W pierwszej chwili myślałam, że mam dość prostą odpowiedź... A potem zaczęłam temat oglądać od dwóch stron i przestało być tak łatwo. Na pewno nie odpowiem na Twoje pytania, Szczepko, ale spróbuję jakoś podejść do tematu. Bo ciekawy, moim zdaniem.
1) Co rozumiem, jeśli mi ktoś napisze, że mam nierówny styl?
To jest chyba ta prostsza odpowiedź. Ja to zrozumiem jako "raz piszesz dobrze/ładnie, a raz przegadujesz/tworzysz bezsensowne metafory" itd. Przynajmniej mam odczucie, że w takim kontekście dostawałam zwykle takie komentarze. Coś w rodzaju: "no i zobacz - raz opis jest w punkt, nie przesadzony, ale nie nudny, a za chwilę tworzysz piętrową metaforę, która się nie trzyma kupy albo piszesz potocznym językiem". Czyli przez nierówny styl rozumiałabym nie to, że skaczę pomiędzy różnymi stylami, tylko że ten, który sobie nazwijmy to narzuciłam tworzę raz lepiej, a raz gorzej.
Tyle że taka interpretacja może pasować tylko do moich tekstów. Trochę trudno mi przewidzieć, czy u Ciebie takie komentarze miały sens, czy mogły paść w takim kontekście
I to mnie zaprowadziło do tej drugiej perspektywy...
2) Co ja bym rozumiała pod określeniem "nierówny styl", gdybym komentowała tak czyjś tekst...
I tu się sprawa komplikuje, bo gdyby chodziło mi o to, co zinterpretowałam w punkcie pierwszym, to pewnie napisałabym "piszesz strasznie nierówno". A kiedy napisałabym "masz nierówny styl"? Jeśli w ogóle, to chyba wtedy, gdybym widziała, że tekst raz jest pisany Sienkiewiczem, a raz Masłowską, ale każda wersja wychodzi w miarę poprawnie, tylko nie współgra ze sobą. Oczywiście ten Sienkiewicz i Masłowska to taki przegięty obraz. Jeśli nie skaczemy do takich ekstremów, to zarzut tego typu może paść, jeśli mieszamy lekko od siebie odmienne style, ale tak, że to zgrzyta - wybija czytelnika z jakiegoś klimatu, w który już zdążył wejść. Myślę, że to bardzo mocno kwestia detali, no i dość subiektywnych odczuć.
Czy tak rozumiany nierówny styl może być zamierzonym efektem - pewnie tak. Ale jeśli wychodzi przypadkiem i ludzie zgłaszają to jako zarzut, to pewnie ja bym pomyślała nad dopracowaniem tego. Dla zwykłej przyjemności czytania...
Ale jak...? I tu na razie nie mam odpowiedzi poza tym, żeby usiąść z czytelnikiem i solidnie z nim przeanalizować, co on nazywa tą "nierównością". Swoją drogą, jak usłyszałaś taki zarzut, to może jesteś w stanie podrążyć głębiej i się dowiedzieć, co autor komentarza miał na myśli?
