Kana temat dla swego rodu, któren jest z Marsa

1
Nieprzypadkowo temat zakładam w tym dziale.
Najpiękniejszą kobietą, która inspirowała mnie w ciągu jednej czwartej mojego życia była M.
Nie chodzi mnie li tylko o inspiracje czysto literackie. Chociaż, gdyby się głębiej zastanowić, przekładało się na pisanie. M. pozostawiam zatem poza tematem.
Ale żem wczoraj obejrzał po raz enty jakiś "Resident Evil" i dochodzę do wniosku, że cholernie inspiruje mnie Milla Jovovich... Do czego? A żebyście wiedzieli, że do tego, by siąść do klawiatury i przepisać kilka swoich pomysłów w monitor i coś z tym, cholibka, zrobić.
Fascynują mnie kobiety. Inspirują do wielu rzeczy. Dają kopa (w sensie merytorycznym i oczywiście pozytywnym, Waryjaci!). To one sprawiają, ze pierś wypinam do przodu, prostuję plecy i zdobywam światy. A nawet to, że przestałem utleniać włosy... :)
Temat przede wszystkim dla panów, ale kobiece głosy są oczywiście mile widziane.
Jakie babki Was, Chłopy, fascynują?
Jakie Artystki uważacie za przecudne?
Nie tylko te, dzisiejsze.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

2
Widzę, że literaci mają mało testosteronu. Albo po prostu dajesz dziwne nazwy tematów? :)

Nie będę kłamał, ale wygląd bardzo się liczy. Przy pierwszym spotkaniu to przecież niemal najważniejsze. Co do urody, to różnie. Podobno jest tak, że woli się albo brunetki, albo blondynki. U mnie się to nie sprawdza. Podam dla przykładu dwie typy kobiet, które mnie kiedyś zafascynowały:

Jedna była bardzo szczupła, by nie powiedzieć chuda, długonoga, przy tym niezbyt wysoka (przy moim 191, ona miała z 160-165), o ciemnej karnacji i włosach, a za to jasnych oczach: to znaczy zielono-brązowych. I jej charakter był dziwny; często się uśmiechała i śmiała bez powodu, trochę jak neurotyczka. Ale tak to była bardzo fajną osóbką, miłą, ale zadziorną. Nawet raz mnie walnęła w pysk.

Druga za to była jeszcze niższa (mniej niż 160), ale była ciutkę przy kości. To znaczy zero tłuszczyku, ale taka mięsista, o bardzo ładnych udach i dupie. Karnację miała jasną, włosy blady brąz (?), a oczy wielkie i niebieskie. Zazwyczaj jak ktoś ma niebieskie oczy, są one blade. Te były ciemne i przejmujące. No i usposobienie ciekawe. Zadziorne i czepliwe to to było, ale i skłonne do śmiechu. Na początku robiła wyrzuty i smuty, grała niedostępną, ale w gruncie rzeczy była wesoła, przy tym marudna i zmienna.

Co do znanych artystek, to bo ja wiem? Angelina Jolie, Olivia Wilde, Jennifer Morrison, Hilarie Burton z White Collar (rudowłosa), a dalej, to ja się nie znam.

Co się powtarza, to na pewno charakter i to coś w spojrzeniu. Nie lubię płaskich (dwuznaczność) pań.

3
kanadyjczyk pisze:Jakie babki Was, Chłopy, fascynują?
Fajne babki. ;)

Ale tak na serio, to np. Kora mnie fascynuje, chociaż przez całe życie się jej bałem. I nie bardzo zdawałem sobie sprawę. A jak już zacząłem, to nie wiedziałem dlaczego się jej boję. Ale teraz już wiem i głupio mi o tym pisać. ;)

Szapołowska również mnie fascynuje, czy raczej fascynowała, jak byłem gówniarzem.

Babki z zachodu słabo mnie fascynują, zazwyczaj zbyt cukierkowe, albo pokazane zbyt płytko (właśnie przecudnie).

Generalnie motorem większości zmian w moim życiu były i są kobiety. I to też coś, co zrozumiałem całkiem niedawno. :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

Chłopskim okiem

4
Witam.
Już gdzieś tam w powitaniu napisałem dużo o kobietach, a Thana skierowała mnie tu, chyba, żebym się wyżył we właściwym kąciku ;))

Kobiety... Jakie inspirują, cieszą i podnoszą temperaturę? Jakie fascynują?

Najpierw najprostsza odpowiedź. Artystki:
Scarlett Johansson. I dziewczęca i seksowna, a jej intelekt, osobowość jest jak zamarznięte jezioro na przednówku. Idziesz ostrożnie rozglądając się gdzie by tu przysiąść i połowić. Pod pachą krzesełko, krótka wędka i obiecująco pojemna siatka. Gdzieś tam słyszysz ciche trzaski, pod lodem zauważasz bąbelki powietrza, jakieś smakowite cienie przemykają tuż pod powierzchnią. Uśmiechasz się, rozkładasz krzesełko i odruchowo przełykasz ślinę. Łapiesz wędkę i... trrrach, srrru, lód pęka, wpadasz natychmiast w otchłań, chcesz krzyknąć, coś złapać, ratować się, ale już jesteś głęboko, w lodowatym mroku, który... jest ciepły..., otwierasz usta i oddychasz, otwierasz zaciśnięte oczy, a mrok staje się łąką, miastem, lasem, potokiem, plażą, występem w nocnym klubie, smakiem ust... i już nie chcesz wracać na powierzchnię:)

Amanda Holden. Za jej udział w brytyjskim Got Talent. Taka zwyczajna, ludzka, niegrająca, przeciwieństwo obrzydliwie sztucznej Foremniak. Spontaniczna i zaangażowana. Szczera i otwarta. Empatyczna.
Taka po prostu - kobieca:)
Urzekła mnie tak, że kiedyś napisałem do niej list. A nigdy tego nie robię, do żadnej gwiazdy czy innej znanej osoby, nawet do Scarlett:). Napisałem, dałem do tłumaczenia, bo znam angielski trochę lepiej od węgierskiego, który jest dla mnie po prostu zestawem losowo złożonych dźwięków, głownie szelestów, brzęczenia i kląskania:)). Wysłałem i... nie otrzymałem odpowiedzi. Ale nie o to chodziło... No, trochę o to, nie powiem:), ale to byłby bonus. Wysłałem, bo teraz czuję się lepiej, bo powiedziałem. Nie padła przede mną na kolana z płaczem szczęścia i uwielbieniem, ale napisałem. Powiedziałem i czuję się lepiej. I dalej ją lubię.

To tak na szybko o artystkach.
A w kobietach lubię... Kobiety. W pubie, w sklepie czy na lotnisku najczęściej interesowały mnie kelnerki, barmanki, kasjerki... Ogólnie pracownice. Kiedy potrafiłem o 2 w nocy u takiej kelnerki spowodować uśmiech i zaciekawienie to było coś, wartość sama w sobie. Kiedy potem przychodząc uśmiechała się pierwsza do mnie to były super bonusy. Tak samo w jakimś Tesco - niech się uśmiechnie, niech zagadnie, zareaguje jakoś miło, ludzko, niech w tym tabunie beznadziejnych minut harówy poczuje krótkie muśnięcie wolnego czasu. Taki prezent od klienta. Bardzo sobie cenię taką życzliwość, takie kontakty i takie uśmiechy.
I takie kobiety najbardziej cenię. Prawdziwe. Czasem zmęczone, wkurzone, z pms'em jak stadem nabuzowanych dobermanów, czasem smutne, wyprane,. I wtedy sięgnąć w ten kurz, czy huragan, i uchwycić taki... zapach Kobiety:))... prawdziwą ją. Sukces i smak.
Inspiracja i fascynacja. To u nich znajduję wtedy własnie.

Często ludzie mówią - piękna kobieta. Ale mówiąc mają na myśli kobietę ATRAKCYJNĄ. A to wielka różnica. Piękno jest ... niegabarytowalne. Są oczywiście, można rzec, jakieś "normatywne" proporcje. Jednak to nie one określają piękno. One tylko wyznaczają tymczasowy standard kulturowy oraz, czasem, granice zdrowego organizmu.
Ale nie piekno. Piekno jest zastrzeżone dla zupełnie innych przestrzeni.
Mam trochę przyjaciół z jednej i drugiej płci (nie tylko na facebooku:)) i znam historie wielu par. Wiem, że najczęściej wybrany facet, czy dziewczyna nie byli "typem" wybierającego. Czasem trochę odbiegali od "typu", a czasem byli z zupełnie innej bajki. To własnie to piękno wyłaziło niedostrzegalnie jak pierze z wyświechtanej, starej kołdry. I wpadało otulonemu kołdrą do nosa, łaskotało skórę. Jeden był uczulony i nie wytrzymywał, a inny śmiał się i urzekały go te tajemnicze, nocne pieszczoty.
Piękna, wg mnie, była Matka Teresa. A Doda jest absolutnie niepiękna. Jest wręcz (dla mnie) odrażająca.

A największą inspiracją i fascynacją dla mnie jest (Jezu! co za banał!) moja żona. Ale nie dlatego, że to żona. Tylko dlatego, że jest generatorem moich snów. Jest jak maszyna do robienia dymu. Dzięki niej widzę w środku siebie mnóstwo różnych, ciekawych rzeczy, jakbym dostrzegał w kłębach wonnego dymu króliczki, słonie, falujący ocean, galaktyki. Ona jest osią symetrii moich dociekań dotyczących kobiet, moich przemyśleń i fascynacji tą płcią. Jest także wielkim silnikiem statku mojej rzeczywistości. Jest jak arras - patrząc na niezwykłe sceny, niesamowite krajobrazy, fantazyjne postacie z jednej strony wnikam w jakąś bajkową krainę, a z drugiej przecież wciąż patrzę po prostu na ten arras.
I jeszcze ma jedną cechę - wytrzymuje ze mną i jest wspaniałą matką moich dzieci... A to dużo. Taki wysiłek inspiruje i fascynuje. A tego przecież dotyczyło pytanie, nie?
:-))
Pozdrawiam
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron