Opowiadanie -> Powieść

1
Punktem wyjścia jest sytuacja znajoma dla wszystkich: jest opowiadanie, są jakieś realia, jest w końcu bohater grający o stawkę większą niż życie. Historia stara jak świat.

Jest też pomysł, żeby tę historię rozwinąć. Dróg prowadzących do celu jest kilka: pierwsza to rozepchać opowiadanie do ram powieści (czyli: rozwinąć napisaną wcześniej historię, gdzie koniec opowiadania=koniec powieści) i druga ścieżka, gdzie historia jest kontynuowana (w sensie: rozwijana). Z pewnością jest też droga pośrednia, gdzie wspomniane wcześniej ścieżki splatają się ze sobą.

Opowiadanie to zwykle zamknięta historia, więc jej kontynuowanie stanowi pewien problem. Chciałbym zapytać, jak sobie z tym radzicie? Wiem, że ważny jest efekt, a nie sposób, ale strasznie mnie to ciekawi: jak wygląda Wasza praca z tekstem? Jakie rozwiązania stosujecie?
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

2
1) są pomysły na opowiadania, są pomysły na cykle opowiadań, są pomysły na powieści i są pomysły na cykle powieściowe. Nazywam to nośnością fabularną pomysłu.

ergo: małego balonika nie dmuchaj do oporu bo pęknie.

2) Czasem jest tak że napiszemy opowiadanie które stanowi w miarę zamkniętą całość ale zakończenie jest otwarte i można potraktować je jako prolog powieści.

(jak w moim przypadku z kuzynkami - było powiadanie 40 stron - agentka szuka nieśmiertelnej kuzynki i ją na końcu opowiadanka znajduje. tylko że okazuje się iż znaleziona ma pewien problem, jeśli jednak połączą siły czeka je wyprawa po skarby...)

3) Nie rób na siłę. Pomysł zamyka się na 20 stronach - przy odrobinie wprawy dopchasz to watą do 25 stron. Ale to jak z parówkami... Może być 90% mięsa i smak jest jeszcze ok. może być 80% mięsa i dadzą się zjeść. Ale jak dasz tylko 70% mięsa to kazdy poczuje że to nie to o co chodziło.

3
Myślę, że ilu piszących tyle sposobów, Filip.

Ostatnio oglądnąłem sobie wywiad z Eustachym Rylskim na dwójce, i on akurat stwierdził, że najlepszą jego rzeczą jaką napisał był tekst debiutancki, czyli dyptyk Stankiewicz. Powrót. Powiedział dość ciekawą rzecz, że jeśli pisarzowi nie wystarcza stu stron, aby zawrzeć na nich, to o co mu idzie, to znaczy, że jest dość słaby w tym rzemiośle :)

No, a na poważnie, to myślę, że Andrzej rozwalił temat - jasno pokazał co i jak.

Mnie osobiście jest blisko do podejścia spontanicznego - to znaczy nie wiem, co jeszcze się z pomysłu urodzi, mam tylko szkielet fabuły i bohaterów. No i czas i praca pokaże, czy z tego wyjdzie opowiadanie, nowelka czy powieść. Ale jak mówiłem każdy ma swoje metody.

Pozdrawiam.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

4
jedno drugiego nie wyklucza. Napisałem opowiadanie o kuzynkach potem okazało isę jest to pomysł na którym da się budować dalej.

Ergo: pojawił się element spontaniczności ;)

*

ale zazwyczaj planuję chłodno i spokojnie.

notuję pomysły. Zdecydowana większość to pomysły na opowiadania. Czasem jak zaczynam pisać myślę "to będzie tekst na 50 k znaków" ale w trakcie puchnie do 60 tyś. A czasem "trafię".

Opowiadanie wielbłądzie masło wydawało mi się początkowo tekstem na jakieś 40-50k. wyszło ponad prawie 200k. Ale tam jest dwutorowa narracja - takie opowiadania/powieści pisze się łatwiej.

Trochę spuchło mi też "sowie zwierciadło" - miało mieć ok 500-550 k. Wyszło ponad 650 k.

*

najlepszy jest pomysł - samograj.

[ Dodano: Pon 22 Lut, 2016 ]
Mam 3 głównych bohaterów.

1) pomysły najgłupsze - świetnie rozgrywa Wędrowycz - to taki kolo że jak będzie po pijanemu kopał tunel do Australii to czytelnik wcale nie uzna tego za przegięcie ;)

2) folklor rosyjski, ukraiński, historia schyłku dynastii Romanowów - tu mogę zagonić do roboty doktora Skórzewskiego. Nie musi nawet w konkretnym tekście leczyć ludzi ;) , mogę do też wsadzić na statek wysłać do Norwegii lub do Ameryki - byle zmieścić się gdzieś w przedziale czasowym 1878 kiedy zrobił dyplom do pocz. lat 30-tych XX wieku. Historia medycyny - np kompletnie szalone eksperymentalne metody leczenia chorób dodają smaczku... (w "Reputacji" - wspomniałem celowe zarażanie malarią jako sposób leczenia syfilisu). Kuracja Krukenberga https://en.wikipedia.org/wiki/Krukenberg_procedure też jest ciekawostką która może tekst ubarwić a jednocześnie pokazać że w sumie nasze czasy i nasi lekarze są całkiem ok. ;)

3) poszukiwania artefaktów i zagadki historyczne różnych epok - tu się sprawdza Robert Storm. Zderza się z zagadkami zarówno typu "zaginiony wynalazek" jak i "dotknięcie nienazwanego". Kilka opowiadań z nim nie miało nawet wątku fantastycznego - ale i tak czytelnicy przełknęli... Często pracuje w Warszawie - cóż pracując prawie dwa lata dla "Pulsu Warszawy" trochę liznąłem historię miasta. Facet jest z wykształcenia archeologiem, z zamiłowania historykiem sztuki. Jedno i drugie przydaje mu się w pracy... I pozwala kanalizować pomysły z tych dziedzin...

W zasadzie każdy z nich jest skonstruowany tak, by za jego pomocą obrabiać niemal nieskończoną niemal ilość fabuł.

5
Andrzej, a jak byś się do tego zabrał, albo jak się zabrałeś 20 lat temu?

Załóżmy, że jest już te opko na 60k znaków, jest bohater, jest świat i jego komplikacje, słowem: punkt wyjścia i pierwsza historia. Stworzenie kilku opowieści z jednym bohaterem ma sens? Co z tym dalej zrobić? Czy może lepiej dodać wypełniacze i ulepić jedną historię (rozszerzyć tę pierwszą, już napisaną) w rozmiarach powieści (nie zbioru opowiadań)? I jak się do tego zabrać? Mówimy oczywiście o punkcie wyjścia dla amatora.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

6
Filip pisze: Załóżmy, że jest już te opko na 60k znaków, jest bohater, jest świat i jego komplikacje, słowem: punkt wyjścia i pierwsza historia. Stworzenie kilku opowieści z jednym bohaterem ma sens? Co z tym dalej zrobić? Czy może lepiej dodać wypełniacze i ulepić jedną historię (rozszerzyć tę pierwszą, już napisaną) w rozmiarach powieści (nie zbioru opowiadań)? I jak się do tego zabrać? Mówimy oczywiście o punkcie wyjścia dla amatora.
Dodasz wypełniacze, dojdą ci nowi bohaterowie, wniosą do historii własne problemy i okaże się, że to się już nie może tak skończyć, jak się kończy - i będziesz chciał/musiał pisać dalej. Pytanie tylko, czy chcesz to rozwijać, czy może zacząć coś nowego (może być też w tym świecie). Zdarzenia po/przed/w trakcie obecnej historii. Opcji jest aż za dużo.
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

7
Filip pisze:Andrzej, a jak byś się do tego zabrał, albo jak się zabrałeś 20 lat temu? .
Ujmę to tak - ja zacząłem od pisania dla czasopism. z tej drogi zrobiła się dziś wąska ścieżka.
Stąd moja kariera szła szlakiem:

Opowiadania - opowiadania pozbierane w zbiory - powieści.

Podobnie zrobili Sapkowski, Piekara, Grzędowicz etc.

Gdybym miał się zabierać to pewnie tak samo.

8
U mnie było odwrotnie. Napisałam powieść, a potem cofnęłam się do opowiadań. Aktualnie pracuję nad dwoma powieściami i jednym opowiadaniem. Tym razem z większym doświadczeniem biorę się za powieść, bo opowiadania nieźle mnie przetrenowały.

9
Taki banał:

Czytelnicy przyzwyczajają się do bohaterów.
Czytelnika cieszy jak dostaje kolejną porcję przygód kogoś kogo lubi.

warto budować markę rozpoznawalnego bohatera.

10
Cóż sprawia, że dobrzy pisarze rypią tom po tomie, ciągną cykle niby gumę do żucia, miast wykorzystywać pomysły do czegoś zupełnie nowego, popracować nad czymś odkrywczym, oryginalnym, pięknym, nad czymś, co utarłoby nosa krytykom i wrogom fantasy, etatowym przedrzeźniaczom i prześmiewcom tego gatunku? Wydaje mi się, że znam odpowiedź. Autorzy zakochują się w swoich bohaterach i trudno im się z nimi rozstać. Nawet gdy czują, że wyeksploatowali protagonistów do suchej nitki, walą kolejne tomy o ich dzieciach.
(...)
Autorzy zakochują się w swoich „światach” i ich mapach.
(...)
I wreszcie - autorzy to lenie i nie chce im się myśleć. Autorzy to ograniczone matoły i choćby pękli, nie wykrzeszą z siebie niczego oryginalnego, zmuszeni są klepać ograny schemat. A nade wszystko autorzy to wyrachowane bestie i idzie im o forsę, jaka leci od tomu.
A. Sapkowski - Piróg, albo nie ma złota w Szarych Górach
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

12
slavec2723 pisze: I wreszcie - autorzy to lenie i nie chce im się myśleć. Autorzy to ograniczone matoły i choćby pękli, nie wykrzeszą z siebie niczego oryginalnego, zmuszeni są klepać ograny schemat. A nade wszystko autorzy to wyrachowane bestie i idzie im o forsę, jaka leci od tomu.
A. Sapkowski - Piróg, albo nie ma złota w Szarych Górach
geeeeeniaaaaalneeee spostrzeżenie które pada z ust człowieka który stworzył jeden świat fantasy i ciągnął go jak gumę do żucia, potem spłodził 3 tomową powieść o husytach a na koniec założył sobie stryczek z cienkiej żmiji.

innym przysrywa a sam co? Wliczając opowiadanie "w leju po bombie" i to o kocie mamy w jego twórczości aż 5 scenerii... ...stworzonych przez 30 lat pracy twórczej.

*

swoją drogą to ja jestem taką pazerną bestią na dorobku. Ale wychodzę z założenia odwrotnego - uważam ze aby forsa leciała czytelnika trzeba nieustannie czymś zaskakiwać - takim zaskoczeniem np. jest 7 tom "Oka Jelenia" gdzie znanych czytelnikowi bohaterów odbijam w zupełnie innym lustrze czasów...

Wędrowycz, Kruszewskie, Skórzewski, Storm, bohaterowie dnia wskrzeszenia, bohaterowi oka jelenia, norweski dziennik - odcinam kupony od 7 oklepanych schematów & zespołów postaci nie licząc opowiadań z postaciami epizodycznymi...

[ Dodano: Sob 27 Lut, 2016 ]
warto budować markę rozpoznawalnego bohatera.
errata: warto budować marki rozpoznawalnych bohaterów. Kilka. Kilkanaście.

[ Dodano: Sob 27 Lut, 2016 ]
Romek Pawlak pisze:Medice, cura te ipsum :)
to nie zawsze możliwe. na ten przykład
sam sobie człowiek esperalu nie zaszyje... :roll:

a mi się strasznie podoba złota myśl:

Głupcy są jak wampiry w lustrze ich nie widać :wink:

Opowiadanie -> Powieść

13
Kiedyś, bodajże w "Fantastyce", przytoczono historię amatora, który zaczął pisać listy do Zajdla, a ten mu nawet ze dwa, czy trzy razy odpisał, grzecznie zaznaczając, że tej korespondencji nie będą ciągnąć, bo zwyczajnie Zajdlowi brakuje na to czasu. Ale ja nie o tym. Głównym tematem listów było "panie Zajdel, jak pisać?!"

No i z tych listów wynika, że pisanie opowiadania i powieści wg Zajdla różni się jednym. Na opowiadanie trzeba mieć konkretny, mocny, wyrazisty pomysł. Na postać, na fabułę, na puentę, na miejsce akcji, cokolwiek. Z powieścią jest inaczej - można mieć mglisty zarys i na jego podstawie improwizować, może nawet dać się zaskoczyć swoim bohaterom (czyt. swojej własnej wyobraźni).

Może nie jest to do końca odpowiedź na kwestie poruszone w pierwszym poście. Na pewno stanowi jednak jakąś wskazówkę, kiedy pisać opowiadanie, a kiedy porywać się na coś dłuższego.
http://dolinarozpusty.wordpress.com/

Opowiadanie -> Powieść

15
Mr Żubr pisze: Kiedyś, bodajże w "Fantastyce", przytoczono historię amatora, który zaczął pisać listy do Zajdla, a ten mu nawet ze dwa, czy trzy razy odpisał, grzecznie zaznaczając, że tej korespondencji nie będą ciągnąć, bo zwyczajnie Zajdlowi brakuje na to czasu. Ale ja nie o tym. Głównym tematem listów było "panie Zajdel, jak pisać?!"

No i z tych listów wynika, że pisanie opowiadania i powieści wg Zajdla różni się jednym. Na opowiadanie trzeba mieć konkretny, mocny, wyrazisty pomysł. Na postać, na fabułę, na puentę, na miejsce akcji, cokolwiek. Z powieścią jest inaczej - można mieć mglisty zarys i na jego podstawie improwizować, może nawet dać się zaskoczyć swoim bohaterom (czyt. swojej własnej wyobraźni).

Może nie jest to do końca odpowiedź na kwestie poruszone w pierwszym poście. Na pewno stanowi jednak jakąś wskazówkę, kiedy pisać opowiadanie, a kiedy porywać się na coś dłuższego.
Nie śledzę uważnie NF, ale mam wrażenie, że nieco niedokładnie cytujesz, natomiast chodziło o amatora Romka Pawlaka z roku circa 1983 :) któren właśnie wysłał Zajdlowi rękopis opowiadania czy dwóch i poprosił o rady :)
Parowski przy którejś rocznicy te listy, znaczy odpowiedzi Zajdla, opublikował :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron