywany w kółko waleniem.
:D Piękna metoda! Chyba wypróbuję!

BTW: Kiedyś w Hyde Parku założyłam "Wątek z wulgaryzmami" (taki ma tytuł) i tam też było trochę na temat. Ale teraz nie mogę go znaleźć.
Ostatnio zmieniony pn 03 cze 2013, 11:21 przez Thana, łącznie zmieniany 1 raz.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

11
Natasza, uważasz, że literatura nie ma z tym nic wspólnego? Bo moim zdaniem związek (między wulgarnością w świecie rzeczywistym i realnym) istnieje, albo z dużym prawdopodobieństwem występuje. Niektórzy autorzy uważają, że jak się użyje wielu wulgaryzmów, uzyska się efekt autentyczności, zaczerpnie coś z realności spotykanej na ulicy. Potem czyta to sobie młody umysł, nasiąka i klnie (nasiąkanie cudzym językiem, to nie bajka o złym wilku). Potem taki ktoś uważa, że prymitywizm nie przeszkadza w połączeniu z kulturą wysoką. Jak marketingowcy, czy szkoleniowcy powiedzą, iż nie należy rzucać mięsem na wizji, to jeszcze posłucha. Ale tak prywatnie pozostaje burakiem, ochrzania ekipę w studio lub robi sobie prywatną ekspresję na "Facebooku", chociaż jednocześnie szefuje w teatrze. A koncept, by zastanowić czytelnika chłopcem ze szkoły muzycznej, który klnie (pojawia się w zalinkowanej dyskusji), bierze w łeb,

12
W przypadku wulgaryzmów zachodzi też niebezpieczeństwo fatalnych nieporozumień wynikających ze składni:

Wystarczy porównać:

Ty jesteś, k***, bardzo fajna.

Ty jesteś bardzo fajna k***

:D
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

13
Humanozerca pisze: A koncept, by zastanowić czytelnika chłopcem ze szkoły muzycznej, który klnie (pojawia się w zalinkowanej dyskusji), bierze w łeb,
A tam bierze! Po prostu Ty, Hum, pożresz kolejne moje opowiadanie. Dostosowując je do insynuacyjnych teorii wulgaryzmów jako jednej z metod badania psychiki autora.

Autor wątku zapytał o ilość wulgaryzmów - nikt nie odpowie bez kontekstu utworu czy trzy, sto i w ogóle. Bo wulgaryzm jest leksykalnym środkiem stylistycznym - jak metafora, synekdocha i peryfraza (znaczy - te nie są leksykalnym)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

15
Niektórzy uważają, że mężczyzna używający wulgaryzmów jest bardziej "męski", ale - moim zdaniem - przeklinanie nie czyni bardziej męskim, podobnie jak kupienie w kiosku kolorowego magazynu o samochodach i położenie go w widocznym miejscu w domu.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”