Załóżmy, że początkujący autor, który nawet jeszcze nie debiutował, w wyniku zetknięcia się z jakąś książką zdołał wyszukać w niej sens, na którego nikt w jego przekonaniu przedtem nie wpadł. Co mają taka autorka bądź autor począć? Czy istnieje jakaś profesjonalna forma literacka przeznaczona na takie rozprawy? Wiem, że są analizy literackie, ale wydaje mi się, że to nie to. Czy także w eseju można byłoby swoją wizję wymowy utworu przedstawić?
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że ważny jest element wykształcenia. Autor taki, dajmy na to, nie będzie posiadał podstawowego teoretycznego zaplecza, bo nie ukończył żadnych studiów. Czy mimo to może on podjąć się takowej pracy? Czy też wymagane jest oczytanie w zakresie dotychczasowych analiz? Istnieją jakieś eseje, których autorzy podejmowali się przedstawienia czytelnikom własnych wizji przesłania, nie zdradzając przy tym czytelniczego obycia w takim zakresie, tzn. koncentrując się tylko na swej indywidualnej interpretacji, nie uwzględniając innych?
2
Esej?Vautrin pisze:Czy istnieje jakaś profesjonalna forma literacka przeznaczona na takie rozprawy?
Tak.Vautrin pisze:Autor taki, dajmy na to, nie będzie posiadał podstawowego teoretycznego zaplecza, bo nie ukończył żadnych studiów.
Nikt mu nie broni, ale wątpię, żeby mu wyszło.Vautrin pisze:Czy mimo to może on podjąć się takowej pracy?
Tak.Vautrin pisze:Czy też wymagane jest oczytanie w zakresie dotychczasowych analiz?
Liryka polska - interpretacje pod red. J. Prokopa, wydanie dowolne? ;gVautrin pisze:Istnieją jakieś eseje, których autorzy podejmowali się przedstawienia czytelnikom własnych wizji przesłania, nie zdradzając przy tym czytelniczego obycia w takim zakresie, tzn. koncentrując się tylko na swej indywidualnej interpretacji, nie uwzględniając innych?
To, o czym mówisz, nazywa się zasadniczo literaturoznawstwem i ludzie się tego uczą po 5 lat i dłużej.

3
...A potem wszyscy uczniowie ich przeklinająTo, o czym mówisz, nazywa się zasadniczo literaturoznawstwem i ludzie się tego uczą po 5 lat i dłużej.

Sepryot, moim zdaniem powinieneś przynajmniej spróbować. Może niekoniecznie przedstawiać to w jakiejś obszernej formie, bo na to rzeczywiście może ci brakować wiedzy i obycia w temacie, ale uważam, że powinieneś swoją wizję przedstawić.
Po bzdurach, jakie kiedyś przeczytałam w podręczniku siostry, będące właśnie "poważną analizą literacką wiersza" pisaną przez tak zwanego "człowieka z papierkiem", uważam, że literaturoznastwo to w 80% wymysły niemające niczego wspólnego z rzeczywistym sensem twórczości autora danego dzieła...Taka totalna nadinterpretacja płynąca z przeładowanych wzniosłymi schematami myślowymi głów.
I tu wielka, gigantyczna prośba do ciebie, Sepryot: kiedy będziesz pisał swoją analizę, nigdy nie pisz: "autor miał na myśli"; "to a to symbolizuje...". Zamiast tego pisz, że tak jest twoim zdaniem.
Powodzenia!
Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.
5
W życiu nie naczytałem się tylu pierdół w tak krótkim czasie, co obcując z literaturoznawstwem na studiach. A, no i oprócz literaturoznawstwa były jeszcze pozycje z listy lektur z amerykańskiego postmodernizmu, ale to już inna bajka...
Vautrin, jeśli lubisz interpretować, to pomyśl czy np. nie założyć w tym celu bloga (chociaż furory nie wróżę). Żeby zajmować się tym na poziomie akademickim, trzeba raczej mieć teoretyczne podstawy, dużo cytować z innych publikacji, używać wielu pojęć typu "postkolonializm" i umieć w każdym tekście dopatrywać się wszystkiego, co dusza zapragnie, z naciskiem na seksizm i niszczącą siłę kapitalizmu.
Vautrin, jeśli lubisz interpretować, to pomyśl czy np. nie założyć w tym celu bloga (chociaż furory nie wróżę). Żeby zajmować się tym na poziomie akademickim, trzeba raczej mieć teoretyczne podstawy, dużo cytować z innych publikacji, używać wielu pojęć typu "postkolonializm" i umieć w każdym tekście dopatrywać się wszystkiego, co dusza zapragnie, z naciskiem na seksizm i niszczącą siłę kapitalizmu.
8
Zwracałam się do was osobno, ale przepraszam, powinnam była to trochę inaczej ująć i wstawić enter.Dlaczego zwracasz się do mnie jak do Vautrina? xD
A może jakieś uzasadnienie? Chociaż może nie... I tak dziś wyjątkowo nie mam ochoty na dyskusję.Ale to niewielka różnica, bo i tak niewiele sensu ma to, co piszesz.
Oj, bo zdecydowana większość tekstów literaturoznawczych na jakie się natknęłam (nie było ich znowu tak dużo, żebym mogła uznawać się za jakiegoś speca w tej dziedzinie, ale jednak jakieś wnioski mogę wysnuć) to było lewactwoKomuś się tu myli literaturoznawstwo z lewactwem.

Moje "genialne" interpretacje akurat polonistce się podobałyZastanawiam się, skąd w społeczeństwie taki absurdalny obraz literaturoznawstwa. Bo co, bo wasze "genialne" interpretacje nie znalazły uznania w oczach polonistek w liceum, czy co?

Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.
9
Po prostu 80% (co najmniej) ludzi nie ma bladego pojęcia ani o metodologii badawczej literaturoznawstwa, ani o teorii literatury, ani nawet podstaw z historii nie mają, ale twierdzą, że literaturoznawstwo to pier****nie, bo oni (pół biedy) nie wiedzą skąd się biorą te interpretacje, albo (i to koszmar) "się z tym nie zgadzają". A poloniści dostają łatę bajarzy, którzy sami nie wiedzą o czym piszą.
A to dopiero pier****nie.
Godhand: Sep, nie tak uczuciowo
A to dopiero pier****nie.
Godhand: Sep, nie tak uczuciowo

Ostatnio zmieniony śr 26 cze 2013, 20:33 przez Sepryot, łącznie zmieniany 3 razy.
10
Sep, każdy broni swojego. 
Wiesz ile razy ja tłumaczyłem dlaczego filozofia to nie jest gadanie o niczym?

Wiesz ile razy ja tłumaczyłem dlaczego filozofia to nie jest gadanie o niczym?

www.huble.pl - planszówki w klimacie zen!
11
No i będzie dyskusjaPo prostu 80% (co najmniej) ludzi nie ma bladego pojęcia ani o metodologii badawczej literaturoznawstwa, ani o teorii literatury, ani nawet podstaw z historii nie mają, ale twierdzą, że literaturoznawstwo to pierdolenie, bo oni (pół biedy) nie wiedzą skąd się biorą te interpretacje, albo (i to koszmar) "się z tym nie zgadzają". A poloniści dostają łatę bajarzy, którzy sami nie wiedzą o czym piszą.
A to dopiero pierdolenie.

Chyba mnie trochę nie rozumiesz. Bo ja nie twierdzę, że WSZYSCY literaturoznawcy są be. Ja jestem święcie przekonana, że te 20% literaturoznawstwa to kawał porządnej roboty. I oby było tego więcej.
Ale nie zaprzeczysz, że zarówno wśród literaturoznawców, jak wśród polonistów trafiają się osoby całkiem niemające do tego predyspozycji. To tak samo jak wśród pisarzy - są Pisarze, grafomani i "pisarze średniaki", wypełniający przestrzeń między nimi.
Nie twierdzę, że moja opinia o danym dziele jest lepsza czy gorsza od ich - bo niby jak można oceniać opinie?
Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.
12
Bardzo rzadko. Uniwersytety, chociaż badziewne, wbrew pozorom odsiewają. Może nie na etapie magistrów, ale na pewno na etapie doktorów. Także jeśli przeczytasz jakąś interpretację/analizę/analizę z interpretacją w drukowanym dziele albo periodyku z jakąkolwiek renomą, na 99% ta interpretacja/analiza/analiza z interpretacją ma sens.Nefryt pisze:Ale nie zaprzeczysz, że zarówno wśród literaturoznawców, jak wśród polonistów trafiają się osoby całkiem niemające do tego predyspozycji.
Można być literaturoznawcą gorszym lub lepszym, ale nie można być złym, bo nikt tego nie kupi. Chyba, że się publikuje w "Polityce", ale mówimy chyba o nauce, a nie publicystyce?
13
Jeśli chodzi o odsiewanie - zgadzam się z tobą, że raczej większość z tytułem doktora jest już na poziomie.
Co do tego, że nikt by tego nie kupił... Myślę, że wiele zależy od gustów. Są ludzie tak zapatrzeni we własne opinie, że będą wyszukiwali wszystkiego, co się z nimi pokrywa. Cóż... maniactwo.
Co do tego, że nikt by tego nie kupił... Myślę, że wiele zależy od gustów. Są ludzie tak zapatrzeni we własne opinie, że będą wyszukiwali wszystkiego, co się z nimi pokrywa. Cóż... maniactwo.
Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.