Proporcje, dialogi i opisy, jak to jest

1
Witajcie.

Jak to jest z tymi proporcjami opisów i dialogów w książkach? Kiedyś spotkałam się ze stwierdzeniem, że książka to 90% opisy i tylko 10% to dialogi. Z kolei niedawno ktoś powiedział, że współcześnie można pozwalać sobie na zminimalizowanie opisów a większą rozbudowę dialogów, gdyż w dobie TV, filmu i internetu bez sensu jest opisywać czytelnikowi dokładnie wszystko, łącznie z opisem przyrody, wyglądem miasta itd. Opisuje się tylko to co ważne resztę zaznacza krótko, w stylu: w oddali widoczne były góry. I sama nie wiem jak to jest prawidłowo. Z osobistych doświadczeń wiem, że zbyt długie opisy przyrody (pozytywizm) były dla mnie nużące. Za to ciekawy dialog przyspieszał czytanie, napędzał akcję. Przyznam, że lubię kiedy w książkach jest sporo dialogów.

Niestety w swoim pisaniu zauważam, że często zdecydowanie przesadzam z ilością dialogów :) Poczatkowo kiedy coś piszę staram się być bardzo szczegółowa i dokładna, bo dla mnie też te informacje są ważne. Później jednak wycinam ile się da, tak by zostało co zostać powinno. I tu niestety się obawiam, że wycinam za dużo. :) Kiedyś ktoś mi zarzucił, że obrażam czytelnika opisując mu ze szczegółami wszystko, a czytelnik jest inteligentny i ma wyobraźnie więc po co się rozpisywać. I teraz przeginam w drugą stronę.

Proszę wiec o radę, jak zachować stosowne proporcje.

2
Stosowne proporcje są wtedy, gdy czyta się to dobrze, kiedy wg ciebie jest tak jak powinno być. Myślę, że nie ma tu jakiegoś wzoru na idealną książkę i każdy autor pisze tak, jak chce, jak uważa za słuszne, w końcu to ON pisze, a nie KTOŚ za niego. Wiem, że to niezbyt pomocne, ale wydaje mi się, że taka jest prawda i samemu trzeba szukać rozwiązania, wg nas, najlepszego. Jak to kiedyś powiedział Pratchett, w jednym z wywiadów: to jak z malarstwem, kiedy spytasz się malarza, czemu na obrazie użył niebieskiego, powie Ci, że tylko niebieski tam pasował. Sama musisz wiedzieć, co będzie najlepsze dla twojego dzieła.

W końcu, dobre książki, w tej kwestii, wyglądają przeróżnie, od skrajnego minimalizmu w dialogach, do skrajnego maksymalizmu - grunt by było tak, jak chcesz i by się to dobrze czytało.
"Ja to wszystko serdecznie pierdolę, panie majorze. I wszystkich."

Demony Wojny wg. Goi

3
Nie sądzę, aby istniał matematyczny wzór na dobrą książkę - właściwie, szkoda, to pewnie bardzo ułatwiłoby nam sprawę. ;) Nistety, ze względu na jego brak musimy jakoś radzić sobie sami. Trzeba - metodą prób i błędów - wypracować w swojej twórczości równowagę pomiędzy opisem i dialogiem, tak, aby z jednej strony dawać czytelnikowi odpowiednią ilość informacji, by łatwo mógł sobie wszystko wyobrazić, a z drugiej, by nie zanudzić go przesadnie długimi opisami. Proporcje dialogów i opisów to zwykle kwestia indywidualnego stylu pisarza, więc pozostaje tylko ćwiczyć.

4
Dzięki, ja też mam podobne odczucia. Niedawno jednak znajomy, który studiuje polonistykę powiedział, że jakiś wykładowca przedstawiał im zasady pisani książki i tam mówił o tych proporcjach między dialogami i opisami. Ja z kolei często w dialogach i obok nich staram się przedstawić także inne rzeczy, więc uważam, że dodatkowy opis postaci byłby niepotrzebny. Mnie np drażni, kiedy czytam w książce, że ktoś spojrzał w jej niebieskie oczy i odgarnął w tył kosmyk czarnych włosów, a dwa zdania dalej czytamy, że jakaś Ona miała czarne włosy i niebieskie oczy. Uważam, ze opis postaci można pokazać na pierwszy sposób i to już wystarczy. Można to też wrzucić w dialog itd.

Ale chciałam się dowiedzieć, co Wy pisarze, weryfikatorzy i przyszli pisarze oraz obecni czytelnicy o tym sądzicie. I jak to jest u Was z tym pisaniem, dzięki raz jeszcze za informacje i uwagi.

5
Mam podobny problem co Ty, jednak przestałam się tym jakoś szczególnie przejmować. Taki jest mój styl i wolę się z tym pogodzić niż na siłę wciskać epitety gdzie popadnie ;) Ograniczam się do prostych opisów, bo nie mam niestety plastycznego języka. Podziwiam tych, którzy z głupiej fryzury bohaterki potrafią zrobić "kaskadę złocistych loków mieniących się w promieniach lipcowego słońca, opadających miękko na ramiona..." itd. itd.;)



A propos, myślę, że ten filmik idealnie pasuje do tematu naszej dyskusji





Chyba wolę mimo wszystko moją lakoniczność niż przerysowane metafory :D

7
Agnieszka Cupak pisze:Niedawno jednak znajomy, który studiuje polonistykę powiedział, że jakiś wykładowca przedstawiał im zasady pisani książki i tam mówił o tych proporcjach między dialogami i opisami.


Po prostu ręce opadają.



Można tę sytuację porównać do próby przedstawienia wzoru na obecność koloru żółtego w dobrej pracy malarskiej...
Strona autorska: www.stefandarda.pl
Strona na portalu Facebook: http://www.facebook.com/pages/Stefan-Da ... 1627153398

9
Najstarsza rada, jaką mogę tu przytoczyć, to wymyślony jeszcze przez greckiego filozofa złoty środek. Właśnie tego powinno się poszukiwać - równowagi między dialogami a opisami.



Skecz rzeczywiście bardzo fajny :)
"Jeżeli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach na przyszłość"



Woody Allen

10
W dziedzinie pisania co prawda raczkuje,ale powiem z wielkiego doswiadczenia wynikajacego z przewertowania dobrych kilku dziesiatek polskiej i zagranicznej fantastyki,ze najlepiej tresci na przykladzie pisania Borowskiego(choc jak wiadomo powiesci nie pisal) Lapidarnosc = wieksza wymowa. Czyli parafrazujac przedmowce podpisuje sie pod zdaniem,ze lepsza jest lakonicznosc niz przerysowane metafory.

[ Dodano: Pią 17 Kwi, 2009 ]
Ze najlepiej sprawdza sie sposob opisywanie czegolwiek na przykladzie pisania Borowskiego*



Przepraszam z gory za spam,ale najwidoczniej jestem technicznie uposledzony,bom nie znalazl edycji posta. :-)

[ Dodano: Sob 18 Kwi, 2009 ]
Jeszcze raz ja.Chodzilo mi o Różewicza. Przepraszam za pomylke ;)

11
W "Pachnidle" na 200 stron powieści jest chyba parę dialogów, a od książki nie można się oderwać. Czyli jak ktoś umie ciekawie pisać, to i bez dialogów spłodzi elektryzujące dziełko. A jak ktoś nie potrafi, to nie pomoże stosowanie proporcji dialog-opis, uznanych przez jajogłowych teoretyków za idealne.
Osoba, która dostaje od kolegi prezenty na urodziny, a sama mu ich nie daje, to niewdzięcznik.

Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.

A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?

12
W "Zewie Cthulhu" Lovecrafta nie ma ani jednego dialogu. Inna sprawa, że książka nie podobała mi się, a inna - że autor przeszedł do historii jako wybitny pisarz

13
...wybitny pisarz, który dialogów pisać nie umiał.



Kto czytał "Pamiętnik rzemieślnika", ten zna przykłady iście idiotycznych dialogów wychodzących z pod ręki Lovercrafta. Miał jednak pewną zaletę, co odróżniało go (i odróżnia dalej) od wielu innych pisarzy i, rzecz jasna, amatorów takich jak my: zdawał sobie sprawę ze swej dialogowej ułomności i przyznawał się do niej, więc dialogi po prostu omijał, zamiast je partolić.

Osobiście uważam jednak, że to złe podejście - w końcu wszystkiego można się nauczyć.



Bin, ja zaczynałem "Góry szaleństwa" i nie dałem rady. Wykończył mnie ten mistrz. Może kiedy indziej spróbuję coś jego przeczytać...

14
Ja też po przeczytaniu paru opowiadań Lovecrafta zapytałem siebie: co za ludzie, w mordę jeża, mówią, że to "interesujący autor"? Przytoczyłem go tu tylko jako przykład, że nie ma matematycznego wzoru na relację dialog-opis, bo chociaż Lovecraft. stawiał je w proporcji 1:0, to odcisnął swoją mordkę na literaturze, ale też na kulturze w ogóle.



Ja tam dialogów daję od cholery, nie wiem nawet, czy nie za dużo. Uważam, że to najlepszy sposób, żeby uzewnętrznić bohaterów. Ale czasami nadchodzi taki moment, kiedy trzeba zamknąć usta ludziom i dać pięć minut narratorowi, co czasem sprawia mi sporawy problem

15
Ech, w dialogu można przekazać mnóstwo rzeczy. I wtedy znika problem zbyt szczegółowych opisów. Sposób wypowiadania się bohaterów to jedno, ale w opis dialogu lubię wplatać ich myśli. Na przykład:

- Podwójną whiskey z colą… Nie, normalną, bez coli.

- Podać? – Ewa uniosła brwi, czekając na jakikolwiek zwrot grzecznościowy.

- Tak, poproszę. – Uśmiechnął się, maskując zażenowanie.




Może to nie jest cud, miód i orzeszki, ale w taki sposób lubię podkreślać charaktery. Lepiej tak, niż "Adam był taki i taki". Zresztą, sama się nad tym męczyłam jakiś czas. Nagle przyszło, w miarę pisania, tak mi wygodnie ;)
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”