Granica między inspiracją a plagiatem

1
Zapoznałem się ostatnio ze zbiorem opowiadań pana Roberta J. Szmidta, "Ostatni zjazd przed Litwą". Pierwsze opowiadanie, "Ciche Wzgórze", było zainspirowane grą/filmem "Silent Hill" (ze względu na pewne detale stawiam na grę w wersji na Playstation, ale to tylko mój domysł), o czym autor otwarcie mówi.

Kontrowersje wzbudziła lektura drugiego opowiadania, "Ciemna strona Księżyca". Mówiąc krótko, akcja została osadzona w scenerii z gry na Playstation 1, a mianowicie "Parasite Eve 2", opartej na horrorze Hideaki Sena. Opublikowanego po raz pierwszy w 1995 roku w Japonii. Nie ma mowy o zbiegu okoliczności - począwszy od nazwy miasteczka (Dryfield), poprzez topografię mieściny i okolicy, aż po detale z opisów hotelowych wnętrz, wszystko jest identyczne. Najwyraźniej autor grał w tę grę, za co zyskał zresztą +5 do sympatii, bo jest to jedna z moich ulubionych produkcji firmy Square Enix... Uprzedzę ewentualne pytania: tak, potrafię to udowodnić. Na żądanie pozwolę sobie zacytować pewne fragmenty opowiadania i pokazać zrzuty ekranowe z gry.

Czy Waszym zdaniem dopuszczalne jest takie wykorzystanie scenerii z niszowej gry? Przeniesienie jej żywcem do własnego opowiadania, aby posłużyła jako tło do autorskiej fabuły? Czy jest to cicha inspiracja, czy już plagiat? Osobiście skłaniam się ku tej ostatniej tezie - korzystanie z tworu intelektualnego osób trzecich i skopiowanie go praktycznie bez kamuflażu, zakrawa moim zdaniem na formę intelektualnej kradzieży. Z drugiej jednak strony, jeśli robi to nie początkujący autor, ale doświadczony redaktor naczelny magazynu "Science Fiction", nie potrafię być tak jednoznaczny w osądach. Więc, kochani, Waszym zdaniem: czy taka praktyka jest dopuszczalna, czy nie?
Nawet kiedy robisz źle, rób to dobrze.

2
Jeśli jest dokładnie jak mówisz to - według mnie - jest to plagiat.

Ale piszę posta, by się tylko przyczepić :P
Wajper pisze:(Robert J. Szmidt - dop.) doświadczony redaktor naczelny magazynu "Science Fiction"
Były naczelny.

3
Wajper pisze:Zapoznałem się ostatnio ze zbiorem opowiadań pana Roberta J. Szmidta, "Ostatni zjazd przed Litwą". Pierwsze opowiadanie, "Ciche Wzgórze", było zainspirowane grą/filmem "Silent Hill" (ze względu na pewne detale stawiam na grę w wersji na Playstation, ale to tylko mój domysł), o czym autor otwarcie mówi.

Kontrowersje wzbudziła lektura drugiego opowiadania, "Ciemna strona Księżyca". Mówiąc krótko, akcja została osadzona w scenerii z gry na Playstation 1, a mianowicie "Parasite Eve 2", opartej na horrorze Hideaki Sena.
Najwyraźniej Szmidt bardzo lubi konsole :P
Wajper pisze:Uprzedzę ewentualne pytania: tak, potrafię to udowodnić. Na żądanie pozwolę sobie zacytować pewne fragmenty opowiadania i pokazać zrzuty ekranowe z gry.

Mam nadzieję, że zaznajomiłeś się z konsekwencjami tego typu oświadczeń - prawników coraz więcej; niedługo będą się procesować za papierki po cukierkach.
Wajper pisze:Czy Waszym zdaniem dopuszczalne jest takie wykorzystanie scenerii z niszowej gry? Przeniesienie jej żywcem do własnego opowiadania, aby posłużyła jako tło do autorskiej fabuły? Czy jest to cicha inspiracja, czy już plagiat?
Krótko podsumowując Twoją wypowiedź - nie martwię się tym, za co ten gość "ewentualnie" beknie. To sprawa Japońców. W każdym bądź razie - pisanie czegoś, co jest praktycznym odzwierciedleniem gry - jeśli gość nie układał się ze wschodem - jest robieniem syfu. To sprawa honoru. Masz go, to nie robisz tego, co już istnieje. Ale taki jest biznes - łapią się i rękami i nogami. Wszystkiego, co się da.

4
Wajper pisze:Na żądanie pozwolę sobie zacytować pewne fragmenty opowiadania i pokazać zrzuty ekranowe z gry.
Wnoszę o przedstawienie materiału dowodowego.

Nie z powodu zaintrygowania sprawą, bo mam ją szczerze gdzieś, jednak z czystej ciekawości i chęci poczytania i porównywania.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

5
Wajper pisze:Osobiście skłaniam się ku tej ostatniej tezie - korzystanie z tworu intelektualnego osób trzecich i skopiowanie go praktycznie bez kamuflażu, zakrawa moim zdaniem na formę intelektualnej kradzieży. Z drugiej jednak strony, jeśli robi to nie początkujący autor, ale doświadczony redaktor naczelny magazynu "Science Fiction", nie potrafię być tak jednoznaczny w osądach.
Rozumiem, że masz tu na myśli fakt, iż doświadczony pisarz może sobie "zerżnąć" jakiś motyw z racji tego, że jest już doświadczony (i na przykład może to świadczyć o jakimś ukrytym zamiarze literackim), natomiast jeśli zrobiłby to początkujący autor, to byłbyś bardziej jednoznaczny w osądach? Ja myślę dokładnie odwrotnie - raczej początkującemu pisarzowi łatwiej mi wybaczyć wzorowanie się czyimś stylem, czy wręcz inspirowanie się do granic plagiatu jakimś dziełem, które wywarło na nim wielkie wrażenie. Młodym literatom zdarzają się różne rzeczy, zanim nie wyrobią sobie swojego stylu i można to wybaczać (aczkolwiek zauważać i wytykać). Często też zanim zaczną tworzyć swoje własne światy i scenerie korzystają ze światów różnych powieści, gier czy filmów i jeśli ma to służyć praktykom i ćwiczeniom nie widzę w tym nic złego. Natomiast doświadczony autor powinien się raczej wystrzegać takich zabiegów i osobiście jest mi ciężej wybaczyć i wytłumaczyć takie przewinięcie, zwłaszcza jeśli nie zaznaczy nigdzie, iż jego opowiadanie dzieje się w realiach wykreowanych przez twórców takiej-a-takiej gry. Wtedy zakrawa to o przywłaszczenie sobie cudzego pomysłu i podania jako własnego, a więc o oszustwo i okłamywanie własnych czytelników. To właśnie w tym przypadku, jeśli oczywiście jest to do udowodnienia, byłabym bardziej jednoznaczna w osądzie.
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.

Rok nieistnienia B. Leśmian

6
tak też myślałem. Zatem, w tym tygodniu materiał dowodowy. Sorki, ale przejście gry nawet na emu chwilę trwa, ponadto musze znów wypożyczyć z biblioteki rzeczony zbiór - 2 tygodnie deadline, będą smakowite cytaty (z zachowaniem praw autorskich, że tak sobie zażartuję) okraszone screenami (bez praw autorskich, ale skorzystam z prawa GPL). Tylko... po tym wszystkim troche mi żal pana Szmidta. No lubi facet gry, inspiruje się... Zupełnie jak ja. Ale z drugiej strony (oczy Wajpera nadbiegają czerwienią), prędzej mnie szlag trafi, niż skorzystam z cudzego pomysłu nawet na kształt insekta na piątym planie sceny. Albo jesteś, bracie, AUTOREM, albo idź hodować marchewkę, tudzież uprawiaj kulturystykę...
Nawet kiedy robisz źle, rób to dobrze.

7
Dla mnie wyżej przedstawiona "sytuacja" jest tylko dowodem na to, że gość nie posiada własnych pomysłów tylko musi ich szukać. Moim zdaniem to ma się nijak do inspiracji. Nienawidzę plagiatów, gdyż ich autorzy to kompletni ignoranci i egoiści. Nie raz spotkałam się z opowiadaniami, których fragmenty były żywcem ściągnięte z piosenki. To, że właduje się parę synonimów i przedłuży zdania nie oznacza, że zrobiło się coś samemu. Samemu się jedynie ukradło (tak - ukradło) czyjąś pracę. Dla mnie inspiracja kończy się w miejscu, gdzie człowiek zaczyna kopiować wyrażenia, sytuacje i postaci.
phantom in your heart, havoc in your soul

8
Z plagiatami miałam do czynienia, ale szkoda gadać. Niestety nie da się uchronić swoich prac przed ludźmi "kopiarkami".
Jesli chodzi o moje plagiaty, to zrzynam wszystko z moich snów.

9
Temat ciekawy zwłaszcza, ze coraz częściej wychodzi na światło dzienne fakt iż kradzież intelektualna jest na porządku dziennym. Wielu ludzi nie wstydzi się kopiować tekstu czy bezkarnie czerpać pełnymi garściami z twórczości innych.

Człowiek potrzebuje inspiracji i natchnienia więc korzysta z twórczości innych, co tamtym powinno schlebiać, ale do pewnego momentu.

Sama często sięgam do książek, w których jest pełno opisów przyrody czy podróżowania statkiem. To jest moja inspiracja, przeczytam, pomyślę i napiszę swoje.

Spodobał nam się rys bohatera, chcemy też takiego mieć, ale jeśli nadajemy mu otoczkę inną niż nasza inspiracja, dajemy mu inny życiorys, inne problemy do rozwikłania, to nie jest to plagiat.

Poza tym warto zapoznać się z definicją plagiatu, która mówi wprost, że " jest to skopiowanie cudzej pracy/pomysłu (lub jej części) i przedstawienie pod własnym nazwiskiem, np. obrazu, grafiki, fotografii, odkrycia, piosenki, wiersza, wynalazku, pracy magisterskiej, pracy doktorskiej, publikacji naukowej."
Innymi słowy: kradzież utworu lub pomysłu.

Trudność w definiowaniu plagiatu wynika m.in. z faktu, że cały dorobek intelektualny i artystyczny jakie ludzkość stworzyła powstaje w wyniku przetwarzania i rozwijania dorobku poprzedników. Na dodatek z wielu zapożyczeń nie zdajemy sobie sprawy, a plagiat jest zamierzeniem celowym. Trudno więc mówić o plagiacie niezamierzonym. Plagiatem będzie jedynie nie informowanie o istotnych zapożyczeniach.

Czasami jest łatwo nazwać coś plagiatem, ale innym razem jest to ciężkie do stwierdzenia.

10
Nawet nie chce mi się zgadywać skąd jest ta definicja plagiatu. Sformułowanie "plagiat" jest pojęciem potocznym i nie występuje w prawie. Tam mówimy o nieoznaczonym zapożyczeniu. Co więcej podane przez ciebie definicja nie jest prawdziwa w świetle ustawy o prawie autorskim. Pomysł nie jest chroniony prawem autorskim. Jeżeli chciałbym przykładowo napisać książkę o 9 bohaterach idących do tajemniczej krainy by zniszczyć tam magiczny pierścień i tym pokonać złego władcę, nic nie stoi na przeszkodzie żebym to napisał.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”