2
autor: Agnieszka Cupak
Pisarz domowy
Wiesz, moim zdaniem to calkiem nie głupi pomysł ale... No właśnie, to ale. Zapewne każdy, kto trochę pisze ma swój własny sposób na to pisanie. U mnie zaczyna się od tego, że przychodzi mi do głowy jakaś historia, czasem to tylko jakaś scena, wokół, której buduję potem całość.Dla mnie ważne by najpierw coś opowiedzieć, nie koniecznie całość. Mam taką jedną rzecz, którą bardzo lubię. Zaczęło się od banalnej historyjki, jakich wiele. W trakcie pisania pojawiały się kolejne postacie, wprowadzane bo były konieczne, potem zaczęły się pojawiać pytania, setki pytań, czy on powinien tak, a tak, dlaczego on jest taki, a taki, czy on taki się urodził, czy się stał, jeśli się stało to dlaczego, itd itp. W zasadzie od początku miałam raczej szkic bohaterów, bardzo ogólne cechy ich charakteru. Potem dopiero zaczęłam kształtować ich bardziej dokładnie, bo np dopisałam taką a nie inną scenę, która radykalnie zmieniła coś w postaci bohatera, więc i on sam się zmienił. Ostateczna wersja jest można powiedzieć całkiem inna od pierwowzoru. Co więcej bohater, który miał być dodatkiem do rozwiązania paru spraw nagle stał się bohaterem głównym. Analizowałam go nawet poprzez relacje rodzinne, o których tylko wspomniałam, ale ja musiałam to wiedzieć. Dlatego ostatecznie on jest taki a nie inny. Ale nie wyobrażam sobie, by na początku pisania kiedy często mamy tylko konspekt i ogólne wyobrażenie opowiadanej historii można było zrobić dokładne portrety psychologiczne bohaterów. Oczywiście, że jak się ktoś uprze, albo ma taki styl pisania to można. Ale wiem, że często pisząc nagle przychodzi nam coś innego do głowy, albo "wpadamy" na inne rozwiązanie opisywanej sytuacji i okazuje się, że ma to wpływ także na kreowaną postać.
Oczywiście mogę się mylić, ale ja właśnie tak tworzę te swoje opowieści do zeszytów.